PolskaDo Warszawy nadjeżdża druga linia metra

Do Warszawy nadjeżdża druga linia metra

W 2013 r. metro połączy rondo Daszyńskiego i Dworzec Wileński. Kilka lat później dojdzie do Bemowa i Gocławia. Z wielką pompą i w obecności miejskich oficjeli prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisze w środę umowę na budowę drugiej nitki metra. Rekordowy kontrakt na ponad cztery miliardy złotych zawarty zostanie w urzędzie Pragi-Północ przy ul. Kłopotowskiego.

Do Warszawy nadjeżdża druga linia metra
Źródło zdjęć: © WP.PL

26.10.2009 | aktual.: 27.10.2009 11:31

Wykonawcą jest konsorcjum firm Astaldi, Gülermak i Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego z kapitałem polskim, tureckim i włoskim, które przetarg wygrało 29 kwietnia dzięki najtańszej ofercie w wysokości 4,1 mld zł. Przed podpisaniem umowy konsorcjum musi wpłacić na konto ratusza sześć procent wartości kontraktu na poczet kary umownej. Chociaż udziały zagraniczne są większościowe, zarządcy konsorcjum zapewniają, że przy budowie zatrudnieni zostaną głównie polscy robotnicy. Cudzoziemcy zasilą natomiast kadrę inżynierską.

Centralny odcinek drugiej linii metra połączy rondo Daszyńskiego z Dworcem Wileńskim. Odcinek o długości 6,1 km będzie miał siedem przystanków: Rondo Daszyńskiego, Rondo ONZ, Świętokrzyska (tu możliwa przesiadka do pierwszej linii metra), Nowy Świat, Powiśle, Stadion i Dworzec Wileński. Jego projekt ma być gotowy za 10 miesięcy, a umowa przewiduje zakończenie prac do końca 2013 roku. Specjaliści wątpią jednak, czy budowniczy zdążą do tego czasu.

Pomóc im mają zmechanizowane tarcze automatyczne (tzw. TBM - Tunel Boring Machine), warte od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów dolarów nowoczesne urządzenia pozwalające na ukończenie prac w krótszym czasie.

Faktyczna budowa ma ruszyć we wrześniu 2010 roku. - Oddanie drugiej nitki metra zmieni rangę Dworca Wileńskiego, który stanie się hubem przesiadkowym nie tylko dla prawobrzeżnej Warszawy, ale także na przykład Kobyłki, Wołomina czy Ząbek - uważa Tomasz Andryszczyk, który zwraca również uwagę na element miastotwórczy metra. - To zmieni Pragę. Na plus - kończy.

Ręce zacierają już deweloperzy planujący inwestycje i osiedla budowlane w okolicach przyszłych stacji metra, szczególnie tych wysuniętych najdalej - na Bemowie, gdzie wciąż do kupienia są grunty. Wolska część drugiej linii dochodzić będzie bowiem aż do ul. Połczyńskiej poprzez stacje (licząc od Ronda Daszyńskiego): Wolska, Moczydło, Księcia Janusza, Wola Park, Powstańców Śląskich, Lazurowa i Chrzanów.

Po prawej stronie Wisły od Dworca Wileńskiego rozgałęziać ma się w dwóch kierunkach. Na Bródno (róg Kondratowicza i Rembielińskiej) przez Kondratowicza, Zacisze, Targówek II (skrzyżowanie ul. Trockiej i Pratulińskiej), Targówek I (skrzyżowanie ul. Ossowskiego i Tykocińskiej) oraz Szwedzką. I na Gocław przez Fieldorfa, Ostrobramską, Rondo Wiatraczna, Mińską i Dworzec Wschodni. Według optymistycznych założeń całość ma być gotowa już w 2016 roku, jednak nie brakuje wątpiących.

Druga linia metra to największa inwestycja w stolicy po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku. Dlatego na środowym podpisaniu umowy spodziewani są przedstawiciele władz, zarówno państwowych, jak i samorządowych.

- Na konferencji spodziewani są ambasadorowie Włoch i Turcji, burmistrzowie Woli, Śródmieścia i Pragi-Północ, specjaliści z Politechniki Warszawskiej, być może także przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury - zdradza "Polsce" Tomasz Andryszczyk, rzecznik prasowy urzędu miasta. - Oficjeli będzie dużo, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z olbrzymią inwestycją. To oczywiste, że zainteresowanie jest równie wielkie - zaznacza rzecznik ratusza.

Z podpisania umowy cieszą się mieszkańcy prawobrzeżnych dzielnic stolicy. Maria Wojnowska ze Szmulek ma nadzieję, że miastu uda się oddać drugą nitkę w terminie. - Czekaliśmy na metro tyle lat, że teraz cztery wydają się niczym. Obym nie zapeszyła - mówi z uśmiechem. - Cieszę się, ale nie wierzę, że uda się otworzyć linię do 2013 roku - przewiduje z kolei Łukasz Wierzba z Targówka. Z kolei 29-letnia Marta Wójcik z Targówka cieszy się, że jej roczne bliźniaki nie będą musiały przeprawiać się do centrum autobusami. - Nie będą przeżywać tego co ja, najpierw w liceum, a potem na studiach, kiedy trzeba było zrywać się o szóstej rano, żeby zdążyć na ósmą na zajęcia, bo autobusy jeździły rzadko i były strasznie zatłoczone - mówi.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/Warszawa: Pociągiem na Okęcie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)