Dlaczego Niemcy zaprosili uchodźców do Europy? "Pomagają ofiarom wojny" i nie tylko
- Statystyki są brutalne. W 2060 roku Niemcy mogą mieć mniej mieszkańców niż Francja i Wielka Brytania. To osłabi ich polityczną i gospodarczą pozycję w Unii Europejskiej. Zamierzają temu zapobiec, a wobec nieskuteczności polityki zachęcającej do posiadania dzieci, jedyną furtką jest migracja - tłumaczy Wirtualnej Polsce dr hab. Sebastian Płóciennik z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Upór z jakim uchodźcy próbują dostać się do naszych zachodnich sąsiadów, może świadczyć o tym, że doskonale zdają sobie sprawę z potrzeb największej, europejskiej gospodarki. Co jeszcze przyciąga do siebie Niemców i imigrantów z Bliskiego Wschodu?
Dworzec kolejowy w Budapeszcie. Na miejscu zgromadził się tłum uchodźców z Bliskiego Wschodu. Władze węgierskie właśnie wstrzymały ruch kolejowy do Austrii i Niemiec. Ta decyzja wywołuje protesty wśród zgromadzonych osób. Zaczynają krzyczeć "Niemcy, Niemcy". To hasło w ciągu najbliższych dni będzie pojawiać się często, również po wkroczeniu do bogatej Austrii. Dlaczego to nasi zachodni sąsiedzi, a nie kraje Beneluksu, Skandynawii czy Francja, są marzeniem większości uchodźców, którzy przybywają na Stary Kontynent?
- Niemcy wysłały klarowny sygnał do uchodźców. Kanclerz Merkel zapewniła, że rządzony przez nią kraj chce im pomóc i przyjąć ich jak największą liczbę. To podstawowy powód - uważa dr hab. Płóciennik. Sama deklaracja o chęci przyjęcia gości z terytoriów ogarniętych konfliktami to jednak za mało, aby przekonać ich do przyjazdu. Bo trudno wyobrazić sobie, aby imigranci - na zaproszenie Grecji lub Rumunii - przybyli do tych państw w celu osiedlenia się na stałe. Zdaniem ekspertów, najważniejszy przy wyborze kierunku podróży jest czynnik ekonomiczny.
- W Niemczech jest stosunkowo niska stopa bezrobocia i duża łatwość uzyskania pracy, w dodatku w zawodach niewymagających kwalifikacji - mówi Wirtualnej Polsce profesor Adam Bieniek, arabista z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. U naszych zachodnich sąsiadów brakuje obecnie około miliona rąk do pracy. Ponadto średnie płace są wyższe niż we Francji, Wielkiej Brytanii czy krajach Beneluksu. Do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik. - Chodzą różne legendy o niemieckich świadczeniach socjalnych. Chociażby to, że imigranci dostają tysiąc euro na rękę na osobę i mieszkanie, 4000 euro na powitanie, od ręki pracę. W rzeczywistości te kwoty są znacznie niższe - wyjaśnia dr hab. Płóciennik.
Ekspert PISM zwraca uwagę na jeszcze jeden czynnik z powodu, którego nasi zachodni sąsiedzi są dla uchodźców najatrakcyjniejszym krajem w Europie. - Turecki islam, który dominuje w Niemczech, różni się od arabskiego - jest dużo bardziej umiarkowany - tłumaczy rozmówca WP. I przypomina, że we Francji i Wielkiej Brytanii doszło do zamachów terrorystycznych, których sprawcami byli radykalni muzułmanie. W Niemczech takie zdarzenia nie miały miejsca. To ważny czynnik biorąc pod uwagę fakt, że uchodźcy uciekają do Europy przed Państwem Islamskim, słynącym z radykalizmu i narzucającym go nawet innym muzułmanom. Niemcy starają się walczyć z takimi zachowaniami i odnoszą na tym polu sukcesy. - Jeśli pojawia się „policja” muzułmańska, która kontroluje czy przestrzegany jest ramadan, to oni zdecydowanie interweniują. Istnieje również silna organizacja muzułmanów w Niemczech, z którą władze współpracują i mogą zawczasu zapobiegać konfliktom - tłumaczy ekspert PISM. To co we Francji i Wielkiej Brytanii jest poważnym
problemem islamu, w Niemczech zdarza się dużo rzadziej.
