Departament Stanu przewidział problemy w Iraku
Miesiąc przed amerykańską inwazją na
Irak w marcu 2003 roku Departament Stanu USA ostrzegał dowódców,
że w planach działania na okres tuż po zakończeniu wojny są
"poważne luki". Wynika to z tajnych dotychczas dokumentów,
udostępnionych w środę wieczorem w internecie.
18.08.2005 11:55
W memorandum z 7 lutego 2003 roku dyplomaci z Departamentu Stanu napisali, że "jeśli po zakończeniu działań wojennych nie uda się zapewnić ludności bezpieczeństwa i pomocy humanitarnej, może to doprowadzić do poważnych naruszeń praw człowieka, co osłabi wyniki skądinąd udanej kampanii wojennej i zaszkodzi naszej reputacji w świecie".
Tajne dokumenty uzyskało Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego przy George Washington University na mocy ustawy o wolności informacji i umieściło na swojej stronie internetowej.
Autorzy memorandum z lutego 2003, napisanego dla podsekretarz stanu Pauli Dobriansky, wspominają, że o swoich obawach rozmawiali z dowódcami sił inwazyjnych i emerytowanym generałem Jayem Garnerem, który po upadku Saddama Husajna został w kwietniu 2003 roku pierwszym amerykańskim administratorem Iraku.
Memorandum ostrzegało, że autorzy planów kampanii irackiej za słabo zatroszczyli się o zapewnienie bezpieczeństwa w okresie między zakończeniem inwazji i rozpoczęciem odbudowy.
Obawy autorów memorandum potwierdziły się już w połowie kwietnia 2003 roku. Zwycięskie wojska amerykańskie okazały się za słabe liczebnie, by zapobiec masowym grabieżom, i nawet nie zdołały wziąć po ochronę wszystkich składów broni. Rozwiązanie armii i policji irackiej w maju 2003 roku powiększyło liczbę ludzi bez pracy i przyczyniło się do wzrostu przestępczości. Dopiero po pewnym czasie Amerykanie zaczęli na nowo organizować irackie siły porządkowe.
Rzecznik Departamentu Stanu Kurtis Cooper uchylił się w środę wieczorem od skomentowania odtajnionych dokumentów.