ŚwiatDoktryna nuklearna Trumpa: broń jądrowa wraca na pole walki

Doktryna nuklearna Trumpa: broń jądrowa wraca na pole walki

Nowy dokument Pentagonu stanowi powrót do czasów Zimnej Wojny. W czasach Obamy zakładano, że broń atomowa może być użyta tylko w odpowiedzi na agresję nuklearną przeciwko USA lub ich sojusznikom. Obecna doktryna zakłada bardziej elastyczne możliwości jej użycia.

Doktryna nuklearna Trumpa: broń jądrowa wraca na pole walki
Źródło zdjęć: © East News

08.02.2018 | aktual.: 09.02.2018 23:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W styczniu media opublikowały projekt "Nuclear Posture Review", czyli dokumentu mającego zdefiniować rolę amerykańskiej broni jądrowej w strategii bezpieczeństwa narodowego. Pierwszy dokument tego typu, który tworzy administracja Donalda Trumpa wskazuje na rosnącą rolę głowic atomowych w amerykańskiej polityce bezpieczeństwa oraz możliwość opracowania przez USA nowych typów uzbrojenia nuklearnego, przede wszystkim małej mocy. Amerykańska doktryna jądrowa ma też ogromne znaczenie dla polityki odstraszania na wschodniej flance NATO.

Koniec nuklearnego rozbrojenia USA

Poprzedni "Nuclear Posture Revierw" powstał w 2010 roku za czasów prezydenta Baracka Obamy wkrótce po podpisaniu przez niego w Pradze porozumienia o redukcji amerykańskiej i rosyjskiej strategicznej broni jądrowej New START. Na bazie optymistycznych zapowiedzi mówiących o postępującej redukcji arsenałów poniżej poziomu 1550 głowic strategicznych czy rozpoczęciu negocjacji z Moskwą o taktycznej broni jądrowej w dokumencie zawarto wtedy szereg założeń ograniczających rolę broni jądrowej. Odrzucono możliwość budowy bomb jądrowych małej mocy do niszczenia szczególnie silnie umocnionych celów czy też możliwość uderzenia atomowego na któryś z krajów niedysponujących taką bronią i pozostający w zgodzie z układem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.

Obraz
© SPL/East News / Na zdjęciu: W Europie zagrożeniem są rosyjskie pociski manewrujące z systemu Iskander-K o zasięgu szacowanym na ok. 2000 km

W 2018 roku sytuacja uległa jednak znacznej zmianie. Dalsze rozmowy rozbrojeniowe z Rosją np. w dziedzinie broni taktycznej uległy zahamowaniu w obliczu inwazji na Krym, naruszaniu przez Moskwę traktatu INF, wprowadzaniu do służby nowego uzbrojenia do przenoszenia broni jądrowej oraz agresywnych działań wobec Zachodu takich jak ćwiczenia zakładające uderzenia atomowe na cele w Europie. Do tego na Dalekim Wschodzie pojawił się nowy, atomowy wróg w postaci reżimu Kim Dzong Una w Korei Północnej. Kraj ten już obecnie dysponuje pociskami balistycznymi zdolnymi dolecieć nad Stany Zjednoczone oraz bronią jądrową dużej mocy (być może termojądrową). Kwestią czasu pozostaje więc zbudowanie przez Kima systemów uzbrojenia zdolnych do rażenia bronią atomową USA (a zdaniem północnokoreańskiej propagandy i niektórych ekspertów jest to możliwe już obecnie).

Te fundamentalne zmiany muszą znaleźć swoje odzwierciedlenie w nuklearnej doktrynie Donalda Trumpa. Jej kluczowe punkty znalazły się w ujawnionym przecieku do mediów. Jako pierwszy założenia "Nuclear Posture Review" opublikował Huffington Post.

