Demonstracje w Caracas w obronie Chaveza
Po zaprzysiężeniu Pedro Carmony na
tymczasowego prezydenta, w Caracas i innych miastach Wenezueli
doszło w sobotę do starć policji ze zwolennikami obalonego
prezydenta Hugo Chaveza.
13.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Współpracownik Chaveza powiedział agencji AFP, że wierny odsuniętemu od władzy prezydentowi generał Raul Isaias Baduel, dowódca brygady komandosów z Maracay, przygotowuje powstanie przeciwko rządowi tymczasowemu.
Wielu członków rządu Chaveza wyraża wątpliwości, czy rzeczywiście złożył on rezygnację podczas wojskowego zamachu stanu. Były minister oświaty Aristobulo Isturiz oświadczył w sobotę, że Chavez nadal jest prezydentem Wenezueli, ponieważ nigdy nie zrzekł się władzy.
Były przewodniczący parlamentu Wilian Lara, który był przy piątkowej konfrontacji Chaveza z wojskowymi, powiedział agencji AP, że prezydent odmówił podania się do dymisji.
Zastępca Chaveza, Diosdado Cabello, zadzwonił do redakcji dziennika El Universal i zapewnił, że nie podał się do dymisji. Nie chciał ujawnić miejsca swego pobytu.
Wojsko podało, że Chavez podpisał rezygnację przewieziony do głównych koszar Caracas, fortu Tiuna, gdzie na razie pozostanie w zamknięciu.
Przed fortem Tiuna demonstrowały w sobotę setki zwolenników obalonego prezydenta. Policja rozpędziła tłum gumowymi kulami.
Zwolennicy Chaveza manifestowali też w centrum Caracas. "Chavez powróci!", "Demokracji, nie dyktatury!" - wołali. "Chcemy go zobaczyć. Nie wierzymy, że zrezygnował" - mówiła jedna z uczestniczek demonstracji, 36-letnia Maria Brito.
W Caracas i pobliskim Guarenas doszło do plądrowania sklepów. Na drodze z Guearenas do stolicy stanęła blokada z podpalonych opon. Sklepikarze sami oddawali swe towary, by uniknąć zniszczenia sklepu. Zamieszki wybuchły też w innych miastach Wenezueli, w tym w Maracay, Los Teques i Coro.
Do wojskowego zamachu stanu doszło w Wenezueli w nocy z czwartku na piątek po kilku dniach niepokojów społecznych.
Zbuntowani generałowie obalili Chaveza po antyprezydenckiej manifestacji, która w czwartek zgromadziła na ulicach Caracas pół miliona ludzi. Chavez rozkazał Gwardii Narodowej strzelać do demonstrantów. Z dachów do protestujących strzelali snajperzy. W starciach zginęło 16 osób, a ok. 350 zostało rannych.
W sobotę na prezydenta został zaprzysiężony Carmona, szef popieranego przez wojskowych rządu tymczasowego. 60-letni Carmona, przewodniczący organizacji przedsiębiorców wenezuelskich i główny inicjator strajku powszechnego, który doprowadził do upadku Chaveza, obiecał, że w ciągu roku w Wenezueli odbędą się wybory prezydenckie. On sam nie zamierza w nich kandydować. (and)