Detektyw Rutkowski otwiera biuro w Londynie
Bezbronni Polacy ściągają na Wyspy swoich prywatnych detektywów. Część naszych rodaków nie ufa brytyjskiej policji, a część zwyczajnie nie potrafi się z nią porozumieć.
03.03.2008 | aktual.: 03.03.2008 11:07
Dlatego na Wyspach filię swojej firmy otwiera Krzysztof Rutkowski. Łódzki detektyw z roku na rok dostaje coraz więcej zleceń od mieszkających w Anglii Polaków.
W ubiegły piątek zostałem pobity pod dyskoteką w Londynie przez pijanego Anglika- opowiada Jakub z Łodzi. Nie potrafiłem wytłumaczyć, co się stało. Policjanci uznali więc, że byłem współwinny bójki. Od tamtej pory wiem, że na policję nie mogę liczyć.
Takich jak Jakub są w Anglii tysiące. O sprawie wie już konsul RP w Londynie.
Polacy padają ofiarą ataków nie tylko Anglików. Bardzo często - wykorzystując nieznajomość języka - oszukują ich rodacy- przyznaje Dariusz Adler, konsul RP.
Rutkowski nie starał się w Anglii o koncesję na biuro. Główna siedziba firmy jest w Polsce, a w Londynie funkcjonować będzie tylko filia. W takim wypadku koncesja angielska nie jest wymagana.
Wynajęliśmy lokal w centrum dzielnicy Ealing Broadway w Londynie - przyznaje Rutkowski. W połączeniu z kancelarią adwokacką powstał projekt o nazwie Mcintosh Matuszczak and Rutkowski.
Do tej pory Rutkowskiemu udało się m.in. uratować Polkę, która wraz z dwojgiem dzieci była przetrzymywana pod kluczem przez Turka. Detektyw interweniuje wtedy, kiedy angielska policja odsyła Polaków z kwitkiem. Rutkowski podkreśla, że nieraz zgłaszali się do niego Polacy, którym brytyjscy stróże prawa powiedzieli: "jak się wam nie podoba, to wracajcie do kraju!".
W Anglii nasi detektywi zajmują się wszystkim, m.in. zaginięciami, zabójstwami, pobiciami oraz napadami - tłumaczy Ewa Popławska z biura detektywistycznego Rutkowski w Łodzi.
Krzysztof Rutkowski czeka na proces w Polsce. Jest podejrzanym m.in. w śledztwie dotyczącym mafii paliwowej.
POLSKA Dziennik Łódzki
Agnieszka Jasińska