Demokraci na fali po zwycięskich wyborach?
Zwycięstwo dwóch demokratycznych kandydatów we wtorkowych wyborach gubernatorów komentowane jest w USA m.in. jako wynik spadku popularności prezydenta George'a W. Busha i Republikanów w Kongresie.
09.11.2005 | aktual.: 09.11.2005 17:57
Zdania są jednak podzielone co do tego czy wygrana ta jest także sygnałem bardziej długofalowego trendu i czy zapowiada porażki Republikanów w przyszłorocznych wyborach do Kongresu i wyborach prezydenckich w 2008 roku.
W stanie Wirginia Demokrata Timothy M. Kaine pokonał Republikanina Jerry'ego W. Kilgore'a, mimo że tego ostatniego aktywnie popierał prezydent Bush, agitując za nim na wiecach. Wirginia to w dodatku stan tradycyjnie republikański - Bush zdecydowanie wygrał tu zeszłoroczne wybory.
Kiedy Bush cieszył się większym zaufaniem Amerykanów, jego poparcie zwykle pomagało republikańskim kandydatom. Tym razem jednak prezydenta dobrze ocenia już tylko 36% społeczeństwa, według najnowszego sondażu Pew Research Center.
Bardziej skuteczne okazało się - jak zauważył politolog z Uniwersytetu Wirginia, Larry Sabato - poparcie dla Kaine'a udzielone przez ustępującego demokratycznego gubernatora Marka Warnera. Warner jest uważany za wschodzącą gwiazdę Partii Demokratycznej i prawdopodobnego kandydata do nominacji prezydenckiej w 2008 roku.
W stanie New Jersey, przewidywano wygraną demokratycznego senatora Johna Corzine'a w wyborach na gubernatora, ale zaskoczeniem było, że pokonał swego republikańskiego rywala Douga Forrestera z tak dużą przewagą - 54 do 43%.
W Kalifornii wyborcy odczuli w referendach powszechnych wszystkie osiem propozycji ustawowych poddanych pod głosowanie przez republikańskiego gubernatora Arnolda Schwarzeneggera. Były filmowy "Terminator" traci popularność w tym stanie.
Zdaniem obserwatorów, sukcesy Demokratów we wtorek mogą być związane z ogólnym wzrostem niezadowolenia w USA z obecnej ekipy rządzącej w Białym Domu i w Kongresie.
Nastroje te nasiliły się po huraganie Katrina, który ukazał nieudolność rządu w akcji ratunkowej i jego niewrażliwość na los biednych, najbardziej poszkodowanych w kataklizmie. Złe nastroje pogłębiają się też wskutek przedłużającej się i pochłaniającej coraz więcej ofiar wojny w Iraku.
Niesmak Amerykanów wzbudziły nominacje Busha na wysokie stanowiska, rozdawane po znajomości osobom bez kwalifikacji, jak kandydatka na sędzię Sądu Najwyższego, Harriett Miers i szef Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA), Michael Brown.
Zaufanie do ekipy Busha spadło po aferze z przeciekiem z CIA, w której oskarżono doradcę wiceprezydenta Dicka Cheneya. Frustrację wywołują wysokie ceny benzyny, windowane przez koncerny naftowe popierane przez Biały Dom i Republikanów w Kongresie. Według sondaży, większość Amerykanów uważa, że kraj zmierza w złym kierunku.
Z drugiej strony, nie jest na razie jasne czy Demokraci wykorzystają tę sytuację i zaproponują atrakcyjnych kandydatów, dzięki którym za rok odzyskają większość w Kongresie, a za trzy lata Biały Dom.
Republikanie twierdzą, że o ich porażkach w Wirginii i New Jersey zadecydowały problemy lokalne. Eksperci polityczni zwracają uwagę na błędy republikańskich kandydatów, którzy przesadzili w personalnych atakach na swych konkurentów.
Forrester w New Jersey sponsorował w kampanii wyborczej spot telewizyjny, w którym wystąpiła była żona Corzine'a, mówiąc, że "porzuci on New Jersey, tak jak porzucił swoją rodzinę". W Wirginii, Kilgore zaatakował Kaine'a, przeciwnika kary śmierci, twierdząc, że nie wymierzyłby takiej kary "nawet Hitlerowi".
Sondaże wskazują, że wprawdzie tylko około jednej trzeciej Amerykanów popiera poczynania republikańskich przywódców w Kongresie, to analogiczne poparcie dla Demokratów wynosi raptem 36%.
Tomasz Zalewski