PolskaDiagnostyka prenatalna zagrożona? Prawnik: ta ustawa spotęguje strach lekarzy

Diagnostyka prenatalna zagrożona? Prawnik: ta ustawa spotęguje strach lekarzy

• W projekcie ustawy całkowicie zakazującej aborcji nie ma zapisu o opiece prenatalnej nad płodem
• Dr Czempiński: nasze działanie zakończy się na diagnostyce
• Badania prenatalne pomagają wykryć choroby genetyczne i wrodzone płodu
• Prawnik: przepisy będą potęgowały wśród lekarzy strach przed działaniem
• Ginekolog: możliwości samostanowienia kobiet będą w znacznym stopniu ograniczone
• Według ekspertów, jeśli zaproponowana przez środowiska antyaborcyjne ustawa wejdzie w życie, zwiąże lekarzom ręce

Diagnostyka prenatalna zagrożona? Prawnik: ta ustawa spotęguje strach lekarzy
Źródło zdjęć: © Fotolia

- Jeśli ta ustawa wejdzie w życie w formie, która całkowicie zakazuje wykonywania terminacji ciąży, przede wszystkim z przyczyn medycznych, czyli gdy będziemy mieli do czynienia z uszkodzonym płodem, badania prenatalne stracą rację bytu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Piotr Czempiński, ordynator Oddziału Ginekologiczno - Położniczego w Szpitalu Praskim w Warszawie. Projekt ustawy zakazującej aborcji zmienia brzmienie art. 2 ust. 1 pkt 1 ustawy o planowaniu rodziny. Całkowicie eliminuje określenie "opieki prenatalnej nad płodem", zastępując je zapisem: "opieka medyczna nad kobietą w ciąży oraz dzieckiem poczętym". Jaka jest przyszłość badań prenatalnych w świetle projektu ustawy antyabrocyjnej?

- Oczywiście, będzie można je wykonywać, ponieważ niektóre z testów są całkowicie nieinwazyjne. Ale co z tego? Mamy coraz lepsze narzędzia diagnostyczne, których właściwości nie będziemy mogli wykorzystywać w całości. Zdiagnozujemy jedynie wadliwy płód, ale na tym nasze działanie będzie musiało się zakończyć - zaznacza dr Czempiński.

Badania prenatalne pozwalają wykryć takie choroby wrodzone i genetyczne płodu, jak zespół Downa, wady cewy nerwowej czy nieprawidłowości chromosomów. W tej chwili zaleca się przeprowadzenie takiej diagnostyki wszystkim kobietom ciężarnym po 35. roku życia, które nie rodziły w ciągu ostatnich 2-3 lat lub są w ciąży po raz pierwszy. Lekarz ma obowiązek skierować taką pacjentkę na badania, jeśli istnieją ku temu wskazania medyczne.

Uprawnienie kobiety do przeprowadzenia badań prenatalnych wynika z prawa kobiet w ciąży do informacji o stanie płodu (art. 19 ust. 1 pkt 1 i 2 ustawy z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej, Dz. U. 1991 r. Nr 91 poz. 408 ze zm.).

Z kolei ustawodawstwo unijne, a konkretniej art. 12 Europejskiej Konwencji Bioetycznej, dopuszcza dla celów zdrowotnych wykonywanie testów, służących do identyfikacji nosiciela genu odpowiedzialnego za chorobę, oraz testów, mogących wykryć genetyczne predyspozycje lub podatność na zachorowanie.

Bezpośrednie zagrożenie życia

Przepisy proponowane w projekcie ustawy stawiają także granicę, po przekroczeniu której ratowanie zdrowia matki stanie się nielegalne. Traktuje o tym m.in. par. 4 zwalniający lekarza z odpowiedzialności karnej za śmierć płodu tylko wówczas, gdy jest ona następstwem podejmowanych przez lekarza działań w momencie "bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki i dziecka poczętego".

- Ustawa nie określa, czym jest bezpośrednie zagrożenie życia. Żaden sędzia nie ma wystarczającej wiedzy medycznej, dlatego jeśli doszłoby do procesu, będzie musiał zostać powołany biegły. Z doświadczenia wiem, że opinie biegłych lekarzy zwykle znacznie się od siebie różnią. Dlatego zapis o bezpośrednim zagrożeniu życia jest trudny do zinterpretowania i pozostawia wiele niejasności - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską mec. Anna Węgrzyn.
Na swoim profilu facebookowym prof. Bogdan Chazan próbuje rozwiać obawy dotyczące interpretowania przepisu dotyczącego bezpośredniego zagrożenia życia, powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego z 1937 roku. Wówczas stwierdzono, że bezpośrednie zagrożenie życia pojawia się także wówczas, gdy obecny stan pacjenta z dużym prawdopodobieństwem przekształci się w stan niebezpieczeństwa zagrażającego życiu.

