ŚwiatDebata o Polsce w Parlamencie Europejskim. Beata Szydło: realizujemy dobre zmiany, na które umówiliśmy się z Polakami, zgodnie z prawem

Debata o Polsce w Parlamencie Europejskim. Beata Szydło: realizujemy dobre zmiany, na które umówiliśmy się z Polakami, zgodnie z prawem

• Wiceszef KE: w obiektywny sposób ocenimy sytuację w Polsce
• Dodał, że widzi ryzyko zwiększonego zagrożenia dla praworządności
• Premier Szydło: Polacy zdecydowali, że chcą takich zmian
• Stwierdziła, że celem rządu PiS jest "stworzenie równych szans"
• PE-Ludowcy i socjaliści atakują a konserwatyści bronią polskiego rządu
• Polscy eurosceptycy: debata w PE niepotrzebna

Debata na temat sytuacji w Polsce w kontekście funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego oraz zmian w mediach publicznych rozpoczęła się przed godz. 17 w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

W imieniu Komisji w debacie brała udział trójka komisarzy. Wiceprzewodniczący Frans Timmermans, komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova, a także odpowiedzialny za kwestie medialne Guenther Oettinger. Polski rząd reprezentowała premier Beata Szydło, która została przyjęta przez część sali oklaskami.

Koenders: niezawisłość sądów i wolność mediów kluczowe dla praworządności

Niezawisłość sądów i wolność mediów stanowią kluczowe zasady zapewnienia praworządności - powiedział szef MSZ Holandii Bert Koenders występujący w imieniu prezydencji podczas debaty nt. sytuacji w Polsce.

Podczas wystąpienia otwierającego debatę podkreślił, że UE to także wspólne wartości, nie tylko wspólny rynek. Mówił o odpowiedzialności w poszanowaniu demokracji, praworządności i praw podstawowych. - Ani praworządność, ani inne wartości nie mogą być zagwarantowane raz na zawsze - powiedział.

- Zarówno niezawisłość sądów, jak i wolność i pluralistyczny charakter mediów stanowią kluczowe zasady zapewnienia praworządności w społeczeństwach. Wolność mediów i pluralizm stanowią podstawę demokracji - ocenił.

- To nie prezydencja powinna w tej chwili dokonywać osądu. Na pewno nie na tym etapie. Rada UE nie debatowała na ten temat - zaznaczył szef MSZ, mówiąc o sytuacji w Polsce.

Mówił też o historii Polski, m.in. o walce polskich żołnierzy w Holandii. Zaznaczył, że w 2016 Polska "jest siłą gospodarczą, która pokazała swój sukces, ma silne instytucje, jest krajem demokratycznym".

Timmermans: to dopiero początek procedury

KE widzi ryzyko zwiększonego zagrożenia dla praworządności w Polsce w związku z Trybunałem Konstytucyjnym - mówił w czasie debaty w PE nt. sytuacji w Polsce wiceszef Komisji Frans Timmermans. Zapewnił, że KE chce prowadzić z Polską konstruktywny dialog, oparty na faktach.

Wiceszef KE tłumaczył, że główny powód rozpoczęcia tej oceny przez KE w ramach procedury ochrony państwa prawa to wydarzenia wokół Trybunału Konstytucyjnego i mianowania niektórych jego sędziów.

- W zasadzie powinna to być sprawa, której decyzje podlegają (ocenie) samego Trybunału Konstytucyjnego, ale sytuacja w tej chwili jest taka, że inne instytucje państwa polskiego nie przełożyły na praktykę wyroków TK w tej sprawie - tłumaczył wiceszef KE.

Jak podkreślił spowodowało to brak pewności Komisji co do funkcjonowania TK w Polsce. Dodał, że Sejm dokonał zmian w ustawie o TK, które czynią jego orzecznictwo znacznie bardziej skomplikowanym.

- Biorąc pod uwagę kluczową pozycję Trybunału w polskim systemie prawnym, widzimy tutaj ryzyko zwiększonego zagrożenia dla praworządności - powiedział.

Jak zaznaczył, procedura ochrony praworządności, którą KE uruchomiła wobec Polski kilka dni temu, pozwala Komisji na wszczęcie usystematyzowanego dialogu z władzami Polski. - Skorzystamy z tego w sposób konstruktywny, w duchu współpracy, nie w duchu konfrontacji - podkreślił Timmermans.

Jak zaznaczył, obecnie mamy do czynienia z pierwszą fazą procesu przewidzianego w tej procedurze. Oznajmił, że ma ona charakter prewencyjny. - Ocena prawna w żaden sposób nie przewiduje automatyzmu kroków czy decyzji w kolejnych fazach; to wszystko będzie zależało wyłącznie od stanu faktycznego - powiedział wiceszef KE.

- Będziemy w sposób bezstronny, oparty na dowodach, w duchu współpracy angażowali się w ten dialog - zapewnił Timmermans.

Podkreślił, że KE "w pełni respektuje suwerenność Rzeczpospolitej Polskiej i pełni swoje obowiązki w sposób obiektywny, bezstronny". Jak wskazał, KE będzie dokonywała oceny sytuacji w Polsce w ścisłej współpracy z Komisją Wenecką Rady Europy.

Szydło: Polacy zdecydowali, że chcą takich zmian

- Dziękuję za to, że mogę dziś w PE opowiedzieć o Polsce; ważne, żebyśmy mogli rozwiać wątpliwości co do zmian, które wprowadzamy w Polsce - powiedziała premier Beata Szydło, która jako druga zabrała głos.

- Dziękuję za to zaproszenie, za umożliwienie - mam nadzieję - rzeczowej, dobrej, merytoryczne debaty. Dla mnie to jest bardzo ważne, abyśmy mogli rozwiać państwa wątpliwości, jeżeli takie są, co do zmian, jakie wprowadzamy w Polsce - powiedziała szefowa polskiego rządu.

Jak dodała, rząd wprowadza zmiany w Polsce, dlatego że w wyniku demokratycznych wyborów Polacy zdecydowali, "że chcą, żeby właśnie takie zmiany, które zostały zaproponowane przez obóz rządzący, przez PiS, zostały wdrożone". - To jest decyzja polskich obywateli - podkreśliła Szydło.

