ŚwiatDobra wiadomość dla Jerzego Buzka

Dobra wiadomość dla Jerzego Buzka

Jest wstępne porozumienie socjalistów i chadecji w sprawie podziału pięcioletniej kadencji przewodniczącego europarlamentu po połowie na obie frakcje - powiedział eurodeputowany Bogusław Liberadzki, który reprezentował SLD na szczycie Partii Europejskich Socjalistów, poprzedzającym właściwy szczyt UE w Brukseli. Takie porozumienie to wstępny warunek, by chadek (Jerzy Buzek albo Mario Mauro) mógł rządzić w PE.

Dobra wiadomość dla Jerzego Buzka
Źródło zdjęć: © AFP

18.06.2009 | aktual.: 18.06.2009 20:57

Ujawnił też, że socjaliści poparliby Jose Manuela Barroso na drugą kadencję szefa Komisji Europejskiej, ale dopiero jesienią i pod warunkiem, że ten zawrze z nimi kontrakt i uwzględni socjalistyczne postulaty w programie KE na najbliższe pięć lat.

- Porozumienie (techniczne w sprawie przewodniczącego PE) jest generalnie osiągnięte. Europejska Partia Ludowa będzie rządzić na początku, w drugiej połowie kadencji przewodnictwo przejmujemy my - powiedział Liberadzki. Kandydatem socjalistów jest sam lider frakcji, eurodeputowany niemieckiej SPD Martin Schulz.

Ponadto obie frakcje będą mieć po pięciu (z 14) wiceprzewodniczących PE, a pozostałych czterech obsadzą inne grupy polityczne. Wstępnie taki podział - powiedział Liberadzki - ustalili podczas spotkania w tym tygodniu szefowie obu frakcji: Schulz i lider chadeków Joseph Daul.

To dobra wiadomość dla Jerzego Buzka, bo porozumienie chadeków z socjalistami jest warunkiem wstępnym, by chadek (niezależnie czy będzie to Jerzy Buzek, czy włoski kandydat Mario Mauro) mógł rządzić w PE. Sama chadecka frakcja Europejskiej Partii Ludowej nie ma większości w PE.

- Do Mauro jest (we frakcji socjalistów) mniejszy entuzjazm niż do Buzka, ale porozumienie techniczne i tak będzie (bez względu na to, kto wygra: Buzek czy Mauro), chyba, żeby jakieś nieszczęście się wydarzyło - zakłada Liberadzki.

Jak podkreślił polski europoseł, Schulz ma pełne poparcie frakcji do negocjacji w sprawie porozumienia z chadekami i dostał jednomyślne poparcie podczas głosowania w środę. - Jedyna delegacja, która ma zastrzeżenia, to delegacja francuskich socjalistów. Ale ich pozycja znacznie spadła po wyborach. Z 30 ich liczba zmalała do 14 - powiedział Liberadzki. Francuzi sprzeciwiają się jakimkolwiek koalicjom z prawicą, nawet technicznej umowie w sprawie stanowisk.

Chadecka frakcja Europejskiej Partii Ludowej będzie największą, liczącą 264 posłów grupą w PE, a socjaliści - mimo znacznej porażki podczas wyborów - utrzymają druga pozycję. Szacuje się, że ich liczba przekroczy 180, po ogłoszonym przejściu Włochów z Partii Demokratycznej (dotychczas część z nich zasiadała we frakcji Liberałów i Demokratów) do frakcji europejskich socjalistów. Dlatego frakcja zmieniła też w czwartek nazwę z obecnej (Grupa Partii Europejskich Socjalistów) na nową: Grupa Postępowych Socjalistów i Demokratów w PE.

Liberadzki potwierdził natomiast, że frakcja socjalistów "z pewnością zagłosuje przeciw" chadeckiej kandydaturze Barroso na powtórnego przewodniczącego Komisji Europejskiej, jeśli do głosowania miałoby dojść już na sesji w lipcu.

Jak tłumaczył Liberadzki, socjaliści zbyt ostro krytykowali go podczas kampanii wyborczej do PE za brak przywództwa w Europie, bezradność w czasach kryzysu, czy zbytni liberalizm gospodarczy, by teraz bez żadnych koncesji z jego strony go poprzeć.

Dlatego - dodał Liberadzki - socjaliści europejscy oczekują, że dojdzie do prawdziwych konsultacji i przesłuchania Barroso w PE. - Mógłby uzyskać poparcie po zawarciu z nami czegoś w rodzaju kontraktu, że uwzględni w programie KE nasze postulaty - powiedział. To byłoby w jego interesie, przekonuje Liberadzki, bo wówczas Barroso jako szef KE miałby poparcie dwóch największych sił w PE i "silniejszy mandat przy wprowadzaniu reform czy jakimkolwiek procesie legislacyjnym".

Ale na to, by zawrzeć taki kontrakt, potrzebny jest czas - na konsultacje i negocjacje. Dlatego socjaliści nie godzą się, by głosowanie w sprawie Barroso odbyło się już w lipcu na pierwszej sesji PE, natychmiast po spodziewanej na szczycie UE w czwartek i piątek decyzji przywódców państw i rządów "27". - Teraz próbuje się nas pominąć - powiedział Liberadzki. Tymczasem - jak zapewnił - socjaliści chcą "pokojowego rozwiązania".

Inga Czerny

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)