Dochodowe akcje ratownicze?
Z wpływów za ubezpieczenie osób uprawiających
niebezpieczne rodzaje turystyki można finansować akcje ratownicze
w górach i na wodach - uważa minister spraw wewnętrznych i
administracji Krzystof Janik.
"Pracujemy nad rozwiązaniem systemowym, a takim może być ubezpieczanie tych, którzy uprawiają wspinaczkę wysokogórską, decydują się na żeglarstwo, na pływanie na niebezpiecznych akwenach. Wszędzie tak jest na świecie i z tych funduszy ubezpieczeniowych finansuje się akcje ratownicze" - powiedział Janik w niedzielę w Rzeszowie.
"Nie widzę powodu, żebyśmy wszyscy mieli się składać na hobby pewnej części ludzi. Spokojnie próbujemy rozwiązać tę sprawę" - dodał.
Minister przypomniał, że w ubiegłym roku, kiedy przejmował odpowiedzialność za organizacje ratownicze z budżetu jego resortu otrzymały one 5 mln 200 tys zł. "O jeden milion zł więcej niż rok wcześniej, a w trakcie roku otrzymały jeszcze ćwierć miliona zł" - podkreślił.
Przypomniał, że w tym roku budżet organizacji ratowniczych działających w górach i na wodach przekroczy 7 mln zł. "To jest kosztem resortu, ale my doceniamy ich pracę. Wspieramy ich w pozyskiwaniu sponsorów" - zauważył.
"Wszędzie w Europie zamiast TOPR jest zawodowa działalność ratownicza, która jest działalnością dochodową. My mamy tradycje działalności ochotniczej i to co państwo może dać na sprzęt, na etaty to daje" - mówił.
Jego zdaniem, w skład systemu ratownictwa może wejść Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. "Pierwsze śmigłowce, które kupimy, trafią na Podhale, nie do TOPR, GOPR, WOPR, ani czegoś takiego. Trafią po prostu dla potrzeb ratowniczych. Obojętnie, która organizacja będzie ich potrzebowała" - dodał.