Discovery na orbicie okołoziemskiej
Start nastąpił we wtorek, po niemal rocznej przerwie. Amerykanie stali się bardzo ostrożni. Po katastrofie Columbii, w lutym 2003 roku, w przestworza wzbił się tylko jeden wahadłowiec.
Promy kosmiczne powstały w konkretnym celu: miały umieszczać satelity wojskowe na orbicie i niszczyć podobne urządzenia wroga. Prace nad kosmicznym samolotem rozpoczęto w Stanach Zjednoczonych już w 1969 roku. W tamtych czasach była to pod każdym względem optymalna konstrukcja. Miała jednak mnóstwo wad, których nie udało się wyeliminować. Jakich? Chodzi przede wszystkim o zastosowanie paliwa kriogenicznego, czyli ciekłego wodoru i tlenu, które musi być przechowywane w specjalnych zbiornikach i tankowane do promu tuż przed startem.
Stopił się w atmosferze
Kolejny problem to główne silniki wahadłowca zamontowane w tylnej części kadłuba. Przy starcie zamrażają wszystko, co znajdzie się w pobliżu zbiorników paliwa. To była bezpośrednia przyczyna katastrof Challengera w 1986 roku oraz trzy lata temu Columbii - wyjaśnia dr Tomasz Szulc z Politechniki Wrocławskiej, ekspert w dziedzinie techniki wojskowej. Za pierwszym razem zamarzła woda w uszczelce silnika na paliwo stałe. Spowodowało to przepalenie osłon i eksplozję. W przypadku ostatniej katastrofy woda zamarzła w piance izolującej zbiornik paliwa. Pianka oderwała się i rozbiła osłonę termiczną wahadłowca. W efekcie pojazd stopił się podczas przejścia przez atmosferę ziemską, podchodząc do lądowania. Trzeci feler: izolacja termiczna. Jest szalenie skomplikowana i zawodna. Start Discovery, opóźniany m.in. ze względu na złą pogodę, jest tylko potwierdzeniem opinii amerykańskich ekspertów, że tak zbudowane wahadłowce nie powinny latać w kosmos. Amerykanie już teraz szukają tańszych i bezpieczniejszych sposobów
dostarczania na orbitę ludzi i zaopatrzenia. Jak na razie, bezskutecznie.
Jeszcze cztery lata
Sądzę, że co najmniej do 2010 roku program lotów promów kosmicznych będzie kontynuowany - uważa dr Krzysztof Ziołkowski z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Są to niezwykle skomplikowane urządzenia, przewyższające wszystko, co do tej pory zbudował człowiek. Naukowiec nie ma wątpliwości. Przy wszystkich swoich wadach promy będą nadal latać w kosmos, choć jedynie na orbitę Ziemi.
*Zginęli kosmonauci*
Loty kosmiczne pochłonęły dotąd 21 ofiar śmiertelnych. W 1967 r. w pożarze kabiny statku Apollo 1 zginęli trzej amerykańscy astronauci. W tym samym roku, wskutek nieotwarcia się spadochronu lądownika statku Sojuz 1, zginął radziecki kosmonauta Władimir Komarow, a w trzy lata później trzej kosmonauci radzieccy z powodu rozhermetyzowania się lądującego statku Sojuz 11. Aż 14 ofiar przyniosły katastrofy amerykańskich promów kosmicznych Challenger (1986) i Columbia (2003).
(Polskapresse)