Dalajlama nie ma za złe władzom, że się z nim nie spotkają
Duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV oświadczył w Oslo, że nie ma za złe przedstawicielom rządu norweskiego, iż nie spotkają się z nim podczas jego wizyty w Norwegii. Władze tego kraju nie chciały pogarszać i tak złych stosunków z Chinami.
- Oczywiście jestem szczęśliwy, jeśli chcą się ze mną spotkać przywódcy tacy, jak prezydent USA Barack Obama - powiedział dalajlama na konferencji prasowej w Instytucie Noblowskim z okazji obchodów 25. rocznicy przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla.
- Nie chcę jednak nikogo wprawiać w zakłopotanie - dodał duchowy przywódca Tybetańczyków.
Podkreślił, że przyjechał do Norwegii, by spotkać się ze zwykłymi ludźmi, a nie z ich przywódcami. - Nie ma powodów, bym czuł się rozczarowany - zapewnił. - Im bardziej rząd chiński mnie oskarża, tym jestem popularniejszy - dodał.
Dalajlama XIV będzie przebywał w Norwegii do piątku. Przybył tam na zaproszenie środowisk tybetańskich.
Podczas trzydniowej wizyty z dalajlamą nie spotka się oficjalnie żaden przedstawiciel norweskiego rządu. Wśród nich są szef dyplomacji i przewodniczący parlamentu, którzy w przeszłości byli szefami parlamentarnej komisji ds. Tybetu.
Minister spraw zagranicznych Borge Brende wyjaśnił, że powodem takiej decyzji jest "nadzwyczajna sytuacja" w relacjach norwesko-chińskich.
Stosunki dyplomatyczne między Oslo i Pekinem są zamrożone od 2010 roku, gdy Norweski Komitet Noblowski przyznał pokojowego Nobla chińskiemu dysydentowi Liu Xiaobo, jednemu z przywódców prodemokratycznych protestów na placu Tiananmen w 1989 r. Pekin nazywa Liu przestępcą. Pomimo zamrożenia stosunków dyplomatycznych wymiana handlowa między Chinami a Norwegią w ubiegłym roku osiągnęła rekordowy poziom.
Rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying powiedziała, że resort "z bliska śledzi sposób, w jaki rząd norweski zachowa się w sprawie" dalajlamy. - Mamy nadzieję, że Norwegia będzie w stanie uwzględniać podstawowe obawy Chin i podjąć konkretne inicjatywy na rzecz polepszenia naszych dwustronnych relacji - dodała.
Decyzja norweskich władz wywołała falę krytyki w kraju. Krytykowano "tchórzostwo" rządu i jego decyzję, by wyrzec się wartości w celu zachowania interesów gospodarczych.
"Norwegia traci twarz" - napisał w artykule redakcyjnym dziennik "Aftenposten". "Teraz to Chiny narzucają Norwegii jej politykę zagraniczną w sprawie Tybetu. To smutne i godne pożałowania" - oceniła gazeta.
Pod koniec kwietnia norweska telewizja NRK podała, że od kilku miesięcy Chiny i Norwegia prowadzą tajne rozmowy w sprawie odmrożenia stosunków dyplomatycznych.
Według NRK strona chińska wysunęła listę 14 żądań, od których spełnienia uzależnia ocieplenie. Najwięcej kontrowersji budzi postulat, by Norweski Komitet Noblowski zobowiązał się, że już nigdy nie przyzna pokojowego wyróżnienia dysydentowi z Państwa Środka.