- Jeśli prof. Chazan powołał się na orzeczenie sądu z 1937 roku, to podejrzewam, że nie znalazł takiego z lat późniejszych, który by mu odpowiadał. Pamiętajmy, że linia orzecznictwa Sądu Najwyższego nie jest zawsze taka sama. W Polsce nie funkcjonuje przecież prawo precedensowe. W podobnych stanach faktycznych orzeczenia sądu są często zupełnie inne. Każdy przypadek, który będzie naruszał tę ustawę, będzie musiał być rozpatrywany indywidualnie, potrzebne będą też opinie biegłych - komentuje mec. Węgrzyn.
Kamila Ferenc, prawnik z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zaznacza, że przesłankę bezpośredniości można rozumieć dwojako. - Może oznaczać zagrożenie lub niebezpieczeństwo istniejące natychmiast, tu i teraz, ale również skutki ściśle związane z jakąś przyczyną, mające wystąpić dopiero za jakiś czas. Przepisy projektu nie wskazują kierunku rozumienia tej przesłanki. Wyrok sądu z 1937 roku nie daje nam gwarancji, w jaki sposób przesłanka bezpośredniości będzie dziś rozumiana przez sądy i organy ścigania - mówi.

Dodaje, że przepis ten może wywoływać wśród lekarzy tak zwany "efekt mrożący". - To potęgowanie strachu przed działaniem. Wątpliwości lekarzy, którą interpretację przyjąć i obawa, czy organy ścigania nie przyjmą odmiennej, będzie działała na lekarzy paraliżująco, odbierze im w praktyce możliwość błyskawicznej, profesjonalnej reakcji dla ochrony życia pacjentki - twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Samostanowienie

- Oczywiście, leczmy każdego, kto ma szansę na poprawę zdrowia. A nawet jeśli jej nie ma, próbujemy. Jednak istnieją na tyle poważne schorzenia genetyczne, z powodu których śmiertelność jest bardzo wysoka. Pytanie: co zrobić z tymi płodami, które są na tyle uszkodzone, że każda próba leczenia i tak zakończy się śmiercią? Prokuratorzy będą mieli pełne ręce roboty - mówi Wirtualnej Polsce dr Piotr Czempiński.
Dodaje, że w świetle projektu ustawy, możliwości samostanowienia kobiet będzie w znacznym stopniu ograniczona: - Nie będą miały żadnych możliwości decydowania. A my, lekarze, będziemy mogli działać wyłącznie w sytuacji zagrożenia jej życia.

Mec. Anna Węgrzyn zauważa, że w kontekście proponowanych zmian do ustawy z 1997 roku, więcej praw i większą ochronę zdrowia ma płód, niż matka. - Prawa pacjenta, którymi dysponuje kobieta, zostaną sprowadzone praktycznie do zera. Wszystko wskazuje na to, że kobieta ma być tylko inkubatorem dla płodu, dziecka - komentuje.

Z kolei Kamila Ferenc zaznacza, że w prawie liczy się nie tylko jego litera, ale także duch prawa, który staje się wskazówką interpretacyjną. - A z ducha tego projektu wynika, że życie matki ratuje się, ponieważ jest ono gwarantem życia płodu. Przyznają to też sami autorzy projektu. Narracja wokół tych zapisów zmierza do tego, by uprzedmiotowić pacjentkę, większą wartość przyznając życiu płodu - mówi Wirtualnej Polsce.

- Trzeba pamiętać, że ta ustawa, jeśli wejdzie w życie, zwiąże lekarzom ręce. Odbierze możliwości pomocy pacjentkom. Oczywiście, będziemy mogli rozpocząć diagnostykę prenatalną, ale pytanie brzmi: po co? By jej skutkiem było wyłącznie poinformowanie pacjentki o problemach? Może i będzie bardziej przygotowana na przyjście chorego dziecka, ale nie będziemy mogli jej realnie pomóc. Losy tego płodu będą wówczas pod dużym znakiem zapytania - twierdzi dr Czempiński.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (470)