Premier mówiła, że dla polskich obywateli wolność, równość, sprawiedliwość i suwerenność, to "wartości niezbywalne". - To są wartości, o które Polacy walczyli przez długie lata i które cenimy sobie ponad wszystko. Wolność, równość sprawiedliwość i suwerenność, to są te wartości, na podstawie których wytyczamy rozwój naszego państwa - przekonywała.

"Niesprawiedliwe głosy"

Głosy niesprawiedliwie oceniające Polskę, polski rząd są wynikiem niedoinformowania lub wygłaszane są przez tych, którzy mają złą wolę; wierzę, że są oni w mniejszości - powiedziała premier Polski.

- Wydaje mi się, że głosy, które bardzo często w Polsce my odbieramy z bólem, głosy niesprawiedliwe, głosy, które oceniają Polskę, polskie państwo, ale również polski rząd w sposób nieuprawniony są tylko i wyłącznie wynikiem niedoinformowania czy też wygłaszane są przez tych, którzy po prostu mają złą wolę. Ale wierzę też głęboko, że oni są w mniejszości - powiedziała Szydło.

Podkreśliła, że my, Europejczycy powinniśmy budować naszą wspólnotę w zaufaniu, szanowaniu różności i w jedności, jaką jest UE.

- Podjęliśmy to wyzwanie, bo drogie są nam wartości bezpieczeństwa i jedności. Wiemy doskonale, że tylko zjednoczona Europa, silna siłą swoich państw jest w stanie przeciwstawić się tym wyzwaniom, które również dzisiaj stoją przed nami, o których musimy wszyscy razem z otwartą przyłbicą rozmawiać - dodała.

Szydło: Polacy są częścią Europy, to dla nas wartość

Polacy są otwarci, by wspierać Europę w trudnych decyzjach, jesteśmy częścią Europy, to dla nas wartość - mówił dale premier Szydło.

- Polacy są otwarci, by wspierać Europę w trudnych decyzjach, Polacy są otwarci, by wspierać Europę w podejmowaniu tych wyzwań. Jesteśmy częścią Europy, to dla nas olbrzymia wartość - mówiła Szydło.

Podkreśliła, że polska historia jest "bardzo trudna". - To jest historia, która znaczyła naszą drogę do dnia dzisiejszego. Nasi ojcowie, nasi dziadowie przelewali krew za to, byśmy mogli cieszyć się wolnością, byśmy mogli być częścią (...) zjednoczonej Europy, ale też przelewali krew za wolność innych narodów europejskich - mówiła szefowa polskiego rządu.

Podkreślała, że Polacy "przez wiele lat musieli walczyć" o wyrażanie swoich opinii i budowanie własnej państwowości. - Wywalczyliśmy to i nie damy sobie tego odebrać. Bo to jest idea, której nauczyła nas zjednoczona Europa. Jesteśmy Europejczykami, jesteśmy z tego dumni - powiedziała.

Szydło mówiła też, że podczas niedawnych wyborów parlamentarnych Polacy wybrali jej partię i program, który ona przedstawiła. Jak podkreśliła, program ten jest "przede wszystkim skierowany do tych obywateli, którym po tych latach transformacji i uczestnictwa w UE nie najlepiej się w Polsce żyje".

- Może dla państwa to jest dziwne, ale Polska - choć w UE, choć to duży kraj - ciągle boryka się jeszcze z takimi problemami jak duże bezrobocie wśród młodych ludzi, jak niskie zarobki wśród młodych ludzi, wiele polskich dzieci ciągle jeszcze marzy o tym, by jedyny ciepły posiłek zjeść w szkole, są w Polsce Emeryci, którzy połowę swojej emerytury muszą wydawać na leki i bardzo często muszą dokonywać dramatycznych wyborów: czy wykupić receptę, czy też opłacić rachunki - powiedziała Szydło. - Taka rzeczywistość też jest w Polsce - zaznaczyła.

"Realizujemy w Polsce zmiany, szanując konstytucję i traktaty europejskie"

Wprowadzamy w Polsce dobre zmiany, na które umówiliśmy się z Polakami; robimy to zgodnie z prawem, szanując konstytucję, ustawy i traktaty europejskie - mówiła premier.

Szydło podkreśliła, że rozwiązania, które znalazły się w programie wprowadzanym przez PiS są stosowane w wielu krajach europejskich. - Wzięliśmy dobre wzory z poszczególnych państw Unii Europejskiej, bo uważamy, że trzeba uczyć się od tych, którym się powiodło - powiedziała.

Jak dodała polska premier, głównym celem tego programu jest "stworzenie równych szans".

- Te wybory, które przesądziły o tym, że tworzymy dzisiaj rząd, i decyzja naszych obywateli zobowiązały nas do tego, byśmy wprowadzali dobre zmiany, te dobre zmiany, na które (...) umówiliśmy się z Polakami i od początku działania naszego rządu to realizujemy - zapewniła Szydło. - Zrealizowaliśmy te postulaty, które Polacy chcą, żeby tworzyły podstawy, fundamenty polskiego rozwoju, polskiego państwa. Robimy to zgodnie z prawem, szanując konstytucję, szanując ustawy, szanując wreszcie traktaty europejskie - podkreśliła.

Polska premier zaznaczyła, że Polska czuje się częścią Unii Europejskiej. - Byliśmy, jesteśmy i będziemy częścią Europy, tej Europy rozwijającej się, Europy równych szans. Tak sobie wyobrażamy Europę, że Europa będzie szanowała wszystkich Europejczyków, będzie troszczyła się o rozwój wszystkich państw, które ją budują - mówiła.

Premier: nie doszło w Polsce do złamania konstytucji

W Polsce nie doszło ostatnio do naruszenia konstytucji, zmiany wprowadzone przez PiS są zgodne z europejskimi standardami, spór o Trybunał Konstytucyjny ma charakter polityczny, a nie prawny - przekonywała Szydło.

