Debata Tusk - Kaczyński - starcie dwóch światów
Starciem dwóch różnych wizji świata okazała
się debata Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska, którą publikuje
"Gazeta Wyborcza". Adwersarze nie unikają w niej spięć i wzajemnych
zarzutów.
07.10.2005 | aktual.: 07.10.2005 12:03
Jednym z ważnych wątków rozmowy jest sprawa korupcji. Zdaniem D. Tuska jeśli postulowane przez PiS powołanie komisji prawdy i sprawiedliwości do walki z korupcją miałoby oznaczą wielką komisję śledczą w stylu komisji orlenowskiej, to byłaby to katastrofa. Byłoby to nieustanne puszenie się polityków.
Tusk podkreśla, że dla niego głównym sposobem redukcji czy ograniczania korupcji jest ograniczanie wszechwładzy urzędników, szczególnie w gospodarce. Dlatego proponuje zdjęcie z mechanizmów gospodarczych biurokratycznego gorsetu i zwiększanie skuteczności kontroli.
Lech Kaczyński, zwracając uwagę, że rozmówcy mają zupełnie odmienne wizje tego, co stało się w Polsce w ostatnich kilkunastu latach, mówi, że kraj jest skrajnie skorumpowany.
Uważa on, że z korupcją trzeba walczyć także we własnych szeregach, wśród koalicyjnych partnerów, a przede wszystkim wyjaśnić sprawy z ostatnich 15 lat. Temu mają służyć przygotowane przez PiS ustawy korupcyjne i nowy urząd, który może być bardzo skuteczny.
Odmiennie obaj konkurenci do urzędu prezydenckiego widzą też jego rolę. Tusk opowiada się za zwiększeniem kompetencji głowy państwa, bo jest zwolennikiem modelu prezydenckiego. Chciałby tak właśnie zmienić konstytucję.
Dla Kaczyńskiego jedną z przesłanek budowy modelu prezydentury jest to, żeby sytuacja, w której prezydent może sypać piasek w rządowe tryby, była istotnie ograniczona.
Obaj kandydaci wierzą, że wygrają wybory prezydenckie. (PAP)