Administracja Trumpa zwraca w nim uwagę, że podczas gdy w USA znaczenie broni jądrowej systematycznie malało, a liczba głowic była redukowana, zupełnie odmienne podejście można było zauważyć w Rosji i Chinach. Jednocześnie wskazano na rosnące zagrożenie ze strony Korei Północnej, a także Iranu, który w ocenie autorów dokumentu może zbudować bombę atomową w ciągu zaledwie jednego roku.

Broń jądrowa małej mocy priorytetem

Wśród wyzwań, przed którymi stoją Stany Zjednoczone, wskazano konieczność wprowadzenia do służby ładunków nuklearnych małej mocy do użycia na szczeblu taktycznym. Opcja ta ma rozszerzyć możliwości reakcji amerykańskich sił zbrojnych zwłaszcza zakładając, że obecne siły nuklearne bazują przede wszystkim na broni strategicznej dysponującej zbyt dużą mocą uderzeniową by kiedykolwiek myśleć o jej użyciu. Jako przykład powstały w Waszyngtonie dokument wskazuje Rosję, która w swoje doktrynie użycia broni jądrowej uważa ograniczone jej wykorzystanie, w tym przede wszystkim ładunków małej mocy za element zapewniający przewagę podczas kryzysu międzynarodowego lub konfliktu lokalnego.

Obraz
© Wikimedia Commons CC0 / Na zdjęciu: Start rakiety balistycznej Trident

W związku z tym, że obecne amerykański arsenał małych ładunków jądrowych jest mocno ograniczony i sprowadza się tylko do bomb B-61 przenoszonych przez lotnictwo taktyczne USA i kilku krajów sojuszniczych NATO "Nuclear Posture Review" postuluje powstanie nowych typów uzbrojenia.

Amerykanie nie planują jednak przy tym powrotu do czasów Zimnej Wojny, gdy w Europie rozmieszczono cały arsenał taktycznego uzbrojenia jądrowego od min nuklearnych przez pociski jądrowe Davy Crockett i naboje artyleryjskie po systemy przeciwlotniczne Nike Hercules oraz taktyczne rakiety balistyczne MGM-52 Lance. Obecnie rozmieszczenie nowych systemów na lądzie zwłaszcza tych dalekiego zasięgu mogłoby spowodować adekwatną reakcję ze strony Moskwy, która już obecnie posiada pociski balistyczne i manewrujące systemu Iskander o zasięgu znacznie przekraczającym (w przypadku pocisków cruise z wyrzutni Iskander-K) zobowiązania wynikające z traktatu INF o redukcji rakiet średniego i pośredniego zasięgu.

W związku z tym Amerykanie stawiają na rozwój systemów rozmieszczonych na morzu. Wśród nich wskazane są dwa typy uzbrojenia. Po pierwsze rakiety balistyczne Trident II wyposażone w głowice o małej mocy, a po drugie nowy pocisk manewrujący odpalany z okrętów podwodnych SLCM (Submarine-Launched Cruise Missile). Miałby on wypełnić lukę po wycofanych w czasach Obamy rakietach BGM-109A Tomahawk TLAM-N i jednocześnie stanowić odpowiedź na rozwijany przez Rosję system Kalibr, użyty z powodzeniem w konwencjonalnej wersji podczas wojny w Syrii.

Równocześnie Amerykanie stawiają także na zdecydowaną modernizację broni strategicznej. Nowa dyrektywa potwierdza więc wolę kontynuowania wartych nawet 400 miliardów dolarów programów budowy nowych rakiet balistycznych Ground Based Strategic Deterrent (GBSD), bombowców strategicznych B-21 i przenoszonych przez nie rakiet manewrujących LRSO oraz okrętów podwodnych SSBN klasy Columbia. Wraz z utrzymaniem w gotowości i modernizacją już posiadanych środków USA ma więc wydać na broń jądrową ponad bilion dolarów.

