Dlaczego Andrzej Sośnierz nie zostaje prezesem NFZ
W tle walki o fotel szefa NFZ rozgrywa się
właśnie kolejna wojna o to, kto zbuduje wart kilkaset milionów
ogólnopolski RUM - Rejestr Usług Medycznych - uważa "Gazeta
Wyborcza".
16.02.2006 | aktual.: 16.02.2006 06:42
Na dzisiejszej konferencji prasowej minister zdrowia Zbigniew Religa i szef NFZ Jerzy Miller mają przedstawić koncepcję elektronicznego RUM. W funduszu kończą się prace nad programem pilotażowym realizowanym w Wielkopolsce. W ministerstwie powstaje natomiast raport o działających już w kraju rejestrach. Jednak ani jedno, ani drugie opracowanie nie jest jeszcze gotowe. Mimo to nie czekano ze zwołaniem konferencji. Dlaczego? Ministerstwo odsyła "GW" do funduszu. - My nic nie wiemy. Nie przygotowujemy nawet żadnej prezentacji. Szczegółów mamy się dowiedzieć od ludzi z ministerstwa przed konferencją - usłyszał dziennikarz "GW" w NFZ.
Elektroniczny RUM to system, w którym zapisywane są dane o wszystkich poradach, hospitalizacjach, badaniach i receptach dla pacjentów. Daje pełną kontrolę nad wydatkami i eliminuje nadużycia. Według szacunków Ministerstwa Zdrowia pozwoliłby zaoszczędzić do kilkuset milionów złotych rocznie.
Mimo wielu przymiarek elektroniczny RUM w pełnej skali działa tylko na Śląsku. Nazywa się Start, a jego wprowadzenie to zasługa Andrzeja Sośnierza, kiedyś lekarza wojewódzkiego, potem szefa Śląskiej Kasy Chory, a dziś posła PiS.
Dwa miesiące temu za krytykowanie władz partii Sośnierz został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej. Od tego czasu mówi się coraz głośniej o tym, że ma zająć stanowisko szefa NFZ. Jego zwolennikiem jest wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Po niedawnych zmianach w składzie rady funduszu, która powołuje prezesa, sprawa wydawała się już przesądzona. Zwłaszcza że w styczniu Sośnierz przeszedł do klubu PiS.
A jednak Sośnierz nie dostał nominacji. Oficjalny powód to opinia prawników z kancelarii premiera, że konstytucja nie pozwala posłowi na zajmowanie stanowisk w administracji poza funkcją ministra i sekretarza stanu. Sośnierz ma jednak opinię prawników z Kancelarii Sejmu, że można być posłem i prezesem NFZ jednocześnie. - Kwestie prawne to chyba raczej pretekst - przyznaje Sośnierz.
Tymczasem NFZ we współpracy z Ministerstwem Zdrowia przygotuje się do testowania w Wielkopolsce nowego pomysłu na RUM. Nie będzie się on jednak opierał na śląskim modelu. Jak określił go niedawno Jerzy Miller, to system "zbyt policyjny" i "za mało edukacyjny". Taki RUM to już dziś za mało. - Rejestry istnieją już w Polsce w wielu postaciach, elektroniczne czy papierowe, a nam chodzi o coś więcej: o budowę informatycznego systemu ochrony zdrowia skoncentrowanego na pacjencie. Lekarz miałby w nim dostęp do informacji o przebiegu całego jego leczenia - tłumaczy założenia nowego systemu Renata Furman, rzeczniczka NFZ.
- Sośnierz wszystkim kojarzy się z Computerlandem. Na razie wypada więc z gry - twierdzi jeden z pracowników Ministerstwa Zdrowia. (PAP)