- Choć cieszę się, że mogę dzisiaj przed państwem tutaj występować, mogę prezentować stanowisko Polski, to nie widzę podstaw do tego, byśmy poświęcali tak wiele czasu polskim sprawom - powiedziała Szydło, występując w Parlamencie Europejskim. Zapewniła, że w Polsce nie doszło w ostatnim czasie do żadnego złamania konstytucji, TK "ma się dobrze, pracuje, nic złego się nie dzieje".

- Wprowadzone przez nas zmiany w ustawie o TK są zgodne z obowiązującymi w Europie standardami i w niczym nie odbiegają od uregulowań, jakie stosują inne kraje UE - powiedziała premier.

Zmiany wprowadzone przez obecną większość parlamentarną uzasadniała błędami popełnionymi w poprzedniej kadencji i przedwczesnym wyborem sędziów, którzy mieli objąć stanowiska już po wyborach.

- Musieliśmy zmienić ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, ponieważ w czerwcu 2015 poprzedni Sejm, poprzednia koalicja rządząca przyjęła ustawę o TK, która została 3 grudnia uznana za w części niekonstytucyjną - mówiła. Powołała się na "liczne opinie ekspertów", które "nakazywały naprawienie błędów".

Szydło dodała, że 14 z 15 sędziów miało być nominowanych przez odchodzącą koalicję rządzącą - niezgodnie - jak argumentowała - z zaleceniem Komisji Weneckiej dotyczącym reprezentatywności. - Mamy 15 zaprzysiężonych sędziów - dokładnie tylu, ilu przewiduje konstytucja, wciąż większość z nich (została) wybrana przez poprzednią większość parlamentarną - mówiła. Dodała, że pięciu z tych 15 to sędziowie wybrani przez większość parlamentarną wspierającą rząd PiS.

- Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie dążyło do zdominowania Trybunału, nigdy nie chcieliśmy większości w Trybunale, naszym dążeniem było jedynie zapewnienie równowagi. Zgadzamy się, aby ośmiu z 15 sędziów było wskazanych przez opozycję - powiedziała Szydło, dodając, że to zmiana, która "radykalnie odróżnia nas od naszych poprzedników".

- Szanujemy opozycję i jej prawa, chcemy dialogu, wspólnego rozwiązywania spraw - zadeklarowała premier.

Zdaniem Szydło nie powinno budzić wątpliwości wprowadzenie zasady, że TK ma oceniać sprawy w pełnym składzie, bo podobna reguła obowiązuje także w niektórych innych krajach Unii.

Broniła także wymogu podejmowania decyzji kwalifikowaną większością głosów jako skłaniającego sędziów do kompromisu i także stosowanego w innych sądach konstytucyjnych w niektórych sprawach.

"Zmiany w polskich mediach nie naruszają europejskich standardów"

- Zmiany w mediach publicznych wprowadzone przez większość parlamentarną w niczym nie naruszają europejskich standardów dotyczących publicznych nadawców. Co więcej, rozpoczęte przez nas zmiany są próbą przywrócenia mediom publicznym w Polsce autentycznego charakteru apolityczności i bezstronności. W przypadku wprowadzanych zmian wzorujemy się na rozwiązaniach, które stosowane są w wielu państwach Unii Europejskiej - powiedziała Szydło.

Jak zaznaczyła, jedynym celem zmian w mediach, jakie wprowadza jej rząd, jest przywrócenie pluralizmu i równego dostępu wszystkich stron oraz wprowadzenie do nich standardów neutralności i rzetelności. Dodała, że wiele środowisk w Polsce podnosiło problem braku bezstronności, neutralności i obiektywizmu w publicznych mediach.

Szydło podkreśliła też, że przyjęta na początku stycznia nowelizacja tzw. ustawy medialnej miała na celu uporządkowanie nadzoru właścicielskiego nad mediami publicznymi, "który nie tylko był niezgodny z europejskimi standardami, ale okazał się nieefektywny, prowadząc do zapaści finansowej mediów publicznych".

- Niezbędne było rozdzielenie kompetencji regulatora rynku mediów, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji od realizacji właścicielskich kompetencji skarbu państwa, wyrażających się w mianowaniu zarządów podmiotów na rynku medialnym. Żadne z konstytucyjnie gwarantowanych funkcji KRRiT jako regulatora nie zostało naruszone i pozostaną niezmienne - zapewniała premier.

Szydło mówiąc o konieczności przyjęcia nowego modelu mediów publicznych, powołała się też na opinię Komisji Weneckiej z 2010r., a także na wezwanie do reformy medialnej, sformułowane na nadzwyczajnym kongresie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Podkreśliła również, że jej rząd pracuje obecnie nad tzw. "dużą nowelizacją" ustawy o radiofonii i telewizji, zakładającą nadanie nowej formy organizacyjnej nadawcom publicznym i zapewniającą stabilne podstawy ich finansowania.

Szydło: jestem przekonana, że będziemy wspólnie budować przyszłość UE

- Jestem głęboko przekonana, że w dialogu i porozumieniu będziemy wspólnie budowali dobrą przyszłość UE - powiedziała premier. Dodała, że Polska to piękny kraj, który chce być championem Unii Europejskiej.

Szydło zapewniła, że jej rząd jest otwarty na dialog z opozycją oraz że Polska liczy na wsparcie ze strony UE.

- Jesteśmy otwarci na dialog, na rozmowę, jesteśmy otwarci na to, by wspólnie rozwiązywać polskie problemy. Myślę, że dla nas wszystkich ważne jest to, żebyśmy w tych działaniach czuli wsparcie ze strony UE, żebyśmy mieli poczucie tego, że Polska jako wolny, suwerenny kraj, członek UE może liczyć zawsze na wsparcie i że w tych decyzjach dotyczących wewnętrznych spraw pozostaje zachowana nasza suwerenność - podkreśliła polska premier.

Zapewniła, że jest gotowa odpowiedzieć na wszystkie pytania, które pojawią się w debacie nt. sytuacji w Polsce.

Dodała, że wierzy w to, że jej wyjaśnienia dadzą członkom europarlamentu nową jakość informacji, które uzyskali o Polsce. - Jestem głęboko przekonana, że właśnie w dialogu i porozumieniu będziemy wspólnie budowali dobrą przyszłość UE - powiedziała Szydło.

