PolskaDebata wokół filmu o Papieżu

Debata wokół filmu o Papieżu

"Karol - historia człowieka, który został
papieżem" to film dostarczający emocji i wzruszeń, skrótowo
ukazujący drogę duchowego rozwoju Karola Wojtyły - mówili
uczestnicy debaty urządzonej tuż po krakowskiej premierze
filmu.

15.06.2005 | aktual.: 16.06.2005 15:07

W dyskusji zatytułowanej "Karol: film, książka wspomnienie" uczestniczyli aktorka Teatru Rapsodycznego, wieloletnia przyjaciółka Papieża prof. Danuta Michałowska, autor książki, na podstawie której powstał film - Gianfranco Svidercoschi, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki oraz pisarz i felietonista, autor sztuki "Narty Ojca Świętego" Jerzy Pilch. Debatę prowadzili Katrzyna Kolenda-Zaleska i Piotr Mucharski.

Gianfranco Svidercoschi mówił, że "im dłużej trwał pontyfikat Jana Pawła II, tym bardziej był przekonany, że aby dobrze zrozumieć Karola Wojtyłę trzeba zrozumieć historię Polski".

Mówię o każdym geście, o każdej inicjatywie, o każdym nowym kroku, który podjął w porównaniu ze swoimi poprzednikami jako ksiądz, biskup, a w końcu jako papież - powiedział Svidercoschi. Zaznaczył, że dla niego jasne było, że musi to być także opowieść o holokauście, doświadczeniu nazizmu i komunizmu, piekle wojny i piekle totalitaryzmu - bo to tłumaczy dlaczego Papież tak bardzo troszczył się o pokój.

Danuta Michałowska, podkreśliła, że - tak jak pokazano w filmie - osobowość Wojtyły kształtowały tragiczne wydarzenia z czasów PRL oraz wojny, ale - jak podkreśliła - ogromny wpływ na rozwój duchowy Wojtyły mieli przyjaciele z czasów studenckich. Przypomniała wielokrotnie słyszaną anegdotę, że przyjaciele Wojtyły - studenci polonistyki UJ - robili sobie nawzajem żarty, pisali fraszki i wizytówki, a wizytówka, którą przygotowali dla Wojtyły brzmiała: "Karol Wojtyła - początkujący święty".

To był oczywiście żart, ale nie wzięty z niczego. Karol wyróżniał się spośród swoich kolegów wewnętrzną powagą i skupieniem. On był bardzo pobożny, ale nie w znaczeniu dewocyjnym, bo on nigdy nie demonstrował swojej pobożności. Po prostu był poważny i to się wyczuwało - mówiła Michałowska.

Jej zdaniem, w filmie zbytnio skrócono wątek dotyczący Jana Tyranowskiego - mistyka, który gromadził wokół siebie młodych ludzi i prowadził ich drogą modlitwy medytacyjnej. Nie podobało jej się także zakończenie, będące połączeniem dokumentalnych obrazów z chwili ogłoszenia wyboru Jana Pawła II ze scenami z udziałem aktorów.

Ks. Boniecki podkreślał, że to film fabularny, nie przekazuje więc w pełni wszystkich faktów. Zrozumienie pontyfikatu Jana Pawła II wymaga nie tylko zrozumienia, ale i przeżycia tego, co znaczy przejść przez machinę dwóch totalitaryzmów. I to chyba udało się w filmie pokazać - ocenił redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego".

Jerzy Pilch wróżył filmowi ogromny sukces, ale też mówił, że nie mógł się on udać w sensie dramaturgicznym, bo nie jest możliwe ukazanie w pełni historii Karola Wojtyły. Jest w nim wielka skala wzruszeń - zaznaczył. Jestem pełen podziwu dla Piotra Adamczyka, który uniósł tę rolę. Jego problemem jest, by pod nią nie poległ. Jest w gorszej sytuacji niż Mikulski grający Klossa - ocenił.

Pisarz uznał, że w przypadku Papieża najciekawsze jest to, co niedostępne: mistyka i tajemnica, fakt że "był człowiekiem modlitwy, człowiekiem obcowania z Bogiem".

Uczestnicy dyskusji przypomnieli, że grany przez Piotra Adamczyka Wojtyła mówi tekstami poematów i pism, co z jednej strony przybliża papieża, a z drugiej oddala widzów od jego prawdziwej postaci. Człowiek patrząc na to wie, że nie było tak naprawdę. Adamczyk nie jest całkowicie podobny do Wojtyły, więc może ocaleje ten prawdziwy Wojtyła, jeżeli go nie wykończy beatyfikacja. Jak zaczną się biografie pochwalne i figury w ołtarzach, to wtedy ja bardziej obawiam się beatyfikacji niż tego filmu - stwierdził ks. Boniecki.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)