Dekantacja, oksydacja czy reanimacja
Kultura picia wina to także ściśle określone sposoby jego podawania. Często zastanawiamy się, co podać do czego i w jakiej kolejności, w czym i w jakiej temperaturze?
17.12.2007 | aktual.: 17.12.2007 11:52
Wiemy już o tym, że wino przed podaniem powinno zostać otwarte jakiś czas wcześniej – chcemy je w ten sposób dotlenić, nieco uwalniając ściśnięte w butelce aromaty. Nieco to dobre słowo, bo w rzeczywistości średnica szyjki butelki jest tak mała, że ten zabieg nie ma dla wina właściwie żadnego znaczenia. Dlatego powinniśmy wino oksydować, czyli przelać je do karafki. Tę metodę stosujemy z założenia, gdy mamy do czynienia z młodym trunkiem. Oksydacja to świetny sposób na wydobycie (pobudzenie) zamkniętych w nim aromatów i smaków. Niestety, w przypadku win marnych, pochodzących z kombinatów przemysłu winnego (bo chyba raczej nie z winnicy), dostępnych na najniższych półkach hipermarketów oksydacja staje się beznadziejną reanimacją i nawet ona nie jest w stanie niczego zmienić. Inaczej jest ze starym szlachetnym winem, w którym osad powstały wskutek wytrącania się barwników jest rzeczą absolutnie naturalną. Wówczas mówimy o dekantacji, według definicji – „zlewaniu klarownej cieczy znad osadu”. Wino powolutku i
bardzo delikatnie przelewamy do karafki, trzymając butelkę nad źródłem światła świecy w taki spo-sób, żeby móc obserwować z góry przez szkło butelki zbliżający się do szyjki osad. Pamiętajmy – znaleziony w kielichu osad nie jest winą wina.
Jan Bernard Porowski, Klub La Passion du Vin