Świat"Do Rzeczy": Sudarion z Oviedo

"Do Rzeczy": Sudarion z Oviedo

Naukowcy udowodnili, że chusta przechowywana w hiszpańskim Oviedo i Całun Turyński spoczywały na ciele tego samego ukrzyżowanego mężczyzny. Jednak mało który turysta przybywający do Asturii odwiedza katedrę, w której od setek lat przechowywana jest relikwia - pisze Małgorzata Wołczyk w nowym numerze tygodnika "Do Rzeczy".

"Do Rzeczy": Sudarion z Oviedo
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Sitomon

01.04.2016 20:51

Nikt nie wiedział, co tak naprawdę kryje święta Arka, gdy 13 marca 1075 r. król Alfons VI w otoczeniu dworu i sześciu biskupów postanowił otworzyć skrzynię schowaną 200 lat wcześniej w krypcie kościoła w Oviedo w północnej Hiszpanii. Ryzykowna decyzja poprzedzona była pokutą i 40-dniowym postem władcy oraz poddanych. Żarliwość, jak to zwykle bywa, podyktował strach. Trudno było zapomnieć, że 50 lat wcześniej wścibski bp Poncjusz w gronie równie niecierpliwych opatów uchylił wieko i równie szybko je zamknął. Porażenie blaskiem było tak wielkie, że część ciekawskich duchownych straciła wzrok na zawsze.

Po uroczystej mszy, wśród śpiewu kanoników, dymu kadzideł, Alfons VI uchylił wieko, choć złośliwi podpowiadają, że przy zaciśniętych powiekach. Strach szybko jednak ustąpił olśnieniu na widok bezcennych relikwii, i to, jak donoszą kroniki, w liczbie 85. Tak jak przypuszczano, załączone do Arki manuskrypty nie kłamały, a zapobiegliwość uczniów Chrystusa, aby zabezpieczyć jak najwięcej pamiątek po Odkupicielu, była imponująca.

Protokoły podpisane przez obecnych inwentaryzowały skarby, a były wśród nich: fragment drzewa z krzyża świętego, chleb z Ostatniej Wieczerzy, kamień z Grobu Pańskiego, suknia Maryi Dziewicy, a przede wszystkim – chusta pogrzebowa, w którą pośmiertnie owinięto głowę Chrystusa. Splendoru dodawały też niezliczone relikwie po siedmiu apostołach (na przykład podeszwa sandała św. Piotra) i kości pierwszych męczenników. Pod wpływem tego wydarzenia Alfons VI ustanowił dzień 13 marca Świętem Relikwii (obchodzony do dziś z umiarkowanym rozmachem), a także rozkazał zamienić sfatygowaną skrzynię na dębową, pokrytą srebrem, płaskorzeźbami i inskrypcją: "Z Grobu Pańskiego Jego Sudarion i Najświętsza Krew”. I choć Oviedo stało się na długie wieki celem pielgrzymek i przystankiem na drodze do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela, to Arkę w tym odkrywczym entuzjazmie zatrzaśnięto na długie wieki. Pomimo przekonania, popartego certyfikatami, że Święta Komnata kryje autentyczną relikwię, ograniczono do niej dostęp i
zaniechano reklamy, nieobcej przecież wówczas Kościołowi. Kolejne ośrodki pielgrzymkowe w Europie ścigały się przecież w kolekcjonowaniu świętego asortymentu. Katedra w Oviedo miała ich pod dostatkiem.

Jedno wiadomo z pewnością: od 812 r. sudarion nie opuścił hiszpańskiej Asturii. Dzięki temu, że kapituła katedry tak zazdrośnie strzegła skarbu, sceptycy podważający wiarygodność obu zatwierdzonych przez Kościół relikwii – Całunu Turyńskiego i sudarionu – nie mogą podnosić argumentu o sfabrykowaniu którejś z tkanin. Naukowcy zgodnie twierdzą, że obie tkaniny okrywały pośmiertnie dokładnie tę samą umęczoną twarz. Domniemani fałszerze całunu powinni więc spreparować także sudarion lub odwrotnie.

Wedle podań chustą zaopiekował się św. Piotr, a całunem – Józef z Arymatei. Dziwić może odległość, jaką pokonały relikwie, choć przecież dla żarliwych chrześcijan ocalenie pamiątek po Zbawicielu było misją oczywistą, tym bardziej że wspominał o nich nawet św. Jan w swojej Ewangelii.

Ta sama twarz

Wiedza na temat obu relikwii była stosunkowo niewielka aż do roku 1985. Wówczas to zrobiono badania porównawcze na Uniwersytecie Kalifornijskim. Odkrycie iście kopernikańskie ogłoszono dopiero na kongresie sindologów (badaczy całunu) w 1987 r. Od tamtej pory zastęp ekspertów z dziedziny medycyny sądowej, kryminologii, paleopatologii, hematologii i wielu innych dyscyplin dokładnie obejrzał niemal każdą nitkę obu relikwii. Specjaliści wykluczyli możliwość jakiejkolwiek manipulacji. Stwierdzili, że to oryginalne tkaniny pochodzące z I w., z obszaru Jerozolimy. Ustalili też, że oba płótna spoczywały na ciele tego samego biczowanego, ukrzyżowanego mężczyzny o długich włosach i ze śladami po kolcach cierniowych na głowie. Ów skazaniec rzeczywiście pocił się krwią, poddany był długotrwałej agonii i umarł na krzyżu, czego dowodzi typowa w tym przypadku odma płucna.

