Dantejskie sceny w Paryżu. Spełnił się czarny scenariusz
Spełnił się najczarniejszy scenariusz, którego bała się francuska policja. W Paryżu funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i pałek przeciwko agresywnym, zamaskowanym demonstrantom, którzy biorą udział w proteście przeciw reformie emerytalnej. Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył, że rząd będzie wdrażał tę reformę w duchu dialogu, ale z determinacją.
19.01.2023 | aktual.: 19.01.2023 18:59
Macron, który przebywa w Barcelonie, gdzie spotkał się z premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem, powiedział, że plan zmiany systemu emerytalnego jest "demokratycznie zaprezentowany i zatwierdzony", a przede wszystkim "sprawiedliwy i odpowiedzialny".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
10 tys. policjantów na ulicach
- Władza będzie go wdrażać z szacunkiem, w duchu dialogu, ale z determinacją i odpowiedzialnością - dodał prezydent podczas wspólnej konferencji prasowej z hiszpańskim premierem.
Macron zaapelował do Francuzów, by demonstrowali w sposób pokojowy. Wyraził też nadzieję, że strajk odbędzie się bez aktów przemocy, wandalizmu i zniszczeń.
Rząd spodziewał się zamieszek
Rząd Francji obawiał się, że podczas protestów dojdzie do zamieszek, więc ponad 10 tys. policjantów i żandarmów, w tym 3,5 tys. funkcjonariuszy w samym Paryżu, zostało zmobilizowanych, by nadzorować demonstracje.
Strajk objął rafinerie, koleje, transport miejski, szkoły, sektor energetyczny i publiczny, a nawet część policji oraz MSZ.
Przedstawiony przez premier Elisabeth Borne plan podniesienia wieku emerytalnego, z 62 do 64 lat, wywołał protesty związkowców, opozycyjnej lewicy i skrajnej prawicy, a wedle statystyk nie ma on poparcia około dwóch trzecich Francuzów.
Plan reformy ma być jeszcze przedmiotem debaty w parlamencie, a rządząca koalicja może tam liczyć na poparcie centroprawicowej partii Republikanie.