ŚwiatCzy zostaną wysłuchane apele o ostrą reakcję na agresję Rosji wobec Ukrainy

Czy zostaną wysłuchane apele o ostrą reakcję na agresję Rosji wobec Ukrainy

Jawna już, bezpośrednia inwazja rosyjska na Ukrainę zaalarmowała polityków i ekspertów w Polsce. Wzywają oni Unię Europejską do stanowczej reakcji, aby pomóc Ukrainie i powstrzymać agresywne plany prezydenta Rosji Władimira Putina.

Czy zostaną wysłuchane apele o ostrą reakcję na agresję Rosji wobec Ukrainy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Alexander Zemlianichenko

- Zachód uznał już publicznie agresję Rosji za pogwałcenie porządku europejskiego ustalonego po II wojnie światowej. Mam więc nadzieję, że odpowiedź będzie stanowcza, gdyż niedługo będzie za późno i Putina nic nie będzie w stanie zatrzymać - powiedział senator i były minister obrony narodowej Bogdan Klich.

Wśród ekspertów wydaje się jednak przeważać sceptycyzm, czy UE uchwali wystarczające sankcje wobec Rosji i czy zdecyduje się na proponowaną przez polskich polityków pomoc w postaci dozbrojenia armii Ukrainy.

- Aby pomóc Ukrainie, kraje zachodnie powinny zapowiedzieć nowe, ostrzejsze sankcje przeciw Rosji i ogłosić za wieszenie dalszych rozmów z nią, gdyż nie prowadzą one do niczego. Kiedy widać już, że Rosja na pewno nie zrezygnuje z dalszej agresji, Unia będzie musiała co najmniej przedłużyć dotychczasowe sankcje, wprowadzone na razie na kilka miesięcy. Ale na broń z Europy Ukraina już nie liczy - ocenił Jewgienij Worobiow z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Po wtargnięciu prorosyjskich separatystów i wojsk rosyjskich do Nowoazowska nad Morzem Czarnym prezydent Francji Francois Hollande i kanclerz Niemiec Angel Merkel zagrozili Moskwie nowymi sankcjami gospodarczymi. Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk wezwał Zachód do zamrożenia wszystkich rosyjskich aktywów w bankach i transakcji z bankami rosyjskimi. Eksperci zwracają jednak uwagę na polityczne trudności w uchwaleniu ostrzejszych sankcji.

- Reakcja Zachodu jest kwestią wiarygodności - otwarta inwazja nie może pozostać bez odpowiedzi, jak to Unia wielokrotnie oświadczała. Ale uchwalenie sankcji wymaga konsensu, zgody wszystkich członków. Poprzednio nie chciały ich np. Węgry i Słowacja. Pytanie, jak silnie wpłyną teraz Niemcy na takie kraje, aby zmieniły zdanie. Obawiam się, że dojdzie do kompromisu, tzn. sankcje będą ograniczone - powiedział ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak.

Ostatnie sankcje, wprowadzone po zestrzeleniu 17 lipca przez separatystów malezyjskiego samolotu pasażerskiego, uderzyły w rosyjski sektor energetyczny, utrudniając mu finansowanie, oraz w rosyjskie banki. Były dotkliwe, ale nie na tyle, by wpłynąć na politykę Putina.

- Sankcje mogą odnieść skutek, ale dotychczasowe były za słabe. Trzeba ograniczyć zakupy gazu ziemnego i węgla z Federacji Rosyjskiej. Wystarczyłoby ogłosić plan, że w ciągu 10 lat zmniejszamy zakupy o połowę. Ceny energii w Europie pójdą w górę, ale takie posunięcie pozbawiłoby Rosję jej podstawowych dochodów - powiedział poseł Marcin Święcicki, koordynator zespołu doradczego ds. reform na Ukrainie, były minister ds. współpracy gospodarczej z zagranicą i były prezydent Warszawy.

Podkreślił, że sankcje finansowe są "do wytrzymania przez Rosję, gdyż nie jest ona zadłużona, a jej głównym źródłem dochodów jest sprzedaż ropy i gazu". Ze Święcickim zgadza się m.in. były prezes Centrum Spraw Międzynarodowych Eugeniusz Smolar, według którego skuteczne byłoby ograniczenie zakupów gazu nawet o 10 procent. Ale Worobiow wątpi, czy UE się na to zdecyduje.

- To byłoby potencjalnie bardzo dotkliwe, ale dla Europy oznaczałoby duże ryzyko. Gdzie zakupi brakujący gaz? Nawet jeśli Europa znajdzie alternatywnych dostawców, to potrwa kilka miesięcy, a zbliża się zima. Nie wyobrażam sobie, by taką decyzję podjęto. Chyba że dojdzie do dalszej eskalacji konfliktu i masowych ofiar wśród żołnierzy ukraińskich, rzędu stu poległych dziennie - mówi.

Bogdan Klich kładzie nacisk na potrzebę dozbrojenia wojsk ukraińskich, osłabionych wskutek bałaganu i korupcji za czasów poprzednich rządów w Kijowie. Były szef MON przypomina tu dostawy broni i sprzętu z UE dla Chorwacji w latach 90., kiedy w czasie wojny z Serbią pozwoliły one na odbicie Krajiny.

- Po ucieczce Janukowycza Ukraina pozostała z bardzo osłabionymi siłami zbrojnymi. Wysiłek wojenny na wschodzie jest tym większy, że armia musi się jednocześnie reformować i dozbrajać. Potrzebuje nowoczesnego sprzętu i Zachód powinien jej go dostarczyć - mówi senator.

Formalnie nic nie stoi na przeszkodzie - Ukraina jest państwem demokratycznym, zaprzyjaźnionym z Zachodem i nieobjętym embargiem na broń. Co więcej, Karta o Specjalnym Partnerstwie między Ukrainą a NATO z r. 1997 przewiduje wspieranie Ukrainy przez Sojusz w "pozyskiwaniu nowych zdolności militarnych".

Ale eksperci są sceptyczni co do tego, czy Unia lub USA zdecydują się na dostawy broni i sprzętu dla Ukrainy - mogą to bowiem uznać za zbyt ryzykowne wyzwanie wobec Moskwy.

- Gdyby jakiekolwiek państwo zdecydowało się dostarczać broń, byłaby to bardzo daleko idąca, zasadnicza zmiana w polityce wobec Rosji. Do tego nie dojdzie, chyba że nastąpi całkowite załamanie armii ukraińskiej - mówi Smolar.

Sprawa dozbrajania Ukrainy będzie prawdopodobnie jednym z tematów szczytu NATO w Norfolk w Walii 4-5 września.

Eksperci i politycy podkreślają, że niezależnie od bezpośredniej i praktycznej skuteczności ewentualnych ostrzejszych sankcji wobec Rosji i pomocy dla Ukrainy posunięcia takie są niezbędne ze względu na samą zasadę: trzeba twardo odpowiedzieć Rosji, aby nie posunęła się za daleko w realizacji imperialnych planów.

- Najważniejszą funkcją sankcji nie jest zmiana polityki Putina, lecz zademonstrowanie solidarności wspólnoty europejskiej i atlantyckiej i przywiązania do pryncypiów. Chodzi o pokazanie Rosji, że jeżeli UE i NATO są gotowe do zdecydowanego działania w sprawie Ukrainy, która nie jest członkiem NATO, to tym bardziej zadziałają stanowczo w obronie członków Sojuszu - mówi Menkiszak.

Święcicki zwraca uwagę, że pozostawienie Ukrainy bez pomocy grozi upadkiem obecnej, demokratycznej i prozachodniej ekipy rządzącej.

- Teraz u władzy są tam siły proeuropejskie, które natrafiają na opór biurokracji. Europa powinna je popierać, aby kontroli w Kijowie nie przejęły siły radykalne i antyeuropejskie - mówi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (83)