Dlaczego tak trudno zaakceptować przemijanie?
Cmentarze, miejsce tęsknoty i zadumy. Szczególnie dziś rozbłysły światłem. Zatrzymują nas wspomnienia. Dużo rzadziej refleksja nad własnym życiem. Właściwie kim jestem? Żyjemy w czasach odrzucających śmierć. Pomimo licznych informacji o wypadkach, katastrofach, kolejnych doniesieniach o odejściu znanych osób, nikt nas nie uczy jak żyć, a tym bardziej umierać. Nawet trudno o tym rozmawiać w bliskim gronie. Czujemy wielkie zagubienie, gdy przychodzi nam towarzyszyć tym, którzy odchodzą z tego świata. Kluczowy egzamin bez przygotowania.
Całe życie walczymy o lepszy status majątkowy, dom, samochód, awans, serce wybranka, względy kobiety. Jednak w pewnych sytuacjach stajemy się zupełnie bezradni. Tak się dzieje. Po prostu. W obliczu nieuleczalnej choroby. Straty. Wobec śmierci stajemy się zupełnie nadzy. Nasze dotychczasowe schematy, podbój świata nie mają tutaj nic do rzeczy. Obojętnie do czego w życiu doszliśmy... w obliczu tej sytuacji wszyscy jesteśmy tacy sami.
Jednocześnie umieranie odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Daleko poza naszym pięknym, nowoczesnym, wciąż rozwijającym się światem. Tendencja jest jednak wyraźna. Wraz z rozwojem cywilizacji rośnie w nas pustka i poczucie samotności. Następuje rozerwanie więzi z innymi ludźmi. Skąd więc czerpać siłę do życia i odchodzenia, gdy już przyjdzie czas? Świat wypchnął przemijanie daleko za margines. Świadome życie jest znacznie trudniejsze od śmierci. Podświadomie zdajemy sobie z tego sprawę. Tak wiele w nas poczucia winy i beznadziei wobec tego, co jest naturalne.
Wyobraź sobie więc miejsce, w którym ludzie rozumieją cykl życia i śmierci. Uczą, jak „przeżywać życie” każdego dnia. Wiedzą, jak pomóc w sytuacji, kiedy wszystko wymyka się z rąk. Jednym z takich miejsc jest domowe Hospicjum Pomorze Dzieciom.
Do Hospicjum trafiają dzieci, dla których współczesna medycyna nie zna ratunku: wcześniaki, kilkulatkowie i nastolatkowie. Dojrzewają dużo szybciej, zostawiają po sobie niezwykle ważną lekcję.
Pewnego poranka do hospicjum trafił list.
"Pewnie już słyszeliście, że Marysia została dzisiaj nad ranem wypisana z Hospicjum.- pisze Alicja, mama kilkuletniej podopiecznej Hospicjum - W prawdzie czeka ją jeszcze drobna rekonwalescencja po ostatnich przejściach, ale wszyscy jesteśmy pełni nadziei, że nasze i jej marzenia wreszcie się spełnią. I że wreszcie będzie naprawdę szczęśliwa. Lekarze, którzy się nią teraz zajmują są dosłownie… nie z tej Ziemi.
