Demokraci i obrońcy praw człowieka krytykują przebieg wyborów na Białorusi
Liderzy opozycji demokratycznej w Rosji:
Nikita Biełych z Sojuszu Sił Prawicy (SPS) i Władimir Ryżkow z
Partii Republikańskiej - ostro skrytykowali niedzielne wybory
prezydenckie na Białorusi, określając je jako sfałszowane i
nieprawomocne.
Biełych i Ryżkow na miejscu przyglądali się przebiegowi głosowania, a ich oceny przytoczyła w poniedziałek agencja Interfax.
Główne naruszenia miały miejsce w toku kampanii wyborczej i w trakcie podliczania głosów. Kandydaci na prezydenta nie mieli równych warunków do prowadzenia przedwyborczej agitacji - oświadczył Biełych. Jego zdaniem, Białoruś wkroczyła na bardzo niebezpieczną drogę. Rosja też już na nią wchodzi. Mam jednak nadzieję, że nie dojdzie do białoruskiego stanu - dodał przywódca SPS.
Z kolei Ryżkow podkreślił, że "wybory na Białorusi były niedemokratyczne, a ich wyniki nie mają mocy prawnej". Mówię to z całą odpowiedzialnością. Gotów jestem powtórzyć to pod przysięgą - oznajmił przywódca Partii Republikańskiej. Ryżkow zapowiedział, że poruszy temat wyborów na Białorusi na posiedzeniu plenarnym Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji.
Demokratyczny charakter wyborów na Białorusi w wątpliwość podali też rosyjscy obrońcy praw człowieka. Nie był to proces demokratyczny. Alternatywni kandydaci nie mieli najmniejszej szansy dotarcia do wyborców. Uniemożliwiano im też dostęp do mediów. Są to poważne naruszenia - oceniła Ludmiła Aleksiejewa z Moskiewskiej Grupy Helsińskiej.
Aleksandr Pietrow z rosyjskiego biura Human Rights Watch zwrócił natomiast uwagę na zatrzymanie na Białorusi dziesiątek osób, które - jak zauważył - zamierzały w różny sposób uczestniczyć w kampanii przedwyborczej, obserwować przebieg głosowania i prowadzić badania socjologiczne. Nie ma to nic wspólnego z przestrzeganiem praw człowieka i demokracją - zaakcentował Pietrow.