Demonstracje przeciw fałszerstwom wyborczym w Gruzji
Kilkuset zwolenników gruzińskiej opozycji demonstrowało w Tbilisi przeciw sfałszowanym - ich zdaniem - wynikom sobotnich wyborów prezydenckich, w których ponownie wygrał Micheil Saakaszwili.
Opozycja odrzuca wyniki dające zwycięstwo Saakaszwilemu i domaga się przeprowadzenia drugiej tury wyborów. Według rezultatów otrzymanych po przeliczeniu 98,8% głosów Saakaszwili uzyskał 52,21% głosów.
Około 300-400 protestujących zebrało się przed siedzibą państwowej stacji telewizyjnej, domagając się czasu antenowego dla głównego kandydata opozycji Lewana Gaczecziładze. Uzyskał on w wyborach nieco ponad 25% głosów i w ewentualnej drugiej turze stoczyłby bezpośredni pojedynek z Saakaszwilim.
Wygraliśmy wybory, ale wyniki zostały sfałszowane. Nie pozwolimy im ukraść naszych głosów - mówił Gaczecziładze do zgromadzonych. Zażądał zdymisjonowania przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej.
Opozycja, która wcześniej zapowiadała rozpoczęcie strajku głodowego, zmieniła zdanie. Może dojść do takiego strajku, jeśli władze nie umożliwią jej dostępu do państwowej telewizji - powiedziała rzeczniczka opozycji Nino Sturua.
Salome Zurabiszwili, była szefowa dyplomacji gruzińskiej, po raz kolejny zażądała przeprowadzenia drugiej tury wyborów, twierdząc, że 150 tysięcy głosów skradziono na rzecz Saakaszwilego. Dzień wcześniej mówiła o stu tysiącach ukradzionych głosów, stawiając ultimatum: Druga tura lub cała Gruzja wyjdzie na ulice.
Lewan Berdzeniszwili z opozycyjnej Partii Republikańskiej poinformował, że zapowiadana na niedzielę demonstracja opozycji ma na celu pokazanie Zachodowi, że Gruzja jest demokracją, która wie, jak bronić wyników wyborczych.