Od razu przy przyjęciu zdjęli Jej motylek do Morfiny. Mówią, że mają tam inne cudowne sposoby na ból i że żaden ich pacjent jeszcze nigdy nie cierpiał. Zrobili jej już tomograf główki i powiedzieli nam, że nasze modlitwy wreszcie zostały wysłuchane, że stał się cud i jej mózg ma prawidłową budowę i żadnych śladów niedotlenienia! Teraz ma jeść lody, Kinder czekoladę i Schoko Bons, a nie Peptamen i 2:1. Powiedzieli nam, że mają sposób na dożywienie swoich podopiecznych i pokazali kilka przykładów (rzeczywiście wszystkie tamtejsze dzieci są cudownie pulchniutkie, mają tak mięciutkie ciałka, że chciałoby się je przytulać cały czas). Jedynym minusem tego wszystkiego jest to, że musieliśmy Ją tam zostawić i że już nigdy nie będziemy mogli Jej odwiedzić, nigdy Jej nie przytulimy i nie spojrzymy w Jej piękne niebieskie oczy o rzęsach długich jak stąd do Warszawy …Ale dla jej dobra, zgodziliśmy się. Przekonali nas tym, że Mysia cały czas będzie nas widziała i że kiedy tylko będzie chciała będzie mogła nam się przyśnić w swojej obecnej- szczęśliwej- postaci. Kiedy się z nią żegnaliśmy szef tej nowej kliniki- bardzo miły staruszek- powiedział że tak piękna dziewczynka idealnie wpisuje się w ich obraz i że zrobi wszystko, aby jej oczy znowu były tak szczęśliwe jak na rysunku, który zrobiłam. Aaa.. Zapomniałabym. Dostała też nowy gadżet szyty na miarę. Ponoć wszyscy tam dostają przy przyjęciu. Skrzydła. Szef mówił, że dzięki nim wszyscy pacjenci mogą bardzo szybko przylecieć do swoich najbliższych. W tej różowej ramonesce, piankowej spódniczce i nowych skrzydłach wyglądała po prostu szałowo."
Doceniamy cały zespół hospicjum, bo tylko w takim składzie możecie zdziałać aż tyle!!!
Możliwość dania naszej córeczce poczucia bycia bezpieczną, bycia w domu, również w tych jakże ciężkich, ostatnich tygodniach, była dla nas ogromnym darem. Ogromną nauką cierpliwości i miłości. Miłości, która musiała przejść najtrudniejszą z dróg- dla dobra Marysi musieliśmy przestać kurczowo ją przy nas trzymać i musieliśmy pozwolić Jej odejść.”
W Hospicjum na co dzień życie przeplata się z przemijaniem. Gdy trzymamy w objęciach gasnące dziecko, dochodzi wtedy do naszej świadomości, że musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by już nie aparatura, współczesna technologia, ale by MIŁOŚĆ mogła je otoczyć. Maszyny w pewnym momencie zamilkną. Białe szpitalne mury okryje kurz. Obecność drugiego człowieka to najcenniejsze, co możemy sobie dać. Choćby zostało tylko kilka chwil.
Wiele chwil przecieka nam przez palce. Niepostrzeżenie. Dlatego właśnie w obliczu nieuniknionych zdarzeń, już bardzo blisko ściany, większość z nas budzi się z długiego snu. Zdarza się i tak: w ciągu zaledwie jednego dnia przeżyć całe swoje życie. Dopiero, kiedy przestajemy się spieszyć i walczyć, zaczynamy być. Wtedy choć czas mocno ograniczony, udaje się wykorzystać każdą chwilę. Wycisnąć już nie z godziny, ale z minuty wszystko, co możliwe.
Zatrzymując się nad grobami bliskich, spotkaj się ze swoim przemijaniem, by obudzić się do pełni życia, zanim będzie za późno. A często jest już bardzo późno. Dlatego w hospicjum budzimy się do życia bardziej niż w większości miejsc na świecie. Dlaczego dopiero?
Zapraszamy do wsparcia Hospicjum Pomorze Dzieciom, by nikt w obliczu nieuleczalnej choroby, śmierci i straty nie był sam. Hospicjum przez 3 lata utrzymywało się tylko dzięki darowiznom. NFZ pokrywa od sierpnia b.r. 35% miesięcznych kosztów. Potrzeba aż 100 tys. złotych miesięcznie, by zapewnić godne życie w czasie choroby, godne odchodzenie dzieci, a także bezcenne wsparcie dla tych, którym przychodzi rozpocząć nowy etap życia, po stracie ukochanych osób.
Tytuł przelewu: „Zostać Aniołem dla dzieci z Hospicjum”
nr konta: 33 1090 1098 0000 0001 2428 2268 Bank Zachodni WBK
Hospicjum Pomorze Dzieciom
*www.pomorzedzieciom.pl *