SpołeczeństwoDariusz Karłowicz: Święty Mikołaj namawia do pomagania, nie kupowania

Dariusz Karłowicz: Święty Mikołaj namawia do pomagania, nie kupowania

Zasadniczą funkcją Coca-clausa, krasnala stworzonego przez Coca Colę, jest funkcja subiekta zaganiającego do sklepów, on nie ma nic wspólnego ze św. Mikołajem - powiedział prezes Fundacji Świętego Mikołaja, Dariusz Karłowicz w "Poranku w radiu TOK FM".

Rafał Ziemkiewicz: Jak pan myśli czy nasze dzieci będą śpiewać kolędy "Przybieżeli do Betlejem handlarze", "Dzisiaj w Betlejem świąteczna promocja"?

Dariusz Karłowicz: Mam nadzieję, że nie. Ja mam wyjątkowo nie nabożny stosunek do rynku, długo na nim działam i wierzę, że daje się go kształtować.

Rafał Ziemkiewicz: Ale z roku na rok, w miarę jak papugujemy zachodnie wzorce to święta stają się coraz mniej Świętami Bożego Narodzenia a coraz bardziej świętami świątecznych promocji.

Dariusz Karłowicz: To prawda, jeszcze nie kończą się palić ostatnie znicze a już handlowcy stawiają choinki. To jest rzeczywiście problem i on meczy. Boże Narodzenie, przynajmniej w tej zewnętrznej formie, staje się świętem robienia zakupów. W ostatniej kampanii społecznej świętego Mikołaja na rzecz rodzinnych domów dziecka, nasz święty Mikołaj animowany, namalowany przez świetnego malarza, Kokoryna, pociąga za brodę dużego krasnoluda mówiąc, że prosi żeby go z nim nie mylić. Podkreśla, że on św. Mikołaj, biskup Mirry z IV wieku, namawia do pomagania, nie kupowania. Nikogo, kto nie myli handlu z religią a marketingu z teologią nie powinno dziwić, że handel korzysta z sytuacji aby więcej sprzedać. Problem nie polega na tym, że handel sobie takie preteksty tworzy tylko że te wszystkie westernizujące grepsy wchodzą w nas jak w masło. Rynek, reklama jest zjawiskiem oportunistycznym, dostosowuje się do naszych oczekiwań. Wystarczy, jak mój przyjaciel filozof, wchodzić do kierowników supermarketów i prosić,
aby w czasie Adwentu nie puszczano mu kolęd w wersji pop i te kolędy będą wyłączane.

Rafał Ziemkiewicz: Naprawdę to działa?

Dariusz Karłowicz: Oczywiście, na całym świecie. Kilka lat temu jedna z dużych firm telefonii komórkowej zrobiła taka obrzydliwą reklamę, w której atrakcyjna cenę telefonów nazwała dobra nowiną. Dla chrześcijan dobra nowina to jest coś znacznie więcej niż dobra cena telefonów. Napisałem bardzo nieuprzejmy list do prezesa tej firmy, podpisało ja 16 filozofów, i proszę mi wierzyć, że od tej pory reklamy świąteczne są wzorem delikatności.

Rafał Ziemkiewicz: Co sprawia, że to wchodzi jak w masło.

Dariusz Karłowicz: Jedno to jest dziedziczona po PRLu bierność, przekonania że oni coś robią a my nic z tym począć nie możemy, drugie to fatalizm, że losy kultury zostały już dawno przesądzone, że ona musi wyglądać tak jak wygląda w pisanych przez komisarzy wzorcach. Kultura wygląda tak jak my chcemy żeby wyglądała, i trzeba się poczuć jej gospodarzem i ja kształtować, nie ma tu żadnych praw dziejowych

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)