Dla Berlina sprawa odszkodowań jest zamknięta
Niemieccy politycy i prawnicy uważają za zamkniętą sprawę odszkodowań wojennych dla Polski. Groźby z Warszawy wywołują w Berlinie konsternację.
04.08.2017 07:28
Temat niemieckich odszkodowań wojennych dla Polski w ostatnich kilkunastu latach kilkakrotnie pojawiał się w polsko-niemieckiej debacie. W 2004 roku specjalna komisja powołana przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego oszacowała, że w samej tylko stolicy straty wyrządzone przez Niemców przekraczają 45 miliardów dolarów. Odkąd Prawo i Sprawiedliwość w 2015 roku przejęło władzę w Polsce, temat znowu nabrał aktualności. Prezes partii Jarosław Kaczyński już na początku ubiegłego roku wspominał w jednym z wywiadów, że sprawa odszkodowań nigdy nie została zakończona. Odpowiedzią na te słowa był list ówczesnego szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera, który stwierdził, że Polska nie ma podstaw do jakichkolwiek żądań odszkodowawczych. Steinmeier przypomniał, że już w 1953 roku władze Polski zrzekły się roszczeń wobec zachodniego sąsiada.
Rezygnacja z roszczeń już w 1953 roku
Teraz Prawo i Sprawiedliwość idzie o krok dalej. Poseł partii Arkadiusz Mularczyk złożył zapytanie do Biura Analiz Sejmowych, które ma ocenić, czy w świetle prawa międzynarodowego Polska może domagać się odszkodowań od Niemiec. Odpowiedź ma być gotowa do 11 sierpnia. O tym, że cała sprawa jest już załatwiona i zamknięta, przekonany jest profesor Jochen Frowein – były kierownik Instytutu Maxa Plancka w Heidelbergu, specjalizujący się w prawie międzynarodowym. Jego zdaniem nie ma już możliwości powrotu do kwestii reparacji wojennych. - Po przyjęciu tak zwanego Traktatu dwa plus cztery (regulującego sprawę zjednoczenia Niemiec – DW) jest jednoznaczne, że nie ma już żadnych dalszych żądań odszkodowawczych wobec Niemiec – ocenił w rozmowie z Deutsche Welle.
Prawnik podważył też argumentację ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który twierdzi, że decyzja o zrzeczeniu się odszkodowań przez władze PRL jest nieważna, bo Polska nie była wówczas w pełni niepodległym krajem. - To, że zmieniła się sytuacja konstytucyjna Polski i że Polska przestała być krajem komunistycznym, nie wpływa na ważność tamtej decyzji – ocenił. Frowein dodał, że także inne umowy międzynarodowe, zawarte przez ówczesną Polskę, pozostają w mocy.
Wellmann: osobliwe żądania
Podobnego zdania jest poseł chadeckiej partii CDU Karl-Georg Wellmann. Jak powiedział, sprawa została załatwiona już w latach pięćdziesiątych. Wellmann zwrócił przy tym uwagę na fakt, że Polska jest obecnie największym beneficjentem środków unijnych. - Każdego roku Polska otrzymuje od Unii 14 miliardów euro, z czego około 4 miliardów przekazują Niemcy. I tak jest od lat. Nie powinno się stawiać tego pod znakiem zapytania – powiedział. Polityk określił głosy z Warszawy, domagające się reparacji, jako osobliwe. Zauważył, że włączenie Polski w struktury europejskie dramatycznie poprawiło nie tylko sytuację gospodarczą, ale też bezpieczeństwo kraju. - Kwestionowanie tego wszystkiego poprzez takie dziwne żądania nie znajduje zrozumienia w Europie – ocenił.
Polityczny manewr?
Dla przewodniczącego polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej Thomasa Norda (Lewica) ponowna dyskusja o odszkodowaniach wojennych, to polityczny manewr ze strony polskiego rządu w aktualnym sporze z Unią Europejską i Niemcami. - Zawsze łatwo jest przypomnieć o niemieckiej odpowiedzialności za wojnę i jest to moralnie w pełni usprawiedliwione. Dodając do tego sprawę odszkodowań, moralna presja na Niemcy jest jeszcze większa, co można wykorzystać także w polityce wewnętrznej – ocenił. Nord dodał, że moralny dług Niemiec wobec Polski nie zniknie nigdy. Sprawę odszkodowań uznał jednak za zamkniętą. - W świetle prawa międzynarodowego zobowiązania reperacyjne zostały wypełnione co Polska zresztą uznała, dlatego moim zdaniem temat został wyczerpany – powiedział.
Zobacz także: Ile Polska straciła w wyniku II Wojny Światowej
Rzeczniczka niemieckiego rządu Ulrike Demmer pytana o ewentualne polskie żądania odszkodowawcze powiedziała, że Niemcy poczuwają się do politycznej, moralnej i finansowej odpowiedzialności za drugą wojnę światową. Zaznaczyła jednak, że kwestia reparacji została w przeszłości ostatecznie uregulowana. Prawnie i politycznie.