Co warto nadmienić raport nie wyjaśnia jak Amerykanie chcą sprostać wyzwaniom związanym z użyciem broni strategicznej takiej jak rakiety Trident II na szczeblu operacyjnym. Do tej pory obawiano się, że wystrzelenie tego typu pocisku może zostać zinterpretowane przez potencjalnego przeciwnika jako początek pełnoskalowego ataku, co spotkałoby się ze zmasowaną odpowiedzią na szczeblu strategicznym. Z powodu ryzyka, które może wywołać błędna interpretacja celów ataku balistycznego Amerykanie zrezygnowali zresztą w ostatnich latach z uzbrojenia rakiet ICBM w głowice konwencjonalne w ramach inicjatywy Prompt Global Strike.

Nowa doktryna użycia sił jądrowych. Odpowiedź na uderzenie "deeskalacyjne"

To co jest jednak największą zmianą w "Nuclear Posture Review" to nowa doktryna użycia sił jądrowych, z którą ściśle związane są wspomniane wcześniej małe ładunki jądrowe. O ile w czasach Baracka Obamy zakładano, że broń atomowa może być użyta jedynie w odpowiedzi na agresję nuklearną przeciwko Stanom Zjednoczonym lub ich sojusznikom, to obecne doktryna zakłada bardziej elastyczne możliwości jej użycia. Stanowi to więc pewien powrót do czasów Zimnej Wojny, kiedy to zakładano wykorzystanie broni atomowej w odpowiedzi np. na zmasowany atak konwencjonalny wojsk Paktu Warszawskiego na Europę Zachodnią. Obecnie ponownie ma być dozwolone użycie ładunków jądrowych w odpowiedzi na znaczący atak nie-nuklearny.

Obraz
© Materiały prasowe / F-16 przewożą ładunki jądrowe

"Nuclear Posture Review" ma więc też znaczenie dla Polski i innych krajów na wschodniej flance NATO. Z jednej strony Amerykanie potwierdzają w nim, że silny i spójny nuklearny Sojusz jest najbardziej efektywnym środkiem zapobiegania agresji oraz utrzymywania pokoju w rejonie euroatlantyckim. Z drugiej wskazuje na większą gotowość USA do użycia broni jądrowej na szczeblu taktycznym np. w odpowiedzi na rosyjskie uderzenie "deeskalacyjne".

W Europie oznaczać to ma podniesienie gotowości operacyjnej sił NATO uczestniczących w programie Nuclear Sharing, zwiększenie poziomu ćwiczeń na potrzeby połączonych operacji nuklearnych i konwencjonalnych. Postępować ma też wymiana bomb jądrowych i przenoszących je samolotów. Do 2024 roku ma zakończyć się wprowadzanie do uzbrojenia kierowanych bomb jądrowych B-61 Mod 12. Wzmocnieniu mają też ulec schrony, w których przechowywane są ładunki atomowe, a modernizacji poddane systemy NC-3 (Nuclear Command, Control and Communication).

Doktryna jądrowa Donalda Trumpa wskazuje na rosnące znaczenie broni atomowej w amerykańskiej polityce bezpieczeństwa, co jest adekwatną odpowiedzią na poczynione w ostatnich latach postępy takich krajów jak Rosja, Chiny oraz Korea Północna. Wprawdzie "Nuclear Posture Review" mówi o wsparciu Waszyngtonu dla celu jakim ma być globalna eliminacja broni masowego rażenia, ale jednocześnie definiuje współczesne środowisko bezpieczeństwa nuklearnego jako bardziej zróżnicowane i zaawansowane niż kiedykolwiek w przeszłości z szeregiem nowych programów rozwijanych przez potencjalnych przeciwników. W związku z tym administracja Trumpa zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami aktualnego prezydenta USA odwraca obowiązujący za czasów Obamy trend rozbrojenia atomowego. I ta tendencja wydaje się być trwała w nadchodzącej przyszłości.

Andrzej Hładij, Defence24.pl

Lead tekstu pochodzi od redakcji WP.

Źródło artykułu:Defence24
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (6)