Debata kandydatów: jeden chce do Moskwy, drugi do Brukseli
Andrzej Lepper zapowiedział, że jeśli wygra wybory prezydenckie, z pierwszą wizytą uda się do Brukseli. Kornel Morawiecki jako prezydent wybrałby Moskwę. Obaj kandydaci spotkali się w Warszawie na debacie prezydenckiej.
I Morawiecki, i Lepper uważają, że premier w związku z powodzią powinien wprowadzić stan klęski żywiołowej.
Według Morawieckiego, taka decyzja mogłaby zapobiec m.in. zalaniu wrocławskiej dzielnicy Kozanów, ponieważ spowodowałaby wcześniejsze zaangażowanie wojska w akcję obrony przed powodzią. Jego zdaniem, niewprowadzenie stanu klęski żywiołowej to "polityczna decyzja, która nie liczy się z rzeczywistością".
Lepper przekonywał, że konieczne jest utworzenie Funduszu Klęsk Żywiołowych, z którego wypłacana byłaby pomoc dla osób poszkodowanych przez żywioły. Jak mówił, jako wicepremier i minister rolnictwa w rządzie PiS-LPR-Samoobrona złożył projekt odpowiedniej ustawy; nie został on jednak przyjęty przez rząd.
- Ludziom trzeba pomóc. Nie może premier mówić powodzianom "ja wam nie wybierałem wójta, burmistrza czy radnych" i nie może też mówić, że im większe straty, tym mniej pieniędzy do podziału - przekonywał Lepper.
Obaj krytykowali polityków, m.in. premiera i pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego, za to, że - jak mówili - zamiast realnie pomagać poszkodowanym w powodzi, jedynie "pokazują się" z nimi.
Szef Samoobrony zadeklarował, że jako prezydent z pierwszą wizytą zagraniczną udałby się do Brukseli, by tam dopominać się o równe traktowanie Polski we Wspólnocie. Jego zdaniem warunki, na których nasz kraj przystąpił do Unii Europejskiej nie są sprawiedliwe, a dotyczy to m.in. wysokości dopłat dla rolników.
Morawiecki mówił z kolei, że z pierwszą wizytą jako prezydent udałby się do Moskwy. Jak zaznaczył, marzy mu się Europa jako "wielka duchowa przestrzeń od Atlantyku po Pacyfik", a budowanie takiej Europy bez Rosji nie jest - jego zdaniem - możliwe.
Lepper chciałby jako prezydent przekonywać rząd do tworzenia "zadaniowego budżetu państwa", tzn. takiego - tłumaczył - w którym w pierwszej kolejności planuje się wydatki nie na biurokrację, ale na wynikające z konstytucji zadania państwa, tj. przede wszystkim: ochronę zdrowia, naukę i postęp techniczny, bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, pomoc socjalną oraz wymiar sprawiedliwości.
Morawiecki podkreślał, że jako prezydent dążyłby do wycofania polskich wojsk z Afganistanu, gdzie - ocenił - "nie jesteśmy wyzwolicielami, ale najeźdźcami". Chciałby też doprowadzić do "policzenia i zewidencjonowania" szkód poniesionych przez Polskę w czasie II wojny światowej oraz do przyznania obywatelstwa polskiego tym wszystkim Polakom mieszkającym za granicą, którzy tego pragną.
Zadeklarował ponadto, że chciałby poprzez swój udział w wyborach prezydenckich zmobilizować do głosowania te osoby, które zwykle do urn nie chodzą, ponieważ "nie widzą dla siebie i dla Polski szans w tych propozycjach, które stawia się im jako główne". Z tego powodu - zaznaczył Morawiecki - zależy mu na debatach z wszystkimi kandydatami. - Te debaty należą się nie tylko nam jako kandydatom. One należą się Polsce i ludziom, którzy nas słuchają, żeby był wybór - przekonywał.
Również Lepper oświadczył, że jest zwolennikiem debat prezydenckich w jak najszerszej formie. Jego zdaniem należałoby zorganizować kilka dyskusji na różne tematy, w czasie których każdy z kandydatów miałby kilka minut na przedstawienie swojego stanowiska.
Lepper po debacie przedstawił dziennikarzom swoje hasło wyborcze: "Jestem jednym z was. Kandydat zwykłych ludzi Andrzej Lepper". Morawiecki - założyciel i przewodniczący "Solidarności Walczącej" - swoje hasło "Razem" przedstawił już w styczniu, kiedy ogłaszał decyzję o kandydowaniu.