Debata kandydatów - każdy z nich ma inny plan na poprawę finansów Poznania
Część komitetów wyborczych startujących w wyborach do Rady Miasta chce, aby to mieszkańcy decydowali, czy chcą realizacji inwestycji wartych setki miliony złotych. PiS chce nawet, aby poznaniacy opiniowali cały projekt budżetu miasta.
We wtorkowy wieczór w klubie Meskalina odbyła się debata kandydatów do Rady Miasta reprezentujących wszystkie komitety wyborcze. Kandydaci opowiadali o sobie, o tym, jacy ludzie znajdą się na listach ich komitetów oraz zasadach finansowania i przebiegu kampanii wyborczej. Właściwie wszyscy kandydaci zapewniali, że najważniejszy jest dla nich bezpośredni kontakt z wyborcą, dlatego zamierzają dotrzeć do poznaniaków, pukając do drzwi ich mieszkań.
- To ciekawe, że przed każdymi wyborami każdy kandydat zapewnia, że będzie odwiedzał wyborców, ale jak się później rozmawia ze znajomymi, to na ogół okazuje się, że do nikogo żaden kandydat nie zapukał - zauważył z uśmiechem Szymon Szynkowski vel Sęk, radny PiS, który będzie ubiegał się o kolejną kadencję.
Nieco inaczej swoją kampanię wyborczą planuje w Poznaniu Kongres Nowej Prawicy. - Skupimy się na kampanii w Internecie, zwłaszcza portalach społecznościowych, ponieważ nasz elektorat to głównie ludzie młodzi - tłumaczył Maciej Kokorniak, kandydat KNP.
My-Poznaniacy podzieleni
Największe zainteresowanie budzili kandydaci komitetów społecznych. Przed czterema laty poznańskie organizacje pozarządowe wystawiły jeden wspólny komitet, który był bardzo blisko wejścia do Rady Miasta. W tych wyborach dawni działacze stowarzyszenia My-Poznaniacy podzielili się na dwa komitety: KWW Prawo do Miasta i KWW Anny Wachowskiej-Kucharskiej.
- Co nas różni? Myślę, że różnica pokoleń. Ja jestem młodym działaczem i moje priorytety są zupełnie inne niż pokolenia działaczy Prawo do Miasta - wyjaśniał Michał J. Kosicki, reprezentujący KWW Anny Wachowskiej-Kucharskiej, czym wywołał salwy śmiechu, ponieważ siedzącą obok niego Aleksandrę Sołtysiak-Łuczak z Prawa do Miasta raczej trudno uznać za osobę z innego pokolenia.
Radni tylko na dwie kadencje?
Wszyscy kandydaci opowiadali też o tym, co ich zdaniem powinno się zmienić w sposobie zarządzania miastem.
- Funkcja radnego powinna być ograniczona do dwóch kadencji, ponieważ obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której wiele osób traktuje funkcję radnego jako swój zawód, blokując wejście do Rady Miasta nowym, młodym osobom - postulowała Sandra Spychała z KWW Porozumienie Obywatelskie WOLNOŚĆ.
Aleksandra Sołtysiak-Łuczak zwróciła z kolei uwagę, że urzędnicy sabotują działania Rady Miasta. - Najlepszym przykładem są pasy przy dworcu. Rada Miasta opowiedziała się za utworzeniem przejścia dla pieszych, ale urzędnicy się na to nie zgodzili - przypomniała kandydatka na radną KWW Prawo do Miasta.
Katarzyna Kretkowska z SLD dodała do tego, że od wielu lat większość Rady Miasta jest ślepo podporządkowana prezydentowi miasta, wskazując na klub Platformy Obywatelskiej, który ma największą liczbę radnych.
- PO nie jest w żadnej koalicji z prezydentem Grobelnym. Jesteśmy partią środka, która popiera dobre pomysły, a złe odrzuca - odpierał ataki Mariusz Wiśniewski z Platformy Obywatelskiej, ale jego wypowiedź rozbawiła resztę uczestników debaty i wiele osób wśród publiczności.
Wiśniewski przyznał jednak, że brakuje jakiegoś większego narzędzia, które pozwalałoby radnym na większą kontrolę działań prezydenta Poznania.
Więcej władzy w ręce ludu
Szymon Szynkowski vel Sęk przypomniał z kolei, że PiS w swoim programie wyborczym zapowiada utworzenie portalu internetowego, dzięki któremu wszyscy poznaniacy mieliby prawo zaopiniowania całego projektu budżetu miasta. Portal miałby też służyć konsultacjom społecznym. Nie potrafił jednak nawet powiedzieć, jak duży byłby koszt stworzenia takiego systemu.
Prawo do Miasta, a także SLD chcą z kolei, aby o największych inwestycjach mieszkańcy decydowali w referendach.
- Chodzi np. o tak duże inwestycje jak stadion czy Termy Maltańskie. To poznaniacy powinni decydować, czy chcą na takie cele wydawać setki milionów złotych - przekonywała Katarzyna Kretkowska. - Poza tym konsultacje społeczne nie powinny być tylko zebraniem opinii, ale być decyzją wiążącą. Jeśli mieszkańcy w trakcie konsultacji zdecydują, że chcą mieć w parku chaszcze zamiast infrastruktury sportowej, to niech mają chaszcze - tłumaczyła.
Prawo do Miasta chce też, aby Rada Miasta zajmowała się każdą uchwałą obywatelską, pod którą uda się zebrać 1500 podpisów mieszkańców. KWW Porozumie Obywatelskie WOLNOŚĆ uważa, że nawet 1000 podpisów już powinno wystarczyć.
Nie zgadza się z tym Kongres Nowej Prawicy. - To by oznaczało rozrost aparatu urzędniczego i całkowity paraliż działań prezydenta - przekonywał Kokorniak.
Mariusz Wiśniewski zapowiedział, że referenda miałyby sens tylko pod warunkiem, że ich wynik miałby moc sprawczą, ale PO po bliższej analizie odniesie się do tych propozycji.
Co zrobić z kopulującymi osłami?
Kandydatom pytania zadawała też publiczność z sali. Jana Zujewicza - kandydata KWW Ryszarda Grobelnego zapytano, jak zagłosuje, gdy prezydent Poznania będzie chciał zlikwidować jakąś szkołę.
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć w tak hipotetycznej sytuacji, musiałbym mieć przed oczami argumenty za i przeciw w danej, konkretnej sprawie - odparł Zujewicz.
Z kolei Katarzynę Kretkowską zapytano, jak ona rozwiązałaby problem zgłoszony przez jedną z poznanianek, która skarży się, że dzieci odwiedzające Stare Zoo są narażone na oglądanie kopulujących osłów.
- Ja bym to wykorzystała jako lekcję wychowania seksualnego w plenerze - odpowiedziała z uśmiechem przedstawicielka SLD.