EPL: Nie chcemy potępiać polskiego rządu z góry

Europejska Partia Ludowa nie zamierza oceniać działań polskiego rządu z góry, ale jedynie upewnić się, że wartości nie są zagrożone - zapewnił przemawiający w imieniu tej frakcji hiszpański europoseł Esteban Gonzalez Pons.

Podkreślił on, że polski naród walczył z "dyktaturami i odniósł zwycięstwo". Jednak - dodał - Polacy, tak jak wiele innych narodów europejskich, "aż zbyt dobrze wiedzą, że najgorszy autorytaryzm bierze się z wewnątrz".

- Problemem nie jest Polska, ale to, że autorytarne podejście ma tendencję do powtarzania się. Nie chcemy tego. Chcemy uniknąć tego, by horrory przeszłości się powtórzyły - mówił. - Chcemy być całkiem pewni, że nasze wartości są szanowane i nie są zagrożone. Nie chcemy osądzać z góry i potępiać (...) To po prostu czas na wyjaśnienie pewnych nieporozumień - powiedział hiszpański europoseł. Podkreślił, że polscy członkowie frakcji EPL nigdy nie pozwoliliby na to, by Polska była osądzana z góry.

- Dlatego czekamy na wyniki dialogu (polskiego rządu) z Komisją Europejską i apelujemy do wszystkich stron o działanie z rozwagą - dodał.

- Nie chodzi tu tylko o prawo, ale o wartości. Reprezentuje pani rząd mający legitymację, możecie zmienić prawo, ale żaden rząd nie może zmieniać wartości - powiedział Gonzalez Pons.

Szef socjalistów w PE: decyzje rządu PiS negują historię Polski

Niezależne media i Trybunał Konstytucyjny to pierwsze z warunków istnienia państwa prawa - podkreślał szef grupy Socjalistów i Demokratów Gianni Pittella. Jego zdaniem decyzje PiS w tej sprawie negują polską historię.

- Polska to jeden z filarów UE, ze względu na historię, walkę z totalitaryzmami XX wieku. Polska i naród polski stanowią dla nas wszystkich przykład. Decyzje pani rządu, pani premier, negują tę historię - zwracał się do Szydło Pittella.

Zapewniał, że grupa socjalistów jest z tymi tysiącami Polaków, którzy wyszli na ulice w ostatnich dniach, by bronić praworządności. Podkreślił, że docenia ton wystąpienia szefowej polskiego rządu, a jego formacja nie chce "wytaczać procesów żadnemu krajowi".

- Nie chcemy odwracać wygranej, która przypadła pani w udziale. Ma pani pełną legitymację demokratyczną, może pani rządzić w swoim kraju, ale z poszanowaniem wartości i zasad europejskich oraz poszanowaniem europejskiego prawa - podkreślał lider frakcji socjalistycznej.

Jak mówił, Europa potrzebuje Polski wolnej i silnej. Apelował do Szydło, by zastanowiła się nad działaniami rządu PiS. - Polska to wielki kraj. My Polski nie pozostawimy samej sobie, natomiast prosimy o to, żeby pani nie wprowadziła Polski na drogę, która jest sprzeczna z jej tradycją - mówił do Szydło Pittella.

Verhofstadt: byłoby źle, gdyby rząd PiS przesunął Polskę na Wschód

Byłoby bardzo złą rzeczą, gdyby nowy rząd w Warszawie przesunął Polskę na Wschód w stronę innego systemu - powiedział z kolei szef frakcji liberałów Guy Verhofstadt.

Jak podkreślił, w pełni respektuje fakt, że PiS wygrało wybory w Polsce i uzyskało silny mandat do rządzenia. - Jest pani prawem kształtować na nowo media, służbę publiczną. Ale co wzbudza naszą troskę i co alarmuje wielu spośród nas, to to, że nadużywacie tej istotnej większości do tego, żeby rozmontowywać system mechanizmów regulacyjnych w kraju - zwrócił się do premier Beaty Szydło.

Według niego uchwalona przez Sejm tuż przed Bożym Narodzeniem nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym paraliżuje jego działanie, "czyniąc niemożliwym podejmowanie decyzji". Jak dodał, "to nie była zmiana zapowiadana w programie PiS w czasie kampanii wyborczej".

Wskazał, że premier Szydło tłumaczyła, iż była to odpowiedź na błędy popełnione przez poprzednią większość rządową. - Owszem, ale wy nie robicie tego na zasadzie oczyszczenia, ale paraliżowania TK - ocenił Verhofstadt.

- Byłoby bardzo złą rzeczą, gdyby pani przesunęła Polskę na Wschód w stronę innego systemu - powiedział Verhofstadt. Jak dodał, wie, że prezes PiS Jarosław Kaczyński "nie przepada za prezydentem Władimirem Putinem ani za Rosją".

- Ale przez takie praktyki polityczne pan Kaczyński właściwie wychodzi naprzeciw Putinowi, bo Putin nie lubi jedności europejskiej; on chciałby zniszczyć jedność Europy, a to, co się dzieje w Polsce, może mu pomóc w realizacji tego kursu - ocenił lider liberałów.

Podkreślił, że "historia dowiodła, że jedność i siła Polski idzie ramię w ramię z jednością i siłą UE i vice versa". Według niego Polacy, którzy stworzyli Solidarność, nigdy nie zaakceptują rezygnacji z pryncypiów demokracji. - Zachęcam panią, żeby pani nie słuchała mnie, nas, ale słuchała większości swoich obywateli, którzy chcą, by kraj pozostał we wspólnocie krajów demokratycznych - zaapelował.

Szef frakcji EKR: porównania polskiego rządu do Putina obraźliwe

PE jest pełen interesów politycznych; gdzie były skargi, gdy poprzednia władza nominowała nadprogramowych sędziów TK? - pytał w trakcie debaty o Polsce w PE przewodniczący frakcji EKR Syed Kamall. Ocenił, że porównania do Putina są obraźliwe dla Polaków.

- Ci, którzy rozmawiali z panią premier dzisiaj, mają chyba świadomość, że nikt nie ma intencji rozmontowywania państwa prawa. Przecież to poprzedni rząd nominował nadprogramowych sędziów do TK. Dlaczego wówczas nie było żadnych skarg? - pytał Kamall w wystąpieniu na forum PE. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy to grupa polityczna, do której należy PiS.

