Dmitrij Babicz: temat katastrofy smoleńskiej w Rosji praktycznie nie istnieje
Temat katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem od kilku lat w Rosji w publicznym obiegu praktycznie nie istnieje. Rosyjski publicysta Dmitrij Babicz ocenił, że tragedię tę przysłoniły m.in. wydarzenia na Ukrainie.
- Pięć lat w dzisiejszych czasach to długi okres. Wydarzenia na Ukrainie, a także wszystkie okropne słowa, które między Rosją i Polską padły w ciągu tych pięciu lat, przysłoniły tę tragedię - powiedział Babicz, komentator polityczny agencji RIA-Nowosti i pisma "Mieżdunarodnaja Żyzń".
Jego zdaniem "to wielka szkoda, gdyż akurat po katastrofie smoleńskiej po obu stronach uzewnętrzniło się wszystko, co najlepsze w obu narodach". - Wielka szkoda, że tamten impuls został utracony - powiedział.
Publicysta zauważył, że "przeciętny Rosjanin nie śledzi już perypetii śledztwa w tej sprawie". - Większość Rosjan nie wie - media ich o tym nie informują - że stronie polskiej nie zwrócono wraku samolotu - zaznaczył.
W ocenie Babicza odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą też polskie media. - Trzeba powiedzieć, że w ciągu tych pięciu lat media w Polsce poważnie straciły w oczach Rosjan, ich reputacja została nadszarpnięta wskutek rożnych wydarzeń, w tym tych w Donbasie. A jeśli ktoś chciałby krytykować decyzję władz w Moskwie o pozostawieniu szczątków maszyny w Rosji, to musiałby powoływać się na polskie media - wskazał.
Komentator podkreślił, że "trzeba mieć na uwadze, jaki był w Rosji stosunek do polskich mediów w 2000 roku, a jaki jest teraz". - To ogromna różnica. W 2000 roku 2/3 Rosjan nie wiedziało o tym, że między Rosją i Polską trwa odwieczna rywalizacja i odnosiło się do polskich mediów jak do innych europejskich środków masowego przekazu, którym - ich zdaniem - można było ufać - powiedział.
- Później było mnóstwo panicznych, wręcz szaleńczych informacji, że wszystko zostało zaplanowane; że to nieprzypadkowa katastrofa; że to zabójstwo; że wokół lotniska stworzono sztuczną mgłę lub rozpylono gaz, w wyniku czego samolot zaczął spadać. Doniesienia te trafiały także do niektórych naszych mediów. Jednak większość Rosjan wszystkich tych wersji nie zauważyła - oznajmił.
W ocenie Babicza, "może to i lepiej, bo jeśliby je zauważyła, to możliwość reanimowania tematu tragedii smoleńskiej, ponownego wywołania współczucia byłaby jeszcze mniejsza". - Mówiono by bowiem, że mogłoby to stać się przedmiotem różnych spekulacji - wyjaśnił.
Publicysta wyraził jednak przekonanie, że "przyjdzie czas, kiedy Rosjanie znów przypomną sobie o tej katastrofie z dobrej strony". - Jak w tym momencie, gdy z obu stron obudziły się normalne ludzkie uczucia. Pamiętam, że w Rosji nabrano wiele szacunku do Polski za sposób, w jaki pożegnała ofiary tej katastrofy - wskazał.
Babicz zauważył również, że "trudno będzie doprowadzić do tego, aby władze Rosji oddały Polsce wszystkie dowody rzeczowe, gdyż w obecnej sytuacji Rosjanie będą podejrzewać, że gdy tylko coś zostanie przekazane, zostanie to wykorzystane do oskarżenia Moskwy".
- Będzie też przypominane, co w Polsce mówiono o katastrofie malezyjskiego MH-17 (Boeinga 777) na Ukrainie. Tak się złożyło, że konflikt na Ukrainie - konflikt niepotrzebny żadnej ze stron i szkodzący każdej z nich - popsuł nawet ten temat. Temat normalnego relacjonowania i badania tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem - oznajmił rosyjski komentator.