Decyzja ws. zwolnienia Mazura 29 listopada
Po trwającej trzy godziny rozprawie,
wysłuchaniu argumentów oskarżenia i obrony oraz przesłuchaniu
ośmiorga świadków, sędzia federalny w Chicago Arlander Keys
odroczył w środę decyzję o ewentualnym zwolnieniu Edwarda Mazura
za kaucją.
15.11.2006 | aktual.: 15.11.2006 22:47
Sędzia wyznaczył następną rozprawę na 29 listopada, ale ogłosił, że decyzję w sprawie zwolnienia za kaucją może sformułować na piśmie nawet wcześniej - nie wiadomo więc jeszcze dokładnie, kiedy ona zapadnie.
29 listopada zacznie się właściwy proces ekstradycyjny Mazura, polsko-amerykańskiego biznesmena oskarżonego o podżeganie do zabójstwa byłego komendanta policji, generała Marka Papały.
Obrońca Mazura, Chris Gair, na którym spoczywał ciężar udowodnienia, że jego klient zasługuje na zwolnienie z aresztu, powołał na świadków jego dwóch wspólników w interesach, byłą i obecną żonę, syna Mazura z pierwszego małżeństwa oraz agenta FBI, który aresztował Mazura 20 października.
Zeznawali oni, że Mazur był uczciwym i szanowanym biznesmenem - przez pewien czas nawet doradcą polskiego rządu w sprawach ekonomicznych - oraz kochającym mężem i ojcem, który z pewnością nie ucieknie z USA w razie zwolnienia za kaucją.
Prowadzący sprawę o ekstradycję prokurator Mitchell Mars starał się zdyskredytować świadków i przekonywał, że przedstawiają oni Mazura w pozytywnym świetle głównie ze względu na łączące go z nimi interesy i więzi rodzinne.
Konrad Pawlowski, emerytowany eksporter farmaceutyków i sprzętu medycznego z Chicago, który współpracował z Mazurem w interesach w Polsce, powiedział, że "nigdy nie kwestionowałby jego uczciwości". Zapytany przez mecenasa Gaira, czy - jego zdaniem - Mazur uciekłby z USA w razie zwolnienia, odpowiedział: Stanowczo nie.
Indagowany następnie przez prokuratora Marsa przyznał jednak, że jego znajomość z Mazurem dotyczy głównie dalszej przeszłości i że nie wie, co dokładnie oskarżony robił w czasie podróży do Polski.
Podobny przebieg miało przesłuchanie innego świadka, inżyniera Krzysztofa Nowackiego z Chicago, biznesmena polskiego pochodzenia i partnera Mazura w firmie ECW Products. Powiedział on, że zna oskarżonego od 1990 r. - zajmowali się razem sprowadzaniem sprzętu medycznego do Polski.
Poproszony o charakterystykę Mazura, Nowacki określił go jako człowieka, który troszczy się o innych i stara się zyskać sobie przyjaciół. Zapytany, czy - jego zdaniem - Mazur zbiegłby z USA, korzystając ze zwolnienia z aresztu, odpowiedział: Było już wiele okazji do tego, więc zdecydowanie nie sądzę, by tak się stało.
Prokurator pytał o wspólne podróże świadka z Mazurem do Polski, interesując się m.in., czy byli razem w Gdańsku (gdzie Mazur miał się spotykać z gangsterami). Nowacki odpowiedział przecząco i przyznał, że nie znał dokładnie kontaktów oskarżonego w Polsce.
Żona oskarżonego Anna Mazur opowiadała o jego działalności gospodarczej, wspominając m.in., że w 1994 r. był doradcą ekonomicznym ówczesnego rządu RP.
Przedstawiła go jako uczciwego biznesmena, który - jak zapewniała - na pewno nie angażował się w pranie pieniędzy czy inne przestępcze przedsięwzięcia. Podkreślała też aktywność męża na niwie dobroczynności.
Przesłuchujący ją następnie prokurator usiłował dowieść, że pani Mazur w rzeczywistości jednak niewiele wiedziała o interesach męża. Wie pani tylko to, co sam pani powiedział - oświadczył.
Zapytana, czy Mazur uciekłby z USA, jego małżonka odpowiedziała stanowczo: Beze mnie nigdzie by nie wyjechał. Zapewniała też, że oskarżony nie ma gdzie jechać poza Polską.
Na rozprawie ujawniono jednak, że Mazur posiada aktywa bankowe za granicą, m.in. w banku szwajcarskim. Poprzednia żona Mazura, Barbara, podkreślała, że jest on człowiekiem, "którego wszyscy kochali", i że nawet po rozwodzie łączą ich ścisłe więzi. Syn Mazura z tego małżeństwa mieszkał wraz z ojcem.
To kochający ojciec, cudowny człowiek. Nie wiem, co on tutaj robi - powiedziała.
Prokurator Mars starał się ją przedstawić jako osobę niegodną zaufania. Sugerował, że kłamie, mówiąc, że ma amerykańskie obywatelstwo, i prawi byłemu mężowi komplementy, gdyż jest od niego uzależniona finansowo.
Także 19-letni syn Mazura, Michael, student Uniwersytetu Wisconsin, mówił o nim w samych superlatywach. Zapytany, czy ojciec uciekłby z USA, odpowiedział: To śmieszne w ogóle o tym myśleć.
Uzasadniając swój wniosek o zwolnienie za kaucją, mecenas Gair ponownie - podobnie jak na poprzedniej rozprawie - wysunął argument amerykańskiego obywatelstwa Mazura.
Jako obywatel USA nie powinien być tak traktowany - oświadczył. Powiedział też, że prokuratura domaga się wydania go do kraju, który dopiero od 15 lat ma cywilizowany system prawny.
Nie ma żadnych dowodów kryminalnej działalności pana Mazura. Jest on biznesmenem, którego łączą silne więzi ze swoją społecznością i z tym krajem. Na pewno nie ucieknie - powiedział.
Dodał, że Mazur w pełni współpracował z władzami polskimi i amerykańskimi po wydaniu międzynarodowego nakazu jego aresztowania.
Ripostując, prokurator Mars podkreślił, że nie ma żadnych specjalnych okoliczności uzasadniających zwolnienie oskarżonego, jak np. zły stan jego zdrowia. Co do groźby ucieczki - argumentował - można tylko wyrażać przekonania na ten temat, bez żadnej pewności.
Ja uważam, że oskarżony może zbiec z USA. Nawet jego żona nie wie, gdzie ma pieniądze. Mazur posiada aktywa bankowe za granicą. To stwarza wielkie ryzyko ucieczki. Na pewno, dysponując środkami finansowymi, woli spędzić resztę życia na jakiejś wyspie niż w polskim więzieniu - powiedział prokurator.
Wspomniał też o międzynarodowych zobowiązaniach wobec Polski, która - jak zaznaczył - jest teraz przyjacielem USA.
Komentując w środę odroczenie sprawy ekstradycji Mazura do Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział w TVN24, że podchodzi do tej decyzji ze spokojem, i podtrzymał pogląd, że Mazur na decyzję w sprawie ekstradycji powinien poczekać w areszcie. "I w Polsce i w USA osoby podejrzane o takie zbrodnie pozostają w areszcie" - dodał.
Zdaniem Ziobry argumenty obrony Mazura, która twierdzi, że sprawa jej klienta ma charakter polityczny, są "demagogiczne" i pokazują słabość argumentów adwokatów.
Tomasz Zalewski