Demonstracja opozycji w Nepalu
Nepalska policja gazem łzawiącym
i gumowymi kulami usiłowała rozproszyć wielotysięczną
demonstrację opozycji, która mimo wprowadzenia godziny policyjnej
wyszła na ulice stolicy kraju, Katmandu. Co najmniej osiem osób
zostało rannych.
W 16. dniu protestu demonstranci skierowali się w stronę pałacu królewskiego, obstawionego przez policję i wojsko.
Opozycja odrzuciła ofertę króla Gyanendry, który w piątek zapowiedział przekazanie sprawowanej przez siebie władzy wykonawczej partiom politycznym i poprosił, aby zaproponowały kandydata na nowego premiera.
Nie zaakceptujemy propozycji króla i będziemy kontynuować protesty - zapowiedział na demonstracji Madhav Kumar Nepal, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Nepalu, jednej z siedmiu partii tworzących przymierze opozycyjne. Poparł go Prasad Koirala, przewodniczący Kongresu Nepalskiego - największej partii opozycyjnej.
1 lutego zeszłego roku król Gyanendra objął absolutne rządy - zawiesił prawa obywatelskie i aresztował przeciwników politycznych, co spotkało się z negatywną reakcją ze strony zarówno opozycji, jak i świata.
Gyanendra argumentował, że zdecydował się na takie posunięcie, bowiem rząd nie był w stanie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom i rozprawić się z maoistowską partyzantką, która od roku 1996 spowodowała ponad 12 tys. ofiar śmiertelnych.