Długo nie udzielał się w mediach. W końcu ksiądz Wojciech Lemański zabrał głos

Ks. Wojciech Lemański udzielił pierwszego wywiadu od dawna. Dziś mówi o karze suspensy, którą na niego nałożono. - Tak się nie robi. Nikomu. Tak się nie robi księdzu - podkreślił. Przyznał też, dlaczego jego zdaniem Polacy odchodzą od Kościoła.

Długo nie udzielał się w mediach. W końcu ksiądz Wojciech Lemański zabrał głos
Źródło zdjęć: © PAP | Arek Markowicz
Anna Kozińska

19.11.2018 | aktual.: 28.03.2022 08:45

- Bardzo mi to ciążyło. Ja nie pracuję jako ksiądz, ja jestem księdzem - tak w rozmowie w TOK FM ks. Wojciech Lemański mówił o karze suspensy, jaką na niego nałożono. Jednocześnie zaznaczył, że nigdy nie myślał o tym, by zrzucić sutannę.

Jego zdaniem abp Henryk Hoser zdjąłby z niego karę znacznie wcześniej, ale kurialne otoczenie - które porównał do środowiska ukazanego w filmie Wojciecha Smarzowskiego "Kler" - uparcie to blokowało.

Ks. Lemański zapytany o to, co dziś powiedziałby abp. Hoserowi, stwierdził: - Powiedziałbym: tak się nie robi. Nikomu. Tak się nie robi księdzu, tak się nie robi współbratu w biskupstwie, tak się nie robi wiernym, bo to co wtedy, wiele lat temu, abp Hoser powiedział do mnie, tkwi we mnie do dziś. Może to źle zabrzmi, ale żal mi tego człowieka po prostu.

Co powinni robić duchowni, a czego nie

Duchowny wspominał też pogrzeb gen. Jaruzelskiego. - Udział w nim był kwintesencją tego, jak się powinien zachować ksiądz (…). Umierający poprosił o sakramenty i przyjął je świadomie (…). Uważam, że tam powinno było stanąć pół episkopatu Polski, właśnie po to, żeby dać świadectwo - podkreślił.

Skomentował też relacje Kościół-polityka. Jednocześnie odpowiedział na zarzut mieszania się duchownych w politykę.

- Krytyka poczynań albo ich braku - jak to było w przypadku protestu osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów - nie jest polityką. Krytyka tych osób, nawet jeśli są politykami, nie jest polityką (….). Nie znajdzie pani żadnego mojego wpisu, w którym bym popierał jakąś opcję polityczną, optował za wyborem tej lub innej osoby (…). Pierwsze nasze marsze to były marsze w obronie Trybunału Konstytucyjnego. Spotykałem tam ludzi ze wszystkich stron sceny politycznej i takich, którzy z polityką nie mieli nic wspólnego. Byli to ludzie głęboko przejęci tym, co się w Polsce zaczynało dziać. Marsz poparcia dla tej czy innej partii jest czymś zupełnie innym niż marsz protestu przeciw takim czy innym zaniechaniom, w obronie propaństwowych wartości - tłumaczył.

Ks. Lemański przyznał też, że coraz więcej osób może obejść się bez Kościoła. I podał powody takiej sytuacji. Po pierwsze, hierarchowie kościelni milczą wtedy, gdy powinni zabrać głos. Jako przykłady podał sakralizację wybranych ofiar wypadku lotniczego w Smoleńsku, upartyjnienie sądów czy rosnącą popularność ruchów antyszczepionkowych.

Po drugie, od Kościoła ludzi odpycha bogactwo, a po trzecie - brak rozliczenia z przestępczością seksualną części księży.

W czwartek ks. Lemański na Facebooku zamieścił też kontrowersyjny post. Skomentował w nim słowa ministra Piotra Glińskiego, które spotkały się z oburzeniem internautów.

"Po takich słowach w normalnym kraju minister zamiatałby parking przed muzeum zagłady Żydów. Miał rację brat ministra wypowiadając się mocno i dosadnie o autorze tych słów. Szkoda, że minister Sellin, seryjnie uczestniczący w uroczystościach z udziałem Żydów, nie kopnął swego szefa w kostkę, by zapobiec kolejnej kompromitacji. Widocznie czego się Piotruś nie nauczył, tego Piotr nie zrozumie" - napisał ks. Lemański.

Źródło: TOK FM

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (305)