Warto też odnotować, że w Niemczech są już obecne duże grupy muzułmańskich uchodźców. Pochodzą oni nie tylko z Turcji, jak się standardowo uważa, ale również z Bliskiego Wschodu. Ten fakt również skłania do wyboru niemieckiego kierunku imigracji. - Ludzie ci często mają jakieś powiązania rodzinne czy plemienne. Przyjeżdżając do Niemiec, mogą liczyć na to, że ktoś pomoże im w życiowym starcie - mówi WP profesor Bieniek. I dodaje, że w takich krajach jak Polska czy Węgry muzułmanie mogą czuć się wyizolowani. - W tych krajach nie mogą liczyć na to, że będą mieszkać w dzielnicy zamieszkanej przez muzułmanów - tłumaczy rozmówca WP.
Na dworcu w Monachium zatrzymuje się pierwszy pociąg z uchodźcami. Na peronie czekają uśmiechnięci wolontariusze, chętnie służący pomocą i rozdający ciepłe napoje. Na dworcu sa również zwykli mieszkańcy - z torbami pełnymi ubrań, butów i jedzenia. Na widok uchodźców wychodzących z pociągu rozlegają się oklaski. W górę uniesione zostają transparenty, na których widnieją trzy słowa - "uchodźcy witamy was". Skąd ten entuzjazm w niemieckim społeczeństwie? Dlaczego to nasi zachodni sąsiedzi zaprosili do Europy uchodźców i zamierzają przyjąć ich największą liczbę?
- Na pewno liczy się aspekt moralny. Pomagają ofiarom wojny - uważa dr hab. Płóciennik. Zdaniem eksperta PISM Niemcy potrzebują uchodźców również ze względów demograficznych. - Statystyki są brutalne. W 2060 roku Niemcy mogą mieć mniej mieszkańców niż Francja i Wielka Brytania. To osłabi ich polityczną i gospodarczą pozycję w Unii Europejskiej. Zamierzają temu zapobiec, a wobec nieskuteczności polityki zachęcającej do posiadania dzieci, jedyną furtką jest migracja - tłumaczy rozmówca WP. Na ten czynnik wskazuje również prof. Bieniek, który przypomina, że ze względu na starzejące się społeczeństwo, Niemcy od dawna pozwalali na imigrację zarobkową z Turcji.
Postępowanie niemieckiego rządu w sprawie imigrantów z Bliskiego Wschodu może być również elementem wewnętrznej gry politycznej. Angela Merkel występując jako zwolenniczka przyjmowania uchodźców, wchodzi w buty swoich krajowych rywali. - Niemiecka kanclerz wyraźnie zepchnęła do defensywy SPD i Zielonych - do tej pory imigracja była ich tematem - przypomina Płóciennik. Jednocześnie postępowaniem w sprawie uchodźców, Merkel rozprawia się ze skrajną prawicą.
Z kolei w ocenie arabisty UJ równie istotny jest jeszcze jeden czynnik. - Niemcy dalej żyją kompleksem II wojny światowej. Obawiają się, że będą posądzeni o rasizm - tłumaczy prof. Bieniek. Jego zdaniem to właśnie dlatego nasi zachodni sąsiedzi, nie odmawiają pomocy proszącym o nią uchodźcom.
Jednocześnie zapraszając do Europy ludzi z terytoriów ogarniętych konfliktem zbrojnym, Niemcy poprawiają swój wizerunek na świecie. Przyjmując uchodźców rewanżują się za grzechy popełnione przez nazistów i przysłaniają tym zbrodnie, popełnione przez swój naród w przeszłości. Warto wspomnieć, że podczas rozwiązywania kryzysu gospodarczego w Grecji - kiedy narzucili Grekom warunki pomocy - byli oskarżani o brutalność i egoizm. Zarzucano im wtedy, że znów chcą zdominować Stary Kontynent. - Ucierpiał na tym ich wizerunek w Europie - przypomina Płóciennik. Jego zdaniem dziś, mało kto już o tym pamięta.
- W mediach prezentowane są zdjęcia uchodźców z plakatami "we love Germany", a Merkel jest podziwiana na świecie za odważną decyzję o otwarciu granic. Niemiecki wizerunek za granicą na pewno zyskał i nie zepsują go nawet pojawiające się informacje o atakach na domy azylantów - przewiduje rozmówca WP. Pytanie tylko, czy forsowany przez Niemców pomysł odgórnego ustalania kwot imigrantów dla poszczególnych krajów, nie zostanie przez mieszkańców Europy, a zwłaszcza jej Środkowo-Wschodniej części, odebrany jako próba dominacji i narzucenia swojej woli innym?