Diabeł podkusił prawicę w Łęczycy
Diabeł Boruta powitał wczoraj w bramie łęczyckiego zamku byłego premiera Jerzego Buzka i 150 polityków z jego najbliższego otoczenia. „Spotkanie przyjaciół”, jak nazwano oficjalnie imprezę, było w rzeczywistości pretekstem do ponownego zwarcia szyków przez prawicę. Działacze prawicy zamierzają przygotować program naprawczy dla Polski.
30.06.2003 10:08
– Wiemy, jak się uporać z tymi kłopotami i spotkaliśmy się, żeby o tym rozmawiać, ale nie jesteśmy tu po to, by tworzyć partię polityczną – oświadczył Jerzy Buzek. Byłemu premierowi wtórował Stefan Niesiołowski (wcześniej ZChN, obecnie niezrzeszony).
– O nowym ugrupowaniu na razie nie ma mowy. Nie ma sensu zakładanie partii, a potem zastanawianie się, czemu ma ona służyć – powiedział Niesiołowski. O tym, że prawica zamierza jednak bez rozgłosu stworzyć ugrupowanie, które wystartuje w najbliższych wyborach, otwarcie mówili inni politycy. Teresa Kamińska, była szefowa kancelarii Buzka i Longin Komołowski, były minister pracy, nie wykluczyli, że prawica utworzy stowarzyszenie.
– Dzisiejszy zjazd to nie spotkanie kombatantów, ale ludzi, którzy wiedzą, jak uzdrowić sytuację w kraju. Może za jakiś czas powstanie prawicowa partia. Potrzeba do tego jednak dyskusji, programu. Dziś dopiero zaczynamy – mówił Marek Markiewicz, były poseł AWS. Na spotkaniu pojawili się też m.in. Krzysztof Kwiatkowski (były osobisty sekretarz Buzka), Mieczysław Nowicki (były minister sportu), senator Krzysztof Piesiewicz, Grzegorz Opala (były minister zdrowia), Paweł Jaros (rzecznik praw dziecka). Największą sensacją był jednak przyjazd Andrzeja Słowika, łódzkiego działacza „Solidarności”, który kilka lat temu wyjechał na stałe do Australii.
Słowik powiedział „Dziennikowi”, że przebywa w Polsce na urlopie, więc zajrzał na „spotkanie przyjaciół”. Wśród gości daremnie było wypatrywać legend AWS: Mariana Krzaklewskiego i Janusza Tomaszewskiego, którzy nie zostali zaproszeni. Zabrakło też jednego ze strategicznych ministrów w rządzie Buzka, obecnego prezydenta Łodzi, Jerzego Kropiwnickiego. Pojechał ponoć na spotkanie w sprawie ugrupowania, które sam chce tworzyć. Nie przyjechał też, choć zaproszony, Maciej Płażyński, eksmarszałek Sejmu i były lider Platformy Obywatelskiej.
O tym, że spotkanie w Łęczycy było półoficjalne, świadczyły gołe ramiona i bose stopy pań w sandałkach, a także grill, sałatki i piwo na dziedzińcu zamku. Kolejne spotkanie polityków prawicy, w znacznie szerszym gronie, zaplanowano na jesień.
(k)