Jak zaznaczył lider EKR, trzeba pozwolić, by opinię na temat zmian w Trybunale Konstytucyjnym w Polsce wydała Komisja Wenecka. Zarzucał Parlamentowi Europejskiemu, że ten jest pełen interesów politycznych, a w wielu europejskich krajach politycy mają wpływ na media publiczne.

Przestrzegał, że zarzucanie czegoś rządowi w Polsce w kwestii podejścia do mediów może spowodować wybór bardziej eurosceptycznych posłów w kolejnych wyborach, tak jak to się stało na Węgrzech, we Francji czy we Włoszech.

- Porównywanie rządu polskiego z Władimirem Putinem jest zupełnie nie na miejscu. Musicie sobie państwo zdać sprawę z tego, że jest to obraźliwe wobec narodu polskiego, który cierpiał pod jarzmem sowieckim i narodowosocjalistycznym - mówił szef frakcji EKR.

O "sterowanej demokracji a la Putin" w kontekście zmian dokonywanych przez PiS w Polsce mówił w połowie stycznia na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" szef PE Martin Schulz.

Legutko (PiS): w UE stosuje się podwójne standardy

Unię Europejską toczy chroniczna, głęboka i potencjalnie śmiertelna choroba stosowania podwójnych standardów; są kraje i partie bardziej i mniej równe - powiedział natomiast europoseł PiS Ryszard Legutko.

Ocenił, że do tej pory mieliśmy do czynienia z "niespotykaną językową agresją" wobec polskiego rządu, która rozpoczęła się jeszcze, zanim on powstał. - Padały stwierdzenia niszczące język i możliwość komunikacji. Jeżeli mówi się, że w Polsce dokonano zamachu stanu, to znaczy, że ten, kto to mówi, nie rozumie sensu słów, których używa albo specjalnie ten sens słów zmienia - powiedział europoseł PiS.

Legutko podkreślił, że "chroniczną, głęboką i potencjalnie śmiertelną chorobą, jaka toczy UE", są podwójne standardy. Liderom frakcji socjaldemokratów i zielonych Gianniemu Pittelli i Rebecce Harms, którzy nawiązywali do demonstracji przed PE, zarzucił, że przez ostatnie osiem lat nie interesowali się liczniejszymi manifestacjami z Polski, które odbywały się w Strasburgu.

- Przez ostatnie osiem lat w Polsce, i proszę to traktować jako istotną, kluczową informację, mieliśmy do czynienia z czymś w rodzaju państwa jednopartyjnego, tzn. że jedna partia kontrolowała praktycznie wszystkie instytucje. Słyszę nagle tutaj od państwa, że nie chodzi o sprawy personalne. Gdyby moja partia wstawiła 14 sędziów do 15-osobowego Trybunału Konstytucyjnego, to tutaj rozpętałoby się piekło w tej izbie, a ja tu słyszę, że nic się nie stało, bo to są sprawy personalne - powiedział Legutko.

- Te podwójne standardy niestety pokazują, że w UE są kraje bardziej równe i mniej równe, są partie bardziej równe i mniej równe. Jeżeli to dalej się będzie toczyć w ten sposób, to niestety my tu nie padniemy ofiarą, tylko UE padnie ofiarą. Działając w ten sposób, działacie państwo przeciw UE - podkreślił europoseł PiS.

Odnosząc się do ubiegłotygodniowej decyzji Komisji Europejskiej, która zdecydowała się rozpocząć wobec Polski pierwszy etap procedury mającej na celu przeciwdziałanie zagrożeniom dla państwa prawa, Legutko pytał, skąd KE czerpie informacje. - Opis faktów pozostawia wiele do życzenia, ale najbardziej mnie dziwi to, że informacje przyszły ze strony przedstawicieli polskiego rządu już wcześniej. Nie ma ani śladu tych informacji, tak jakbyście państwo to wszystko wrzucili do kosza. Skąd państwo czerpiecie w takim razie informacje? Z mediów? - pytał Legutko.

- Panowie, przyznajcie się, że jesteście z faktami na bakier, taka jest prawda - zwrócił się do przedstawicieli KE.

Legutko zarzucił też Komisji przekroczenie kompetencji i posługiwanie się instrumentem, który nie ma dobrego uzasadnienia w traktatach europejskich, zaś parlamentowi - zamiar przyjęcia rezolucji przed zbadaniem faktów. - Cała ta akcja wydaje mi się nie tylko przekroczeniem kompetencji (...) Państwo chcecie przejąć kompetencje, które państwu nie przysługują i przez fakty dokonane móc działać w ten sposób, powiedziałby, nie do końca legalny w przyszłości. I to jest też bardzo niedobre - zaznaczył Legutko.

Zieloni: Wrażenie, że rządy większości w Polsce przeradzają się w dyktat

Sytuacja w Polsce tworzy wrażenie, iż "rządy większości przeradzają się w dyktat" - oceniła współprzewodnicząca Zielonych w PE, niemiecka europosłanka Rebecca Harms.

- Pod osłoną nocy zostały podjęte decyzje, które zazwyczaj wymagają dłuższej debaty - powiedziała Harms. Dodała, że Zieloni w PE popierają decyzję Komisji Europejskiej, by zastosować wobec Polski mechanizm ochrony praworządności.

- O konsekwencjach jednak trzeba rozmawiać na koniec tego dialogu, a nie teraz, jak robią to niektórzy niemieccy koledzy, mówiący o sankcjach - dodała, odnosząc się do krytycznych wypowiedzi na temat Polski ze strony niektórych niemieckich polityków, jak szef PE Martin Schulz czy komisarz UE Guenther Oettinger.

Podkreśliła, że dystansuje się od wypowiedzi wyrażających wątpliwość, czy kraje Europy Środkowej i Wschodniej są gotowe na integrację w ramach UE. - Ja pamiętam walkę o wolność i demokrację, którą Polacy zaczęli nie tylko dla siebie, ale też dla innych. To było wielkie zwycięstwo demokracji i całej UE - powiedziała Harms. Dlatego - dodała - tak trudno jest jej wyobrazić sobie to, co teraz dzieje się w Polsce i o czym opowiadają jej polscy obywatele. Wspomniała o obecnym w PE liderze KOD Mateuszu Kijowskim.

