Demonstranci pokonali polityków w Rumunii. Korupcja nadal nielegalna.
- To protesty przeciwko korupcji klasy politycznej i zaniechaniu reform. To także demonstracje pro-unijne – powiedział Wirtualnej Polsce dr hab. Adam Burakowski, Profesor Instytutu Studiów Politycznych PAN. Zdaniem dr Bartłomieja Zdaniuka z UW, Rumunia ma świetne mechanizmy anty-korupcyjne, ale problemem jest świadomość obywateli i polityków.
Zdaniem Burakowskiego setki tysięcy ludzi wychodzi na ulice w proteście przeciwko politykom niezależnie od partii, które reprezentują. Podkreśla, że podczas manifestacji słychać nawet okrzyki „Kochamy Unię Europejską!” - Możliwe, że w przyszłości narodzi się z tego jakaś nowa siła polityczna, ale na razie nie sądzę, żeby opozycji udało się te protesty wykorzystać - dodaje.
- Podstawowa trudność w walce z korupcją w Rumunii nie ma charakteru instytucjonalnego, czy prawnego. Krajowa Dyrekcja Antykorupcyjna (DNA) jest tak sprawna, że pojawiają się nawet opinie o prześladowaniu członków klasy politycznej – powiedział Wirtualnej Polsce dr Bartłomiej Zdaniuk z Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Problem korupcji ma charakter kulturowy. Potrzebna jest przemiana w świadomości społeczeństwa i klasy rządzącej. Zmiana zachowań i przyzwyczajeń, które krystalizowały się przez kilkaset zmian wymaga czasu. To nie jest z resztą tylko kwestia korupcji pieniężnej, ale faktu, że duża część decyzji podejmowana jest w oparciu o kryteria personalne. To kwestia kultury funkcjonowania społeczeństwa i państwa. O trudnościach w reformowaniu państwa, zdaniem Zdaniuka, świadczą także demonstracje poparcia dla rządu, które gromadzą przede wszystkim ludzi starszych.
Wielu obywateli Rumunii ma nadzieję, że Unia Europejska pomoże w reformowaniu kraju i wymusi na Bukareszcie rozwiązania zgodne ze standardami zachodnimi. - Manifestujący obywatele przede wszystkim chcą funkcjonowania państwa prawa – zauważył Zdaniuk. – Unia Europejska z tym właśnie im się kojarzy - z rozwojem państwa prawa.
Rząd ugiął się pod presją ulicy
Niezadowolenie społeczne wywołane skalą korupcji klasy politycznej wyraźnie narasta od tragedii w bukaresztańskim klubie nocnym Colectiv w październiku 2015 r. Podczas koncertu wybuchł pożar, w którym zginęły 64 osoby a 147 zostało rannych. Następstwem wypadku były masowe protesty przeciwko korupcji i rezygnacja premiera Victora Ponty z Partii Socjaldemokratycznej (PSD).
Pomimo protestów i oskarżeń o korupcję, a nawet prawomocnych wyroków skazujących działaczy partii, PSD ponownie wygrała wybory w grudniu 2016 r. i utworzyła rząd. - Na socjaldemokratów przede wszystkim głosują mieszkańcy wsi i małych miejscowości – zauważa Burakowski. - Z kolei obecne manifestacje koncentrują się na wielkich miastach. To są zupełnie inni ludzie.
Obecną falę demonstracji wywołała zapowiedź wprowadzenia rozporządzenia, które w praktyce zalegalizowałoby korupcję polityczną. Projekt zakładał zwolnienie z kary więzienia osób, które nadużyły władzy pod warunkiem, że kwota przestępstwa nie przekracza 200 tys. lei, czyli ok. 190 tys. złotych. Dekret miał wejść w życie w piątek 10 lutego.
Najwięcej emocji wywołał fakt, że beneficjentem dekretu byłby Liviu Dragnea, lider rządzącej Partii Socjaldemokratycznej (PSD). Dragnea uważany jest za najważniejszego polityka w kraju pomimo tego, że pełni jedynie funkcje deputowanego i przewodniczącego izby niższej rumuńskiego parlamentu. W grudniu ubiegłego roku poprowadził PSD do zwycięstwa w wyborach, jednak wyrok za oszustwa wyborcze w 2012 r. i trwający proces w związku z nadużyciem władzy uniemożliwiły mu objęcie funkcji szefa rządu. Dragnea zaprzecza oskarżeniom.
W niedzielę na ulice wyszło pół miliona ludzi. W samej stolicy było około 250 tys. demonstrantów. To największe protesty od obalenia komunistycznego dyktatora Nicolae Ceausescu w 1989 r. W manifestacjach uczestniczyły całe rodziny. Protestujący podkreślali, że pomimo mrozów gotowi są wychodzić na ulice razem z dziećmi, gdyż walczą o ich przyszłość.
Sukces nie oznacza, że manifestanci przestaną patrzeć na ręce rządowi, który nadal planuje wypuścić 2 500 przestępców skazanych na kary krótsze niż pięć lat więzienia. Autorzy obu rozporządzeń podkreślają, że ograniczenie liczby skazanych odsiadujących wyroki za korupcję i nadużycie władzy jest konieczne z powodu tłoku w rumuńskich więzieniach. Demonstranci odrzucają te argumenty twierdząc, że reforma jest jedynie pretekstem dla zapewnienia ochrony skorumpowanym politykom.
Pomimo tego, że Rumunia uważana jest za jeden z najbardziej skorumpowanych krajów Unii Europejskiej, posiada jedną z najskuteczniejszych agencji do walki z tym zjawiskiem. Na skutek działań Krajowej Dyrekcji Antykorupcyjnej (DNA) zatrudniającej zaledwie 120 prokuratorów, w ciągu ostatnich dwóch lat skazano około 2 000 osób, w tym parlamentarzystów, radnych i sędziów. DNA cieszy się także wielkim zaufaniem społecznym.