Identyczne niemal plamy krwi z grupy AB i płynów surowiczych na obu relikwiach wskazują na jednakowe rozmieszczenie ran. Odbicia twarzy na obu relikwiach wskazują na ten sam zarys nosa, ust. Badacze na obu płótnach odkryli nawet pyłki endemicznych roślin z obszaru Jerozolimy i wykonane podobną metodę tkacką Chociaż rezultat tych oględzin jest zgodny z biblijnym opisem śmierci Chrystusa, to żaden z uczonych nie ośmielił się podać Jego imienia.

Victoria wodza Pelayo

- Co takiego jest w Oviedo? - pytają dwie Amerykanki w filmie Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona”. „Rzeźba, która mnie inspiruje” – odpowiada główny bohater. Mimo wielkiej liczby skarbów, jakimi może się poszczycić Oviedo, w filmie Allena mogliśmy zobaczyć tylko jeden, i to architektoniczny – preromańską świątynię z IX w. To jeden z najstarszych chrześcijańskich kościołów w Europie. Jakoś nawet nie dziwi, że w filmie służy za scenerię dla leniwego flirtu. Niczego się też nie dowiemy o potędze asturyjskich władców, którzy jako jedyni uchronili swój skrawek Półwyspu Iberyjskiego przed muzułmańskim podbojem i okupacją przez następnych osiem wieków. Zgodnie z legendą w 722 r. wódz Pelayo wsparty przez Matkę Bożą rozgromił oddziały Arabów, dając początek długotrwałej rekonkwiście. Grota Covadonga, gdzie ukazała się Madonna i w pobliżu której rozegrała się najważniejsza bitwa, jest uznana za miejsce święte. Sarkofag, w którym pochowano Pelayo, pozostał symbolem zwycięstwa chrześcijan nad muzułmanami.

Sudarion z Oviedo znalazł godne miejsce spoczynku, choć przeciętnemu turyście nie jest łatwo o nim usłyszeć. Miasto nęci głównie swojskim cydrem nalewanym w tradycyjny sposób (strumień kierowany jest znad głowy kelnera do kufla na wysokości kolan, przy czym wodospad chlapie zarówno po szklance, gumiakach kelnera, jak i ubraniach klientów). Dzisiaj Oviedo słynie raczej z urodzonego tu Fernando Alonso – kierowcy Formuły 1 – oraz ponad setki miejskich rzeźb i pomników.

O słynnej Świętej Komnacie z relikwiami dowiadują się ci, którzy stają w progu pięknej katedry pod wezwaniem Zbawiciela. Pielgrzymi zmierzający szlakiem do Santiago de Compostella mają tu swój przystanek. Jak głosiło przysłowie: Kto idzie do Santiago (św. Jakuba), a omija (kościół) Zbawiciela, ten odwiedza sługę, a pomija Pana.

Mało brakowało, a skarby Oviedo byłyby zaledwie wspomnieniem. W 1934 r. lewicowi barbarzyńcy usiłowali wysadzić w powietrze Świętą Komnatę. Dynamit obrócił kryptę w ruinę, ale Arka choć zniszczona, ocaliła sudarion. Nie udało się za to ocalić życia 40 duchownych z Oviedo i regionu, bo rewolucjoniści zapatrzeni w swoich sowieckich idoli rozpętali największą falę prześladowań duchowieństwa w XX-wiecznej Hiszpanii. Wirus komunizmu zainfekował też masy robotnicze, które burzyły kościoły i ołtarze, paliły biblioteki oraz bezcenne dzieła sztuki.

Coś z tej rozbestwionej nienawiści pulsuje do dziś w twórczości znanego pisarza – Juana Eslavy Galána. Napisał nawet książkę, w której oskarża „mafię katolicką”, wspieraną przez potężne, światowe sekty, o stworzenie pseudonauki – sindologii, wykorzystującej najnowsze osiągnięcia technologii do naukowego potwierdzenia relikwii, choć są one – jego zdaniem – gigantycznym fałszerstwem.

Faktem jest, że wiele osób przywykło reagować grymasem niedowierzania na hasło „święte relikwie”, choć jednocześnie oddaliby całe oszczędności za przepoconą koszulkę Ronaldo. Owszem, niemała w tym wina samych chrześcijan, którzy niestrudzenie fabrykowali i kolekcjonowali kolejne cudowności: od czaszki Jana Chrzciciela (z lat dziecięcych!) do srebrników Judasza. Wyznający wiarę w kochającego Boga wiedzą natomiast, że relikwie to wyraz czułość ojca wobec swego dziecka. Wie on, że bardziej niż zimna płyta grobu przemawia do nas płaszcz w szafie pozostawiony przez kogoś, kto odszedł na zawsze.

Nowy numer "Do Rzeczy" od poniedziałku w kioskach

Źródło artykułu:Do Rzeczy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (211)