Także niemiecka europosłanka z frakcji Zjednoczonej Lewicy Europejskiej Gabriele Zimmer poparła decyzję KE o wszczęciu wobec Polski procedury praworządności. Jak podkreśliła, przynależność do UE wymaga niezależności sądu konstytucyjnego i wolności mediów.

- Nie chodzi o kwestionowanie demokratycznej legitymacji polskiego rządu, ale o to, czy podjęte działania są zgodne z zasadą praworządności. Dlatego chcemy prowadzić tę dyskusję - powiedziała Zimmer.

Skrytykowała też postawę polskich władz w sprawie kryzysu migracyjnego. - Jeśli chcecie być czempionem w Europie, to zadajcie sobie pytanie o sprawy migracji. Nie można mówić: w tym roku Polska przyjmie 400 uchodźców. To nie powinno być możliwe - oceniła Zimmer.

Olbrycht: PiS odpowiada za wizerunek Polski, także za debatę w PE

- PiS jako zwycięska partia odpowiada za wizerunek Polski w Europie i na świecie; odpowiada także za to, że w PE odbywa się debata nt. Polski - powiedział szef grupy PO w PE Jan Olbrycht. Zaznaczył, że PO nie inicjowała i nie chciała tej debaty.

- Jesteśmy dumni z naszego kraju i działań Polaków, którzy byli przez ostatnie lata stawiani za wzór na arenie europejskiej, choć w wielu przypadkach różnili się co do proponowanych przez inne państwa kierunków działań - podkreślił Olbrycht podczas debaty.

- Dziś jest nam przykro, że Polska staje się przedmiotem debaty publicznej w Europie; to zdarza się po raz pierwszy w historii naszego członkostwa w Unii; mamy nadzieję, że po raz ostatni - dodał.

Zapewnił, że posłowie PO nie inicjowali i nie chcieli tej debaty w PE. - Ta debata bez względu na jej wynik niestety wpłynie na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej - ocenił.

Olbrycht zaznaczył, że Platforma nie kwestionuje wyników demokratycznych wyborów w kraju ani prawa PiS do dokonywania zmian wynikających z programu politycznego.

Jak mówił, PiS często argumentuje, że "zwycięzca bierze wszystko". - Jeżeli tak myślicie, to jest oczywiste, że myślicie, że zwycięzca nie tylko przejmuje kontrolę nad instytucjami państwowymi, nad stanowiskami, ale także całkowicie odpowiada za zmiany dokonywane w państwie prawa - dodał.

Jak podkreślił, "zwycięzca bierze także odpowiedzialność za wizerunek Polski w Europie i w świecie; bierze odpowiedzialność również za tę debatę". - Polska nie zasługuje na takie działania, które wzbudzają takie kontrowersje - zaznaczył Olbrycht.

Polscy eurosceptycy: debata w PE niepotrzebna

Debata europarlamentu o Polsce nie jest potrzebna i stanowi przykład obcej ingerencji w wewnętrzne sprawy kraju - ocenili eurosceptyczni posłowie PE z Polski w trakcie wtorkowej debaty europarlamentu o sytuacji w Polsce.

- Ja demokracji nienawidzę, demokracją pogardzam, ale wy jesteście demokratami, więc przyjmijcie do wiadomości, że lud polski demokratycznie i legalnie wybrał PiS - powiedział europoseł niezrzeszony Janusz Korwin-Mikke. - Demokracja to tyrania większości, więc PiS, mając za sobą większość, będzie robiło, co chce - dodał. Ocenił też, że choć on nie lubi PiS, to Polacy wybrali tę partię "w nadziei, że poprzednich władców uda się powsadzać do więzień, bo tam jest ich miejsce".

W imieniu frakcji Europa Wolności i Demokracji wystąpił europoseł Robert Iwaszkiewicz z Kongresu Nowej Prawicy. - Sprawy polskie powinny być rozwiązywane w Polsce i przez Polaków. Ta debata jest niepotrzebna. Motywy jej zwołania są niejasne, a podstawy prawne są wątpliwe - powiedział Iwaszkiewicz.

Dodał, że instytucje UE zajmują się nie tym, do czego są powołane. - My, Polacy, mamy bardzo złe doświadczenia, jeśli chodzi o ingerencję w nasze sprawy - dodał, przypominając, że 200 lat temu "troska" Rosji, Niemiec i Austrii o sprawy Polski zakończyła się trzeba rozbiorami i utratą niepodległości na 125 lat, a potem z "bratnią pomocą" pośpieszyli Polsce komisarze sowieccy. - Teraz z bratnią pomocą występują komisarze europejscy. Dla Europy najlepiej i najbezpieczniej jest, gdy polskimi problemami zajmują się wyłącznie sami Polacy - powiedział Iwaszkiewicz.

Michał Marusik, przemawiający w imieniu frakcji Europa Narodów i Wolności, powiedział, że nie martwi się debatą. - Nie martwię się tym, że obca konkurencja Polskę krytykuje. To może oznaczać, że władze polskie podjęły jakieś działania ewidentnie zgodne z polskim interesem państwowym i narodowym - powiedział Marusik.

- Problemem jest sam fakt, że ta debata się odbywa. Ta debata jest ostentacyjną manifestacją mieszania się czynników się zewnętrznych w wewnętrzne sprawy suwerennych państw. To jest choroba UE - ocenił.

Druga tura wypowiedzi. Szydło: chcemy stabilnej UE

Polska chce, żeby UE była stabilna, żeby nie była wstrząsana wszelkiego rodzaju kryzysami, Polska nie wywołuje kryzysów w Unii - powiedziała premier, zabierając ponownie głos.

- Polska chce, żeby Unia Europejska była stabilna, nie była wstrząsana różnego rodzaju kryzysami, Polska nie wywołuje tych kryzysów, Polska chce aktywnie uczestniczyć w prowadzeniu polityki europejskiej, która pozwoli nam tego uniknąć - powiedziała szefowa polskiego rządu po wysłuchaniu wystąpień europosłów.

