Poufne pismo katowickiej kurii w sprawie pedofilii
Księża z Archidiecezji Katowickiej dostali pismo od przewodniczącego zespołu ds. prewencji. W piśmie przedstawione są przypadki przestępstw i nadużyć seksualnych popełnianych przez księży.
Jak podaje katowicki serwis Wyborczej.pl, autorem pisma jest ks. Łukasz Płaszewski, przewodniczący ds. prewencji w Archidiecezji Katowickiej. Prosi o potraktowanie pisma jako poufnego, ale dziennikarze dotarli do treści. Ks. Płaszewski zawarł w piśmie informacje o swojej pracy i prosi duchownych o wsparcie.
Na początku przypomina, co mają robić księża, gdy trafi do nich osoba, która była molestowana lub wykorzystana seksualnie przez księdza oraz gdzie należy to zgłosić.
Prosi o pomoc w utworzeniu zespołu specjalistów "ze względu na potrzebę pomocy zarówno ofiarom przemocy seksualnej, jak i kapłanom, którzy coraz częściej o taką pomoc się zwracają". Przewodniczący prosi też księży, że by dowiedzieli się wśród swoich znajomych o psychologów, seksuologów i psychoterapeutów oraz psychiatrów.
Ksiądz Łukasz Płaszewski dzieli się też informacjami o "bieżących sprawach". To lista księży, którzy są podejrzewani o nadużycia seksualne. Wymienionych jest na niej sześć osób - czytamy na stronie Katowice.wyborcza.pl.
Pierwszy na liście jest ksiądz Kazimierz G., były proboszcz parafii Świętego Józefa Robotnika w Godowie. Został oskarżony o wielokrotne molestowanie dzieci. Łącznie prokuratura przedstawiła mu 17 zarzutów.
Na liście znajduje się też pięciu innych księży. W przypadku części z nich toczą się procesy karne przed sądami powszechnymi. Niektóre sprawy są zgłoszone do Kongregacji Nauki i Wiary. Pojawia się też przypadek zakończenia pozasądowego procesu karnego, niektóre sprawy toczą się w prokuraturach – pisze gazeta.
W piśmie jest również informacja, że jeden duchowny na własną prośbę został zwolniony ze wszystkich obowiązków związanych ze stanem duchownym, w tym od celibatu. Pięciu księży jest pod kuratelą innych księży.
Kuratela oznacza pomoc dla księży, którzy przeżywają szeroko pojęte trudności w powołaniu. Ponadto wiadomo, że do delegata dotarło też jedno zgłoszenie, które okazało się fałszywe.
Źródło: Gazeta Wyborcza