"Dalajlama XIV nigdy nie zaakceptuje warunków Pekinu"
Przebywający na uchodźstwie duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV nie myśli poważnie o rozmowach z Pekinem, a chiński rząd nigdy nie pójdzie na kompromis, by przekonać go do powrotu negocjacji - pisze "Renmin Ribao" (Dziennik Ludowy).
26.07.2011 | aktual.: 26.07.2011 10:15
Gazeta uważana za tubę partii komunistycznej napisała w komentarzu, że wypowiedzi dalajlamy podczas jego niedawnych wizyt zagranicznych świadczą o tym, że nigdy nie zaakceptuje on stawianych przez Pekin warunków rozpoczęcia rozmów.
"Ostatnie wypowiedzi dalajlamy jasno pokazują, że ich (tybetańskich uchodźców)
pozycja jest całkowicie i diametralnie różna od stanowiska władz centralnych" - pisze gazeta.
"Nie ma on szczerych zamiarów, by przystąpić do rozmów i żadnego nimi zainteresowania. W rzeczywistości już całkowicie zablokował drogę do rozmów" - przekonuje dziennik.
Spotkanie Dalajlamy XIV z prezydentem USA Barackiem Obamą, do którego doszło w tym miesiącu w Białym Domu, zdenerwowało Chiny, które nie tolerują żadnych "zewnętrznych wpływów" na sprawy uważane przez nie za całkowicie wewnętrzne.
Władze w Pekinie zaznaczają, że będą rozmawiały jedynie o przyszłości samego Dalajlamy XIV, a nie z tybetańskim rządem na uchodźstwie, oraz że laureat Pokojowej Nagrody Nobla musi wyrzec się popierania tybetańskiej niepodległości.
Gazeta użyła szerokich cytatów z wypowiedzi dalajlamy, żeby zademonstrować jego "podburzające" poparcie dla niepodległości Tybetu oraz zacytowała jego sugestię, że Komunistyczna Partia Chin miała już swój czas i powinna zrzec się władzy.
Dalajlama z kolei zapewnia, że chce tylko prawdziwej autonomii dla Tybetu. Chiny uważają, że Tybet już ją ma.
"Jest tylko jedna możliwość - że dalajlama zaakceptuje warunki władz centralnych, bo rząd nigdy nie pójdzie na ustępstwa" - napisał dziennik.
Chiny rządzą Tybetem żelazną ręką od 1950 roku, kiedy ich żołnierze wkroczyli tam i ogłosili "pokojowe wyzwolenie". Dalajlama uciekł w 1959 roku do Indii po nieudanym powstaniu. W ostatnim czasie Chiny jeszcze mocniej zacieśniły kontrolę nad tym regionem obawiając się, by kwestia tybetańska nie zakłóciła procesu przekazania władzy w Pekinie, który ma się zacząć pod koniec przyszłego roku.
Wiceprezydent Xi Jinping, który najprawdopodobniej od 2013 roku zostanie kolejnym prezydentem Chin, w ubiegłym tygodniu wygłosił stanowcze przemówienie, z którego wynika że przyszły przywódca nie złagodzi stanowiska Pekinu w sprawie Tybetu.