Detektyw Rutkowski oskarżył wicemiss Polonia o udział w aferze dubajskiej. „Nic takiego nie miało miejsca”

Aleksandra Szczęsna, była wicemiss, została oskarżona przez Krzysztofa Rutkowskiego o wysyłanie szejkom dziewczyn, by uprawiały seks za pieniądze. Zdaniem detektywa, są na to twarde dowody. Kobieta zaprzecza. Głos w sprawie zabrał również Piotr Krysiak, autor głośnej książki "Dziewczyny z Dubaju".

Detektyw Rutkowski oskarżył wicemiss Polonia o udział w aferze dubajskiej. „Nic takiego nie miało miejsca”
Źródło zdjęć: © East News | Jarosław Wojtalewicz
Sylwester Ruszkiewicz

22.06.2018 | aktual.: 22.06.2018 19:34

Na początku czerwca Krzysztof Rutkowski na konferencji prasowej w Radomiu chwalił się, że ujawni sensacyjne doniesienia dotyczące byłej wicemiss Polski. Zdaniem detektywa, przed laty uczestniczyła ona w tzw. aferze dubajskiej, polegającej na wysyłaniu znanych modelek oraz celebrytek za granicę przez sutenerki. Na seksie z szejkami miały zarabiać ogromne pieniądze. Rutkowski zapewniał, że ma niezbite dowody na to, iż sutenerstwem zajmowała się Aleksandra Sz. (taką ją przedstawiał), była wicemiss Polonia 2012.

Obraz
© Facebook.com | Facebook

- Mechanizm jej działania był bardzo prosty. Modelka zamieszczała ogłoszenie w internecie o tym, że poszukuje pięknych i zadbanych dziewczyn powyżej 172 cm wzrostu, które marzą, by wyjechać za granice i zarobić dobre pieniądze na pracy modelki – twierdził Krzysztof Rutkowski.

Modelka odpiera zarzuty

Co na to Aleksandra Szczęsna (zgodziła się podawać swoje pełne dane)? W rozmowie z WP odpiera zarzuty. – Zaangażowanie detektywa Krzysztofa Rutkowskiego ma tylko i wyłącznie związek z moimi sprawami osobistymi. Czy myśli pan, że taki detektyw nagle wynalazł sobie jakąś Aleksandrę Szczęsną z Radomia? Na zlecenie mojego byłego partnera próbuje mnie zdyskredytować. Jestem znaną osobą, występowałam w konkursach Miss Polonia oraz Miss Earth i wmieszanie mnie w aferę dubajską powoduje, że robi się o tym głośno w mediach. Nie byłam nigdy w Dubaju, nie mam z tą sprawą nic wspólnego. A ogłoszenia, które dawałam w internecie? Przez dwa lata jako modelka byłam w Indiach, współpracowałam z agencjami modelingu. Szło mi na tle dobrze, że tamtejsze agencje zaproponowały mi, żebym to ja organizowała wyjazd polskich dziewczyn do Indii. Dałam ogłoszenie, zgłosiło się wiele dziewczyn, ale żadna z nich nie wyjechała do Indii ani nie dostałam za ich wyjazd złotówki – mówi nam Aleksandra Szczęsna.

W podobnym tonie wypowiadała się na Facebooku. W wydanym oświadczeniu zaprzecza, że miała jakikolwiek związek z aferą dubajską i uważa, że sprawa ma podłoże osobiste. Modelka rozstała się ze swoim partnerem życiowym biznesmenem Łukaszem M. W sądach i w prokuraturze toczy się obecnie bądź już zakończyło kilka postępowań dotyczących opieki nad dzieckiem, składania fałszywych zeznań czy znęcania się i przemocy domowej.

- Jest mi przykro, iż musicie brać udział w tej prywatnej wojnie, którą wypowiedział mi były partner. Pragnąc ochronić resztki prywatności naruszonej przez publikowane informacje, odniosę się jedynie do jednego oskarżenia, które zostało wygłoszone przez pana Rutkowskiego. Nigdy nie byłam w Dubaju. Nigdy nie namawiałam nikogo na wyjazd do Dubaju. Powiązanie mnie z tematem wysyłania kobiet do Dubaju w celach szeroko omawianych i krytykowanych medialnie, uważam jedynie za nieudolną próbę publicznej dyskredytacji mojej osoby – napisała na Facebooku Aleksandra Szczęsna.

Obraz
© Facebook.com | Facebook

Zadzwoniliśmy do Krzysztofa Rutkowskiego z prośbą o komentarz. Na razie nie odbiera telefonu. Informacje o byłej wicemiss można znaleźć za to bez trudu na internetowej stronie agencji detektywa patriot24.pl Jest tam relacja ze wspomnianej konferencji prasowej, a także informacja o prokuratorskich zarzutach dla Aleksandry Sz. Chodzi o składanie fałszywych zeznań w sprawie o nękanie przez partnera. W rozmowie z nami modelka potwierdziła, że takie zarzuty usłyszała.
Z kolei 14 czerwca Sąd Okręgowy w Radomiu wydał prawomocny wyrok skazujący na rok więzienia w zawieszeniu jej byłego partnera za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad nią.

Pijar i lans. Nic się tu nie zgadza

Przypomnijmy, że o aferze dubajskiej zrobiło się głośno dzięki książce Piotra Krysiaka "Dziewczyny z Dubaju". Opisał on proceder wysyłania polskich ekskluzywnych prostytutek za granicę, m.in. do Dubaju. Wśród nich były modelki, celebrytki i zwykłe dziewczyny. Podczas dwumiesięcznego seks-wyjazdu potrafiły zarobić nawet kilkaset tysięcy złotych. Ich klientami byli nie tylko biznesmeni czy arabscy książęta, ale także polscy artyści i sportowcy. Spełniały najbardziej skrywane fantazje seksualne bogatych mężczyzn.

Krysiak miał dostęp do prokuratorskich akt i dokumentów. Zapytaliśmy go o rzekomy udział Aleksandry Szczęsnej w aferze. – Nic takiego nie miało miejsca. Nazwisko tej modelki nie przewija się w dokumentach, ani w rozmowach z moimi informatorami. Przygotowując książkę spotykałem się również z dziewczynami, które wyjeżdżały za granicę. One również słowem nie wspomniały o Aleksandrze Szczęsnej i jej wyjazdach za granicę. Afera dubajska miała miejsce w latach 2005 -2009. Łatwo obliczyć, że pani Szczęsna była wtedy dziewczynką i miała jakieś 12-16 lat (urodziła się w 1993 roku - przyp. red.). Rozumiem, że hasło afera dubajska jest chwytliwe i Krzysztof Rutkowski wpadł na pomysł, by je wykorzystać. Ale poza pijarem i reklamą własnej osoby pana Rutkowskiego, nic tu się nie zgadza – mówi Wirtualnej Polsce Piotr Krysiak.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (178)