Polska"Der Spiegel": Rząd PiS rozdaje krewnym stanowiska w PE

"Der Spiegel": Rząd PiS rozdaje krewnym stanowiska w PE

Rządząca w Polsce partia PiS krytykuje Unię Europejską, a równocześnie rozdaje lukratywne stanowiska w Parlamencie Europejskim krewnym i znajomym polityków z kierownictwa partii – pisze "Der Spiegel”.

"Der Spiegel": Rząd PiS rozdaje krewnym stanowiska w PE
Źródło zdjęć: © Reuters | Kacper Pempel
Magdalena Nałęcz-Marczyk

Niemiecki tygodnik wymienia między innymi Magdalenę Czaputowicz – córkę polskiego ministra spraw zagranicznych, która pracuje dla jednego z zastępców sekretarza generalnego frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), grupy w PE, do której należy PiS.

"Der Spiegel” podaje, że listy osób zatrudnionych we frakcji zostały co prawda usunięte, jednak z informacji, do których dotarła redakcja, wynika że Magdalena Czaputowicz nadal pracuje w PE.

W polskim dziale prasowym EKR pracuje Marta Lipińska, córka zastępcy przewodniczącego PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Pracę w Brukseli znalazł też syn Mariusza Kamińskiego – innego wiceprzewodniczącego PiS i koordynatora służb specjalnych. Kacper Kamiński pracował przez trzy i pół roku dla grupy EKR, zanim przeniósł się w lipcu do Banku Światowego.

Jak pisze "Der Spiegel” syn sekretarki, która od 30 lat pracuje dla Jarosława Kaczyńskiego, "też został zauważony” – zasiada w komisji prawnej grupy EKR w Brukseli.

Córka kuzyna Kaczyńskiego jest z kolei asystentką trzech eurodeputowanych PiS. Na pytanie redakcji, parlamentarzyści odpowiedzieli, że decyzja o jej zatrudnieniu zapadła ze względu na jej "wykształcenie i długie doświadczenie w pracy w Parlamencie Europejskim”.

Praca w PE się opłaca

"Der Spiegel” przypomina, że każdy europoseł otrzymuje miesięcznie 24 526 euro na zatrudnienie asystentów i współpracowników w swoim okręgu wyborczym. Asystenci akredytowani mogą zarobić nawet 9000 euro miesięcznie.

Redakcja tygodnika zwraca uwagę, że pozorne zatrudnianie asystentów w PE może prowadzić do poważnych kłopotów. Przykładem jest francuska prawicowa populistka Marine Le Pen. Administracja PE domaga się od niej zwrotu prawie 300 tys. euro, które Le Pen wypłaciła w latach 2010 – 2016 swojej asystentce. Jak się okazało, zatrudniona nie wykonywała pracy związanej z parlamentem, lecz zajmowała się sprawami partyjnymi szefowej Zjednoczenia Narodowego. Unijny sąd potwierdził w czerwcu roszczenia. Le Pen odwołała się od wyroku do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Materiał ukazał się w najnowszym, dostępnym od soboty, wydaniu tygodnika.

Źródło: Jacek Lepiarz dla "Deutsche Welle"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (824)