Szydło dziękowała za wszystkie głosy w dyskusji w PE. - Dzięki za wszystkie głosy krytyczne, za wszystkie głosy, również te, które wyrażały wsparcie dla mojej ojczyzny, dla rządu. Dla nas jest to bardzo ważne. Przyjechałam tutaj do państwa, żeby podzielić się informacjami - i mam wrażenie, tak się przynajmniej starałam w swoim pierwszym wystąpieniu - aby podać szczegółowe fakty, dotyczące dwóch kwestii (..) czyli Trybunału Konstytucyjnego i ustawy medialnej - podkreśliła premier.

Przyznała, że liczyła, iż w pytaniach europosłów pojawią się szczegółowe pytania, dotyczące tych dwóch kwestii. - Tak naprawdę tych pytań nie było wiele, mogę sądzić, że wynika to z tego powodu, że po prostu nie ma problemu, więc państwo nie macie o co pytać - stwierdziła premier.

"Polska nie powinna być na cenzurowanym"

Polska nie powinna być na cenzurowanym - powiedziała Szydło. Dodała, że obecne władze nie robią niczego, co byłoby niespotykane w innych krajach Europy.

Powtórzyła, że ustawy o Trybunale Konstytucyjnym trzeba było zmienić z powodu niekonstytucyjnych przepisów. - My chcemy doprowadzić do tego, żeby były równe prawa, by opozycja miała większość w TK - zapewniła.

Odniosła się też do zarzutów pod adresem ustawy medialnej. - Takie zasady, na jakich budujemy media w Polsce, są chociażby we Włoszech i w innych państwach europejskich. Nie robimy niczego, czego nie ma w innych państwach europejskich - powiedziała.

- Ja mogę dzisiaj mieć uczucie niesprawiedliwości, że to Polska jest poddana temu eksperymentowi, ale jestem tutaj i uważam, że moim obowiązkiem w stosunku do Polski, do polskiego państwa, którym mam zaszczyt kierować, ale również do Parlamentu Europejskiego, do Komisji Europejskiej (było) przyjechać tutaj i rzeczowo wyjaśnić, jak idą sprawy w Polsce. Ale przede wszystkim jest to potrzebne budowaniu autorytetu Unii Europejskiej, instytucji europejskich - oświadczyła.

Premier: Polska nie zasługuje na to, by być oceniana przez KE

Polska nie zasługuje na to, by w tej chwili być oceniana przez Komisję Europejską; w Polsce nie są łamane prawa człowieka ani zasady demokratycznego państwa prawa. Ta dyskusja jest dla nas wszystkich kłopotem - co zostało też wskazane przez pana prof. Legutko. Jest kłopotem, z którym ja też mam kłopot, ze względu na to, że nie zgadzam się na to, by Komisja Europejska zastosowała w stosunku do Polski taką decyzję, jaką podjęto - mówiła premier po wysłuchaniu wystąpień europosłów.

Premier nawiązała do ubiegłotygodniowej decyzji KE, która postanowiła rozpocząć wobec Polski procedurę ochrony praworządności w związku z reformą Trybunału Konstytucyjnego - pierwsza faza procedury polega na dialogu i wymianie informacji z polskim rządem.

- Uważam, że Polska nie zasługuje na to, by w tej chwili być oceniana przez KE, bo nie są w Polsce ani łamane prawa człowieka, ani zasady demokratycznego państwa prawa, a wszystkie sprawy, które są w tej chwili realizowane, realizowane są zgodnie z konstytucją, z ustawami i traktatami Unii Europejskiej - oświadczyła Szydło.

Szefowa rządu mówiła, że jest "otwarta na informowanie" o Polsce. Podkreślała, że jej zdaniem "wartością nadrzędną jest przyszłość UE" i wszyscy członkowie europarlamentu powinni się troszczyć, aby instytucje, które tworzą UE pracowały jak najlepiej oraz "odważnie" mówić o ich kompetencjach.

"Polskie sprawy powinniśmy załatwiać w Polsce"

- Historia nauczyła nas, że nasze polskie sprawy powinniśmy załatwiać w naszym polskim domu, bo ilekroć załatwiali je za nas inni, wychodziliśmy na tym bardzo źle - mówiła Szydło.

- Bardzo kochamy naszą wolność i bardzo staramy się tej wolności strzec jak źrenicy oka. Zbyt wiele za tę wolność zapłaciliśmy - mówiła premier Szydło podczas drugiej części debaty. - Nauczyła nas nasza historia, o której też tutaj była mowa, że nasze polskie sprawy powinniśmy załatwiać w naszym polskim domu. Bo ilekroć załatwiali je za nas inni, wychodziliśmy na tym bardzo źle - powiedziała premier.

Podkreśliła, że spór polityczny jest podstawą demokracji. - Ale toczmy ten spór tam, gdzie jest na to miejsce, w polskim parlamencie - zaznaczyła Szydło. Oceniła, że najlepszym dowodem na to, że państwo polskie jest państwem demokratycznym jest to, że polscy obywatele mogą bez przeszkód wyrażać swoje niezadowolenie z działań rządu podczas manifestacji. - Nikt im w tym nie przeszkadzał. Polska jest demokratycznym państwem - powiedziała.

Zaznaczyła, że przyjeżdża do PE jako premier demokratycznego państwa zatroskany, by wspólnie wypracować taki model funkcjonowania w UE, by nie było konieczności toczenia bezpodstawnych debat.

Odnosząc się do kwestii migrantów, która była poruszana w trakcie debaty, podkreśliła, że Polska przyjęła ok. 1 mln uchodźców z Ukrainy, - Ludzi, którym nikt nie chciał pomóc - zaznaczyła. Dodała, że polski rząd szanuje państwo prawa i decyzje podjęte przez poprzedni rząd.

"Europa wspólnotą sprawiedliwie rządzonych państw"

- Zróbmy wszystko, by Europa rozwijała się w spokoju i by była wspólnotą suwerennych, równych, sprawiedliwie rządzonych państw - apelowała premier Beata Szydło. Zaznaczyła, że polski rząd nie zrezygnuje z programu, do którego zobowiązał się wobec wyborców. - Były demokratyczne wybory. Polacy wybrali właśnie taki program, wybrali nas - podkreśliła.

