„Dlaczego krew jest tańsza od wódki?”
Czy warto oddawać krew? Internauci Wirtualnej Polski żywo komentowali ten temat na forum pod artykułem "Szpitale alarmują: podziel się krwią". Opinie użytkowników były podzielone. Dwa dni temu oddałam krew i jestem dumna, że mogłam pomóc - napisała "Rurka". Jestem wieloletnim krwiodawcą. Oddawałem krew za czekoladę. Zawsze mnie bardzo denerwowało, że litr mojej krwi jest tańszy, niż litr wódki - żali się Internauta o nicku "Zasłużony krwiodawca".
10.08.2007 | aktual.: 17.06.2008 12:16
"Kiedyś przywileje, teraz sześć czekolad"
Najwięcej kontrowersji wśród forumowiczów wzbudziła kwestia tego, jak zachęcić ludzi do oddawania krwi. Wystarczy płacić. Dlaczego oddawanie krwi ma być darmowe? Żyjemy w kapitalizmie i nie ma nic za darmo - twierdzi „Realista”. Wiele krytycznych opinii padło też pod adresem rządu. Państwo nie robi nic, by zachęcić potencjalnych dawców. Aż się prosi o uwagę sytuacja w niemieckim Goerlitz, gdzie polscy dawcy pędzą całymi kolumnami, by zarobić 15 euro. Czy to dużo? Pewnie nie, choć przecież ludzkie życie jest bezcenne - mówi Piotr. Wtóruje mu „Ja”: Kiedyś krwiodawcy mieli za darmo witaminy, leki, niezłe paczki od punktu krwiodawstwa. Obecnie mogą liczyć najwyżej na sześć czekolad albo sok. Nie ma co się dziwić, że masowo jadą do Niemiec.
„Rydz” zwraca uwagę na problemy związane z odliczaniem od podatku ekwiwalentu za pobraną krew: Oddawałem krew systematycznie do momentu, w którym chciałem ją sobie odpisać od podatku. Niestety okazało się, że olsztyńskie krwiodawstwo nie jest zarejestrowane jako stowarzyszenie użytku publicznego. Nie oddam więcej krwi w tym kraju - zapowiada „Rydz”.
"Oddam krew jak dorosnę!"
O swoim zadowoleniu z oddawania krwi opowiedziała natomiast „Rurka”: Dwa dni temu oddałam krew i czuję się dumna, że mogłam pomóc - podkreśla Internautka. Podzielić się krwią zamierza również 14-letnia Aneta, która napisała, że zostanie dawcą krwi jak dorośnie. W tym samym tonie wypowiada się „Chiquita”: W niedzielę oddałam krew. Pierwszy raz zdecydowałam się na taki krok i zrobiłam to spontanicznie. Nawet nie znam swojej grupy krwi. Jestem z siebie zadowolona bo wiem, że ta krew może uratować komuś życie, a to jest najwspanialsze uczucie:) Pozdrawiam wieloletnich krwiodawców! Mam zamiar do Was dołączyć! - akcentuje forumowiczka.
Pesymistyczną refleksją dzieli się „Zasłużony krwiodawca”: Od 15 lat oddaję krew i nie spotkałem w punkcie krwiodawstwa żadnego dyrektora, prezesa czy biznesmena. Najczęściej krew oddają ludzie niezbyt zamożni - mówi. Inna użytkowniczka, której syn potrzebował krwi, pisze: Mój synek żyje dzięki czyjejś krwi. Miał transfuzję kilka razy. Chciałam odwdzięczyć się tym samym, ale w punkcie krwiodawstwa otyła pani powiedziała, że mojej grupy krwi nie chcą, bo mają dużo. Nawet na mnie nie spojrzała - żali się anonimowa Internautka.
Aroganckie zachowanie personelu
Na problemy związane z obsługą w punktach krwiodawstwa narzeka także „Krwiodawca” i „Beba”. W Warszawie krwiodawców traktuje się jak zło konieczne. Oddaję krew już tak długo, że przestałem na to zwracać uwagę, ale zastanawiam się, dlaczego nic się nie zmienia? Ostatnio zapytałem czy mogę dostać jakieś odznaczenie, bo oddałem 20 litrów krwi. Pretensji i aroganckich zachowań nie było końca. Przepraszam te wszystkie panie, że muszą się mną zajmować, abym mógł kogoś swą krwią uratować! - mówi „Krwiodawca”. Internautka „Beba” także dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat personelu. Mnie też bardzo "miło" potraktowano za pierwszym razem. Jedna pani kazała mi iść zjeść, a druga w tym czasie mnie szukała. Jak wróciłam to był taki raban, że hej. Odebrałam dowód i wyszłam. Odechciało mi się oddawania krwi na wiele lat. Dopiero niedawno, podczas jednej z akcji zdobyłam się na to - przyznaje forumowiczka.
Wiele wątpliwości wśród Internautów wzbudziła również sprawa płacenia przez szpitale za krew otrzymywaną od punktów krwiodawstwa. Oficjalnie stacje krwiodawstwa nie zarabiają na krwi, bo nie wolno na tym zarabiać, a jedynie pokrywać koszty. Przyjrzyjcie się lepiej tym "kosztom" - sugeruje "Pracownik ZOZ". Kompetentnie na ten temat zdaje się wypowiadać „Fachowiec”: Krew wydawana jest do szpitali za opłatą, która jest ceną urzędową corocznie określaną w rozporządzeniu ministra zdrowia. W opłacie za krew znajdują się koszty bardzo drogich badań wykonywanych w centrach krwiodawstwa (morfologia i ALT metodami konwencjonalnymi oraz HIV, HCV, HBV metodami biologii molekularnej), oraz koszty pracy i materiałów, sprzętu i urządzeń potrzebnych do przerobienia pobranej krwi na koncentraty podawane biorcom w szpitalach. Jeśli ktoś myślał, że centrum krwiodawstwa tylko pobiera krew i od razu taka pobraną „sprzedaje” do szpitali to się grubo myli - wyjaśnia „Fachowiec”.
Nadciśnienie - prawda, czy fałsz?
Internauci poruszyli również tematy konsekwencji związanych z oddawaniem krwi. "Wachmistrz" nie zgadza się z wypowiedziami tych, którzy twierdzą, że jednym ze skutków długoletniego krwiodawstwa jest nadciśnienie. Oddaje krew już 25 lat i nie mam kłopotów z nadciśnieniem. Dziwi mnie stwierdzenie, że oddawanie krwi zmusza organizm do nadprodukcji. Nie ma takiej możliwości. Przyroda (a jesteśmy jej częścią) nie robi nic bez sensu. Zdrowy ogólnie organizm wytwarza tyle krwi ile jej potrzebuje. Uzależnione jest to od masy człowieka. Osoby z nadciśnieniem, często uwarunkowanym genetycznie, cierpią na tę przypadłość niezależnie czy oddają krew, czy nie. Sprawę oddawania krwi trzeba potraktować indywidualnie. Jeżeli ktoś ma obawy ma pełne prawo i nie być krwiodawcą - radzi „Wachmistrz”.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska