Dekret nr 858. Tak Putin chce zabić ukraińską tożsamość
Władimir Putin podpisał dekret nr 858 "Strategia Państwowej Polityki Narodowościowej Federacji Rosyjskiej do 2036 roku". Przypomina on plany wynaradawiania, jakie w przeszłości przygotowywali carscy i sowieccy urzędnicy.
Dokument przygotowany przez kremlowskich urzędników, który Putin podpisał 25 listopada, jest zaskakująco konkretny. Zakłada, że do 2036 r. niemal cała ludność Federacji, bo aż 95 proc., włączając okupowane obszary, będzie identyfikować się z rosyjską tożsamością państwową. Ważne w tym jest, że nie chodzi o tożsamość narodową, a właśnie państwową. Odchyły narodowościowe mają być bowiem wyrugowane.
Strategia przewiduje pełną integrację systemów prawnych, edukacyjnych i administracyjnych, kontrolę kultury i mediów oraz promowanie rosyjskiej wersji historii i języka. Dokument wprost wskazuje, że co najmniej połowa wydarzeń kulturalnych w państwie ma służyć "wzmacnianiu spójności narodowej" i "propagowaniu rosyjskich wartości".
Zobaczyła, co robi mężczyzna. Skandaliczna reakcja. Pokazali nagranie
W praktyce oznacza to ograniczenie wszelkich przejawów narodowej tożsamości, represje wobec opozycji, kontrolę religijną i edukacyjną oraz cyfrową propagandę. I nie będzie to dotyczyło tylko Ukraińców na terenach okupowanych, ale także narodów kaukaskich i syberyjskich.
Rusyfikacja Ukraińców
Na okupowanych terenach Ukrainy skala działań już dziś jest znacząca. W okupowanych obwodach wydano ponad 2 mln rosyjskich paszportów. Mieszkańcy bardzo często nie mieli wyboru. Uzyskanie rosyjskiego paszportu stało się warunkiem dostępu do podstawowych usług, począwszy od dostępu do służby zdrowia, poprzez pomoc humanitarną, aż po edukację. Bez formalnego uznania za obywatela Federacji Rosyjskiej wiele osób ma też zamkniętą drogę do legalnej pracy.
Sama edukacja już od dwóch lat została przestawiona na rosyjski program nauczania i ok. 250 tys. dzieci poznaje rosyjską wersję historii, gdzie ZSRR w 1939 r. wyzwalał ziemie zachodniej Ukrainy i Białorusi, a w Katyniu strzelali Niemcy. Wielkiego głodu na Ukrainie w latach 30. z kolei w ogóle nie było.
Media są całkowicie podporządkowane Kremlowi, a władze lokalne organizują tysiące wydarzeń kulturalnych, które mają utrwalać rosyjską tożsamość. Rosja wprowadza też zmiany demograficzne jak za najlepszych carskich i sowieckich czasów. Część mieszkańców jest wywożona w głąb Rosji, na ich miejsce trafiają pracownicy i urzędnicy z Rosji, tworząc w okupowanych miastach mieszankę mającą ułatwić integrację zajętych terytoriów z Federacją.
Nic nowego
Takie działania władców Rosji nie są niczym nowym. Carat rusyfikował Polaków, Litwinów, Łotyszy i Ukraińców poprzez szkoły, administrację, sądy, cenzurę i propagandę historyczną. Od połowy XIX w. w Królestwie Polskim wprowadzano rosyjski jako język obowiązkowy w szkolnictwie i urzędach, likwidowano polskie instytucje, eliminowano lokalne elity.
Ukraińcy już doświadczali zakazu nauczania i wydawania książek w swoim języku. Najpierw regulował to cyrkularz wałujewski z 1863 r., a potem ukaz emski z 1876 r. Podobne działania prowadzono na Litwie i Łotwie, w Estonii oraz w innych częściach imperium. Celem było stworzenie jednolitej świadomości państwowej i kulturalnej, a także eliminacja oporu wobec władzy centralnej.
W ZSRR polityka była bardziej złożona, ponieważ w pierwszych latach po rewolucji bolszewicy formalnie wspierali rozwój kultur narodowych w ramach tzw. korienizacji, ale w latach trzydziestych rozpoczęła się systemowa sowietyzacja.
Język rosyjski stał się obowiązkowy w administracji, armii i szkolnictwie. Media i kultura były kontrolowane przez partię, a wszelkie przejawy odrębności narodowej lub religijnej traktowano jako zagrożenie. W okresie stalinowskim i breżniewowskim rusyfikacja przyspieszyła, zwłaszcza w republikach kaukaskich i środkowoazjatyckich, gdzie ograniczano autonomię, promowano język rosyjski i cenzurowano historię lokalną. Ukraina była szczególnym przypadkiem, bo każda próba pielęgnowania ukraińskiej tożsamości była postrzegana jako bunt wobec centrum.
Obecna strategia Kremla jest w dużej mierze kontynuacją tych historycznych wzorców. Paszportyzacja, kontrola edukacji, propaganda i demografia mają doprowadzić do sytuacji, w której ukraińska tożsamość zostanie zmarginalizowana. Nawet jeśli Ukraina odzyska terytoria militarne, konsekwencje kulturowe będą trudne do odwrócenia. Młodsze pokolenie wychowane w rosyjskich szkołach i mediach będzie w dużej mierze odcięte od ukraińskich korzeni. Polacy dobrze wiedzą, jak długo odbudowywało się świadomość narodową po dekadach narzuconej asymilacji – od edukacji po kulturę i historię.
Potrzebne wsparcie
ONZ publikuje jedynie raporty o działaniach Kremla i nawet nie wyraża oburzenia. Nie może być inaczej, ponieważ Moskwa wszelkie tego typu inicjatywy blokuje jako stały członek Rady Bezpieczeństwa. Dlatego pomoc państw europejskich powinna obejmować nie tylko wsparcie militarne, ale także działania informacyjne i edukacyjne.
Niezależne media ukraińskie, projekty dokumentujące skutki rosyjskiej propagandy i system edukacyjny wspierający ukraińską tożsamość są równie istotne, jak dostarczanie sprzętu wojskowego. Brak systemowej reakcji może oznaczać, że skutki rusyfikacji będą widoczne długo po wycofaniu wojsk. I to nie będzie dobre nie tylko dla Ukrainy, ale także dla Polski. Widać to choćby po łatwości, z jaką Kreml werbuje Ukraińców, którzy w Donbasie byli karmieni rosyjską propagandą przez ostatnie dziesięć lat.
To, co dzieje się na terenach okupowanych, to powrót metod starego imperium. Polacy, pomni swoich doświadczeń, powinni wiedzieć, że groźba zniszczenia ukraińskiej tożsamości jest realna i wymaga zdecydowanej reakcji nie tylko ze strony Ukrainy, ale całej Europy. Historia uczy, że imperia mogą zmieniać formy, ale wciąż dążą do kontroli nad narodami poprzez narzucanie własnej tożsamości.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski