"Dodatkowe wojska nie zadecydowały o poprawie w Iraku"
Słynny dziennikarz Bob Woodward w swej
najnowszej książce wykazuje, że tzw. surge, czyli zwiększenie
liczby wojsk w Iraku, nie było decydującym czynnikiem w osłabieniu
przemocy i poprawie stanu bezpieczeństwa w tym kraju - jak
twierdzi administracja USA.
08.09.2008 | aktual.: 08.09.2008 21:03
Równie ważne, a może nawet ważniejsze były trzy inne czynniki - pisze Woodward w książce "The War Within" (Wojna wewnątrz), opisującej kulisy wewnętrznych sporów w kierownictwie administracji Busha i w Pentagonie na temat Iraku w ostatnich dwóch latach, kiedy poprawiła się sytuacja militarna, a nawet doszło do postępu w kierunku stabilizacji politycznej.
W książce, i w artykule w poniedziałkowym "Washington Post", Woodward wymienia na pierwszym miejscu serię "supertajnych" operacji przeprowadzonych w Iraku przez wojsko i wywiad, w wyniku których udało się wytropić i zlikwidować czołowych przywódców Al- Kaidy, sunnickiego ruchu oporu oraz radykalnych bojówek szyickich.
Opierając się na "autorytatywnych" - jak je określa - źródłach rządowych, autor pisze, że operacje te miały "prawdopodobnie najważniejsze znaczenie" w zmniejszeniu skali przemocy w Iraku, jakie nastąpiło od połowy 2007 roku. Wtedy to właśnie zwiększono tam liczbę wojsk do ok. 160 000 żołnierzy.
Innym ważnym czynnikiem było przejście dziesiątków tysięcy sunnitów, poprzednio sprzymierzonych z miejscową Al-Kaidą, na stronę rządowej armii irackiej i sił amerykańskich. Sunnici zrazili się do współpracy z terrorystyczną siatką islamską z powodu jej brutalności - egzekucji, tortur, mordowania cywilów itd.
Zerwanie przez sunnitów z Al-Kaidą było już poprzednio opisywane. Woodward nie wspomina w "Washington Post", że amerykańskie władze okupacyjne płaciły wielu sunnitom po kilkaset dolarów za przejście na ich stronę.
Jako trzecią przyczynę Woodward wymienia zawieszenie operacji terrorystycznych i ataków na wojska USA przez radykalnego duchownego szyickiego Muktadę as-Sadra, wodza potężnej Armii Mahdiego.
Także republikański kandydat na prezydenta John McCain podaje swoje wczesne poparcie dla "surge" jako jeden z dowodów, że dobrze rozpoznał przyczyny trudności w Iraku. McCain wielokrotnie krytykował ówczesnego ministra obrony Donalda Rumsfelda za to, że nie chciał przysłać do Iraku dodatkowych wojsk.
W swej najnowszej książce Woodward, demaskator afery Watergate w latach 70., napisał również, że wojskowe władze USA w Iraku inwigilowały irackiego premiera Nuriego al-Malikiego i innych członków jego rządu. Administracja Busha temu zaprzecza. (ap)
Tomasz Zalewski