Dlaczego wydalono imama Wielkopolski?
Czy Ahmed Ammar, Jemeńczyk mający w ubiegłym
roku ukończyć pracę doktorską na Uniwersytecie im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, był tak dużym zagrożeniem dla interesów
państwa polskiego, że trzeba było go deportować z Polski? Ani
wojewoda wielkopolski, ani dyrektor Urzędu do spraw
Repatriacji i Cudzoziemców nie mieli w tej mierze wątpliwości. Oni
jako jedyni czytali poufne materiały ABW i uznali, że Jemeńczyk
musi opuścić Polskę. Prawnikom nie podoba się jednak, że sprawy
nie rozstrzygnął niezawisły sąd - pisze "Głos Wielkopolski".
04.02.2005 | aktual.: 04.02.2005 08:29
Zdaniem adwokata Leonarda Cyrsona, postępowanie organu, który - uzasadniając decyzję - posługuje się tak mało precyzyjnymi pojęciami jak "zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i ochrony porządku publicznego" jest zaprzeczeniem zasady umacniania zaufania obywateli do państwa. W piśmie procesowym Cyrson twierdzi, że trudno odnieść się do rzeczywistych przyczyn decyzji, gdyż o nich A . Ammar dowiedział się tuż przed opuszczeniem Polski, z doniesień prasowych - podaje dziennik.
Z tych relacji wynikało, że całe zło powstało w wyniku opublikowania przez "Dziennik Bałtycki" wywiadu z A . Ammarem, imamem wspólnoty islamskiej. Miał on powiedzieć, że mentalność, kultura i religia islamu nie pozwalają na to, by obce wojska znajdowały się na terytorium muzułmańskim. W kontekście stacjonowania polskiej armii w Iraku i nieustannego zagrożenia atakiem Al-Kaidy, słowa te brzmiały jak groźba. Jemeńczyk wycofał się potem z niektórych sformułowań. Twierdził, że został źle zrozumiany, przekonywał, że nie wygłaszał swych opinii, lecz spostrzeżenia na temat poglądów muzułmanów - przypomina gazeta.
Zdaniem skarżących, doszło do niewłaściwego zastosowania ustawy o cudzoziemcach. Adwokat nie rozumie, dlaczego odmówiono udzielenia zgody na zamieszkanie na czas oznaczony osobie, która wykazała, że do 31 grudnia 2004 roku przedłużono jej termin ukończenia pracy doktorskiej - informuje "Głos Wielkopolski".
Zdaniem adwokata, naruszono podstawowe zasady postępowania administracyjnego i uniemożliwiono Jemeńczykowi czynny w nim udział, do czego każdy obywatel ma prawo. O tym jednak, czy rację mieli urzędnicy wykazujący troskę o bezpieczeństwo Polski, czy też naruszono prawa cudzoziemca w Polsce, wypowie się dzisiaj sąd - pisze gazeta.