- Będziemy realizować ten program, na który Polacy dzisiaj czekają, bo bardzo często mają niestety poczucie, że nie było do tej pory wystarczającej sprawiedliwości dla wszystkich obywateli. My chcemy Polski sprawiedliwie, uczciwie i równo rządzonej dla wszystkich, Polski równych szans, Polski rozwoju - mówiła polska premier.

Odwołując się do słów prezydenta Lecha Kaczyńskiego - którego określiła mianem "zmarłego tragicznie lidera naszego środowiska" - Szydło powiedziała, że "Polsce potrzebna jest dziś ciężka praca nad uzdrowieniem państwa, które musi dawać ochronę słabszym i nie bać się silnych". - Te wyzwania ciągle przed nami są aktualne - dodała premier.

Podkreśliła, że Polska weszła do UE z bagażem swej historii. - Ale przyszliśmy z ogromną nadzieją. (...) Nie jest nam łatwo, mamy wiele trudności, musimy pokonać jeszcze wiele barier, ale chcemy to robić, jesteśmy zdeterminowani - zaznaczyła premier.

Szydło zapewniała, że ma głębokie poczucie odpowiedzialności nie tylko za to, co dzieje się w Polsce, ale i za to, co dzieje się w Europie. Dodała, że Polska przyjęła uchodźców z Ukrainy i jest gotowa uczestniczyć w rozwiązywaniu obecnego kryzysu migracyjnego.

- Nie chcę, żeby w moim kraju, żeby w Polsce ludzie bali się, żeby narastały obawy antyeuropejskie. Zróbmy wszystko, by Europa rozwijała się w spokoju i by była wspólnotą suwerennych, równych, sprawiedliwie rządzonych państw - dodała Szydło.

Szydło: chcemy, by Polacy mieli poczucie, że UE jest z nimi

- W Polsce pojawiają się pytania, czy Unia dostrzega polskie problemy - mówiła premier. Podkreśliła, że ona wierzy w Unię Europejską i chce, by Polacy mieli poczucie, że UE jest z nimi, kiedy potrzebują pomocy.

Premier uznała niektóre wypowiedzi europosłów, które padły podczas debaty, za "obraźliwe"; jak mówiła, nie powinny one paść w Parlamencie Europejskim. - Takie jest moje poczucie godności obywatela UE. My nie jesteśmy partią nacjonalistyczną i takie sformułowanie uważam za obraźliwe, nie będę ich komentować - podkreśliła.

Jak mówiła, rząd polski został wybrany w demokratycznych wyborach i to on kieruje dzisiaj państwem z nadania suwerena. - To nie jest tak, że rząd polski jest czymś innym niż Polska, nasza ojczyzna. Takie są demokratyczne wybory również w państwa krajach. Nie wyobrażam sobie, bym powiedziała, że nie szanuję rządu hiszpańskiego czy holenderskiego, ale szanuję Holandię czy Hiszpanię. Nie - zwróciła się do eurodeputowanych.

- Mogę się nie zgadzać z państwa polityką. Takie jest nasze prawo, to jest właśnie podwalina Europy - że są różne zdania, różne opinie, bardzo często się nie zgadzamy, ale dyskutujemy i to jest wielka wartość - zaznaczyła.

Szefowa rządu mówiła też, że wierzy, że UE pochyli się z troską nad sprawami polskiej gospodarki. Jak dodała, na wsparcie czeka Śląsk, z którym - jak mówiła premier - sama czuje się związana. - Bądźcie państwo solidarni ze Śląskiem, pomóżcie polskim kopalniom, to jest dla nas wielki problem - apelowała.

Premier zaznaczyła, że Ślązacy pytają ją, czy UE pochyli się nad ich problemami i dostrzeże je, czy też zostawi ich, tak jak kiedyś zostawiła polskie stocznie. - Takie pytania i takie rozgoryczenie też jest w Polsce. My tłumaczymy, rozmawiamy i chcemy, by Polacy przede wszystkim mieli poczucie, że UE jest zawsze z nimi, kiedy potrzebują pomocy, dlatego ja też dzisiaj tutaj jestem - bo wierzę w UE, w Europę - mówiła.

Jak podkreśliła, polski rząd bardzo poważnie traktuje kwestie społeczeństwa obywatelskiego, o którym dużo mówiono w czasie debaty. Dodała, że w tym celu został powołany pełnomocnik do spraw społeczeństwa obywatelskiego. - W poprzednim rządzie tego nie było - mówiła.

- Pozwólcie nam państwo, zgodnie z wolą polskich obywateli, zrealizować nasz program, pozwólcie nam rządzić, pokazać, że Polska bardzo poważnie traktuje prawo, konstytucję, Unię Europejską. Ja jestem Europejką i jestem z tego dumna. Ale przede wszystkim jestem Polką i jestem z tego dumna - zakończyła.

Pierwsza taka debata

- To bezprecedensowa, po raz pierwszy odbywająca się debata w PE. Tego typu debaty jak dotąd nie odnotowano - mówił szef PE Martin Schulz przed rozpoczęciem debaty. Przypominał w tym kontekście, że po raz pierwszy wobec kraju członkowskiego wykorzystano też procedurę KE na rzecz ochrony państwa prawa.

Dyskusji, jednak nie w sali plenarnej, przysłuchiwał się szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który miał wystąpienie na forum PE w poprzednim punkcie.

Przed budynkiem Parlamentu Europejskiego demonstrowali wcześniej członkowie klubów Gazety Polskiej, którzy zapewniali na swoich transparentach, że demokracja w naszym kraju jest w doskonałym stanie.

Do Strasburga przyjechali też przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji. Jego lider Mateusz Kijowski spotykał się z przedstawicielami frakcji politycznych, by przekazać im, że "antydemokratyczne decyzje podejmowane przez większość parlamentarną oraz stworzony przez nią rząd nie są wyrazem woli Polaków".

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski
Komentarze (737)