Do "dołka" na obiadek
Filet z kurczaka z szynką zapieczony serem.
Do tego obowiązkowo zupka i dodatki do drugiego dania: ziemniaczki
i surówka - na takie frykasy mogą liczyć wszyscy, którzy trafią do
policyjnej izby zatrzymań w Siemianowicach Śląskich - powiadamia
"Dziennik Zachodni".
24.03.2007 | aktual.: 24.03.2007 10:10
Jeśli ktoś pomyśli, że tylko policjanci w Siemianowicach są tak gościnni, mocno się pomyli. Staropolska gościnność to znak rozpoznawczy wszystkich polskich "dołków" - tak bowiem na izby zatrzymań mówią policjanci.
Od kiedy weszły w życie 24 godzinne sądy, okazało się, że są one batem przede wszystkim na pijanych kierowców i rowerzystów, którzy trzeźwieją teraz nie w izbach wytrzeźwień, a właśnie w policyjnych izbach zatrzymań. Dlaczego? Z prostego powodu - żeby zaraz po osiągnięciu poczytalności mogli zostać przesłuchani, przetransportowani do prokuratury i sądu. Zatrzymani, po dobrym obiedzie i dużych ilościach kawy, dochodzą do siebie o wiele szybciej niż w izbach wytrzeźwień.
Doprowadzonym do siemianowickiej izby zatrzymań dania serwuje nie byle kto, bo kucharz jednej z najlepszych restauracji w mieście - pizzerii "U Małego". Została wybrana po ogłoszonym przez komendę corocznym przetargu. To jednak nie koniec komfortu, jaki muszą zapewnić zatrzymanym policjanci. Na żądanie powinni także dostarczyć zatrzymanej osobie prasę.
Obowiązek udostępniania zatrzymanym prasy został wprowadzony rozporządzeniem. Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach 1 lutego rozesłała do jednostek pisma, w których przypomniała, że zatrzymanym trzeba udostępniać gazety codzienne. W Siemianowicach Śląskich aresztanci dostają do poczytania prasę z puli komendy miejskiej.
"Osobodoba" w policyjnej izbie zatrzymań kosztuje 150 zł. Zapłacić muszą jednak tylko ci, który w izbie tylko trzeźwieją, a nie popełnili żadnego przestępstwa. Natomiast przestępcy, także ci, którzy nabroili po alkoholu, pobyt mają gratis! Czyli płacimy za nich z naszych podatków - wyjaśnia "Dziennik Zachodni". (PAP)