Dolnośląskie. Tragedia w zalanej kopalni. Służby ściągają posiłki
O godz. 7 została wznowiona akcja poszukiwawcza trzech nurków, którzy nie wypłynęli na powierzchnię po tym, jak zeszli pod wodę na terenie cywilnego ośrodka szkoleniowego w zalanej kopalni "Maria Concordia" w Sobótce na Dolnym Śląsku. Akcja trwa od niedzielnego popołudnia.
Zgłoszenie o zagięciu nurków w zalanej kopalni służby otrzymały około godz. 14. Akcja poszukiwawcza trwała do godz. 1 z niedzieli na poniedziałek.
Nad ranem do pomocy na miejsce przybyła grupa nurków z Gdańska, która specjalizuje się w podobnych akcjach. Z kolei z Poznania dotarł sprzęt, który ma pomóc przeczesywać teren kopalni.
Grupa trenująca na terenie zalanej kopalni liczyła sześć osób. Z tego grona trzech nurków nie wypłynęło na powierzchnię. Jak podało radio RMF FM, pierwotnie spod wody wróciło czterech nurków. Jeden z nich zdecydował jednak, że wróci z powrotem, by pozostałym tam dwóm kolegom dostarczyć butlę z tlenem. Niestety tym razem i on już nie wypłynął.
Zobacz też: Cimoszewicz o uchodźcach na granicy. "Niektórzy myślą, że są w Niemczech"
Dolnośląskie. Zaginęli doświadczeni nurkowie
- Wygląda to w ten sposób, że najpierw się zjeżdża taką platformą 40 metrów, później nurkuje się około 15 metrów i wchodzi w boczny korytarz i tam nurkowało łącznie sześć osób, z czego trzy niestety pozostały w tym jednym korytarzu, niestety nie mamy możliwości dojść do nich - opisywał w niedzielę Tomasz Szwajnos ze straży pożarnej we Wrocławiu.
Podkreślał, że zaginieni nurkowie posiadają duże doświadczenie i dobrze znają głębiny zalanej kopalni.
W szkoleniu w Sobótce brał udział m.in. Marcel Korkuś, płetwonurek ekstremalny, który wielokrotnie pomagał już w poszukiwaniach osób zaginionych na terenie Wrocławia i Dolnego Śląska.
Przeczytaj też: