Czy w "złotym pociągu" jest broń chemiczna? Specjaliści nie wykluczają
Czy w słynnym "złotym pociągu" mogą znajdować się gazy bojowe lub inne trujące substancje? Nie jest to wykluczone. Sprawdzą to wojskowi chemicy.
16.09.2015 | aktual.: 17.09.2015 10:36
Wiadomo, że do działań związanych ze „złotym pociągiem” na terenie Wałbrzycha przydzieleni zostaną specjaliści inżynierii wojskowej oraz wojskowi chemicy. Obecnie trwa oczyszczanie terenu nieopodal 65. kilometra trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych, celem podjęcia przez wojsko dalszych prac. Pojawiły się w mediach spekulacje, że pociąg może być zabezpieczony trującymi substancjami, lub w jego wnętrzu znajdować się mogą gazy bojowe.
- Dr Jacek Bełdowski w oficjalnym opracowaniu wyraźnie wskazywał, że w 1942 r. oddziały Wehrmachtu na froncie wschodnim otrzymały tajne instrukcje dotyczące zastosowania „Geheimwaffe”. Pod tym kryptonimem kryła się broń chemiczna, głównie gazy bojowe. Niemcy dysponowali ogromnym arsenałem bojowych środków trujących. W grę wchodzić tu mogły iperyt siarkowy, luizyt, difenylochloroarsyna czy chloroacetofenon. Niewykluczone, że pojemniki z tymi substancjami mogą znajdować się w hipotetycznym pociągu, jednak jest to wciąż podejrzenie dyktowane konieczną ostrożnością - mówi WP Marcin M. Drews, redaktor naczelny kanału "Łowcy Przygód".
Eksperci wspominają również o tym, że Niemcy znali również inny gaz bojowy – tabun. Tabun, czyli dimetyloamidocyjanidofosforan etylu, jest określany jako środek paralityczno-drgawkowy. Wdychany jest w stanie porazić układ nerwowy człowieka i w konsekwencji doprowadzić do zgonu. Dawka śmiertelna dla człowieka to ok. 150 mg/m3. Wiadomo ponadto o posiadaniu przez Niemców w okresie drugiej wojny światowej innych bojowych środków trujących z grupy paralityczno-drgawkowych, w tym m.in. sarinu. Sarin był produkowany w czasie wojny, jednak nie został ani razy użyty na froncie - fluorometylofosfonian izopropylu to silnie trująca bezbarwna ciecz, która atakuje układ nerwowy – u osoby, która uległa zatruciu pojawia się skurcz oskrzeli, wymioty, biegunki, a w dalszej kolejność drgawki i paraliż mięśni całego ciała.
Wiadomo, że to właśnie sarin oraz tabun produkowane były w zakładach Anorgana w Brzegu Dolnym na Dolnym Śląsku. Pewne jest to, że w czasie drugiej wojny światowej wyprodukowano tam ok. 12 000 ton tabunu. Po zajęciu zakładów przez Armię Czerwoną w 1945 r. Niemcy, mając świadomość zagrożenia, jakie niosą znajdujące się tam środki trujące, dokonali udanego odbicia fabryki. W pierwotnym zamierzeniu cały ich zapas miał zostać przepompowany do Odry, gdzie w znacznej mierze utraciłby swoje toksyczne właściwości. Dotychczas nie wiadomo jednak, czy Niemcy części środków nie ukryli lub nie zabrali podczas ponownego wycofywania się z Anorgany.
Wśród substancji, które wymienił w rozmowie z WP Marcin Drews, niewątpliwie bardzo niebezpieczny jest iperyt siarkowy oraz difenylochloroarsyna. Oba te środki bojowe znane były już podczas pierwszej wojny światowej. Pierwszy z nich ma właściwości parzące, drugi – drażniące, jednak w dużych stężeniach może powodować porażenia dróg oddechowych. W przypadku luizytu eksperci podkreślają, że jest to substancja nieodporna na długotrwałe przechowywanie.
- Nie sądzę, by ewentualne środki trujące znajdujące się w pociągu, stanowiły zagrożenie dla Wałbrzycha i jego mieszkańców. Na utratę zdrowia, a nawet życia narażone będą jedynie osoby, które osobiście dotrą do składu – dodaje Marcin M. Drews.
Specjaliści nie wykluczają jednak, że substancje toksyczne mogą przedostać się do powietrza na skutek eksplozji. Na tę ewentualność konieczne jest przygotowanie planu ewakuacji ludności z terenu objętego potencjalnym zagrożeniem. Jeśli wojskowi chemicy znajdą broń chemiczną, konieczne będzie zawiadomienie Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. W zależności od ilości środków będą one musiały być zostać zneutralizowane laboratoryjnie lub w specjalnej terenowej instalacji.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .