Dariusz Bruncz: Patryk Jaki się myli. Kościół a tortury i kara śmierci
Wypowiedzi wiceministra Patryka Jakiego, dotyczące tortur i kary śmierci, poruszyły opinię publiczną. Nie zabrakło okolicznościowych memów i drwiących komentarzy, mimo że materia sprawy jest poważna – chodzi o życie i śmierć. Większość komentatorów nie kryła oburzenia, ale tradycyjnie nie zabrakło głosów domagających się powrotu kary śmierci i to mimo świadomości, że wprowadzenie takich zmian ostatecznie postawiłoby Polskę poza Europą, za to w jednym rzędzie z Białorusią rządzoną przez "ciepłego człowieka" (słowa pisowskiego marszałka Senatu, Stanisława Karczewskiego).
Zwolennicy przywrócenia kary śmierci, w tym wiceminister Jaki i całe rzesze tzw. katolickiej prawicy, nabożnie argumentowali, że przecież Katechizm Kościoła Katolickiego dopuszcza jej stosowanie. Jednocześnie zignorowali zupełnie fakt, że oprócz zapisu, który niekoniecznie musi być pomocny w ideologicznej walce Jakiego & Co., istnieje w historii chrześcijaństwa cały szereg innych kodyfikacji, na które dziś powoływać się mogą jedynie szaleńcy.
Bynajmniej nie chodzi o to, aby nie traktować poważnie tekstu katechizmu, ale by wniknąć w intencje tekstu oraz zmiany, jakie zostały do niego wprowadzone, głównie dzięki staraniom Jana Pawła II, na którego lubi się powoływać obóz tzw. dobrej zmiany. To właśnie dzięki inicjatywie papieża Wojtyły zapisy na temat kary śmierci z 1992 roku zostały zaostrzone w 1998 r. poprzez notę Kongregacji Nauki i Wiary kierowanej przez kard. Josepha Ratzingera. Ważne jest jednak uświadomienie sobie, że wypowiedzi Kościoła czy Kościołów, w takiej czy innej sprawie, należy uwzględniać w szerokim horyzoncie idei i unikać łatwej pokusy ich instrumentalizacji dla doraźnych celów.
###
Z dziejów Kościoła
W końcu chrześcijaństwo przebyło długą drogę od małej żydowskiej sekty wędrownego kaznodziei z Nazaretu głoszącego przesłanie Królestwa Bożego do światowej religii, głoszącej miłosierdzie, współczucie i miłość. Pomiędzy były długie lata niehumanitarnych postaw, które dziś wywołałyby oburzenie rycerzy zachodu, straszących co rusz bydlakami z południa i wschodu, stosujących nieludzkie metody, które kiedyś uświęcone były autorytetem Kościoła. Przy formułowaniu zbyt daleko idących wniosków warto mieć świadomość własnego dziedzictwa, które ewoluowało. Poprzez mariaż z aparatem państwowym chrześcijaństwo dość szybko z religii prześladowanych przerodziło się w religię prześladujących, a kara śmierci i tortury były na porządku dziennym, szczególnie wobec tych, którzy nie podążali za oficjalną linią i nie zgadzali się z brzmieniem czy interpretacją soborowych kanonów.
Bulla "Ad abolendam" z 1184 r. papieża Lucjusza III była tylko nieśmiałym przełomem w walce z nieprawomyślnymi – nakazywała biskupom tropienie heretyków. Innocenty III wydał w 1199 dekret "Vergentis in senium", w którym usystematyzował zasady prześladowania innowierców. Dotknęło to szczególnie waldensów, z którymi dziś wspólnie modli się papież Franciszek i przeprasza za doznane krzywdy. Było wiele dokumentów kościelnych, które nie tylko nie potępiały zabijania ludzi stworzonych przecież na obraz i podobieństwo Boga, ale wręcz obiecywały odpusty zupełne i nagrodę w niebie za uśmiercanie innych.
Zobacz także: Zakaz handlu w niedzielę. Oto stanowisko biskupów
Ten łańcuszek słusznego oburzenia można dociągnąć do czasów wcale nie tak odległych – to jest nasze dziedzictwo, czy nam to się podoba czy nie, ale tylko jego część, która ewoluowała i wciąż jest kształtowana. Częścią europejskiego dziedzictwa jest też refleksja i upamiętanie, które doprowadziły do tego, że dziś żaden chrześcijanin (chyba) nie będzie domagał się śmierci dla inaczej wierzących. Stosunek do tortur i kary śmierci to najbardziej spektakularne przykłady, choć nie jedyne. Owo okrzepnięcie i ucywilizowanie chrześcijaństwo zawdzięcza nie tylko swojej autorefleksji, ale też ruchom, które zwalczało lub z którymi na pierwszy rzut oka nie było mu po drodze.
Niemoralna kara śmierci
Kara śmierci, równie niemoralna jak sama zbrodnia, jest przykładem przemian zachodzących w myśleniu Kościoła. Nikomu nie przyszłoby na myśl negować jej zasadności na początku XX wieku, o wcześniejszych epokach nie wspominając. A jednak coś się ruszyło i we wspomnianym już Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1992 została ona powiązana z prawem do obrony koniecznej, jednak nie jako złoty środek sam w sobie. Nauczanie Jana Pawła II, jego słynna już narracja o "cywilizacji śmierci" i "cywilizacji życia" nakreślona choćby w "Evangelium vitae" spowodowały stopniową zmianę stosunku Kościoła rzymskiego do najwyższej kary. Świeckie ruchy katolickie nie ustają z apelami do Jana Pawła II, Benedykta XVI czy Franciszka, aby Kościół jednoznacznie wypowiedział się przeciwko karze śmierci.
Watykan nie raz wstawiał się za skazanymi, którym wyznaczono termin egzekucji. Jest sporo wypowiedzi papieży, w tym szczególnie Jana Pawła II, które piętnują karę śmierci. To prawda, kara śmierci wciąż jest opcją w Katechizmie, ale niechętnie dopuszczaną wtedy, gdy wszystkie inne instrumenty zawiodą. Czy zatem Państwo Polskie jest tak słabe, że musiałoby sięgnąć po takie narzędzia? Czy mówienie o powrocie kary śmierci, nawet jeśli jest to niekontrolowana erupcja emocji, nie świadczy o ideowej miałkości i kapitulacji wymiaru sprawiedliwości? Oczywiście wypowiedź ministra i jego partyjnych kolegów można zrzucić na garb emocji albo przejaw politycznego wyrachowania, ale to tym gorzej świadczy o ich intelektualnym i ideowym zapleczu.
Patryk Jaki nie zna papieskiego nauczania?
Znając intencję i kierunek papieskich (i nie tylko) wypowiedzi o karze śmierci - a można założyć, że minister Patryk Jaki jako żarliwy i praktykujący katolik dobrze zna wypowiedzi hierarchów swojego Kościoła - trudno podpierać się katechizmem przy moralnym uzasadnianiu jej stosowania. Równie dobrze można powoływać się na wypowiedzi przedsoborowych papieży i w takiej zbroi walczyć ze smokami tzw. poprawności politycznej, występując przeciwko wolności sumienia i wyznania, wolności zgromadzeń, słowa i demokracji w ogóle.
Można zatem – i niektórzy to czynią – przyjąć optykę papieży antymodernistycznych i nazwać współczesny świat samym złem, a siebie ogłosić jedyną wyspą prawa i sprawiedliwości. Takie państwa już istnieją. Jedno z nich wystrzeliło właśnie rakietę średniego zasięgu nad terytorium Japonii i chętnie stosuje karę śmierci.
Dariusz Bruncz dla WP Opinie