Czy w "złotym pociągu" jest broń chemiczna? Specjaliści nie wykluczają
Czy w słynnym "złotym pociągu" mogą znajdować się gazy bojowe lub inne trujące substancje? Nie jest to wykluczone. Sprawdzą to wojskowi chemicy.
Wiadomo, że do działań związanych ze „złotym pociągiem” na terenie Wałbrzycha przydzieleni zostaną specjaliści inżynierii wojskowej oraz wojskowi chemicy. Obecnie trwa oczyszczanie terenu nieopodal 65. kilometra trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych, celem podjęcia przez wojsko dalszych prac. Pojawiły się w mediach spekulacje, że pociąg może być zabezpieczony trującymi substancjami, lub w jego wnętrzu znajdować się mogą gazy bojowe.
- Dr Jacek Bełdowski w oficjalnym opracowaniu wyraźnie wskazywał, że w 1942 r. oddziały Wehrmachtu na froncie wschodnim otrzymały tajne instrukcje dotyczące zastosowania „Geheimwaffe”. Pod tym kryptonimem kryła się broń chemiczna, głównie gazy bojowe. Niemcy dysponowali ogromnym arsenałem bojowych środków trujących. W grę wchodzić tu mogły iperyt siarkowy, luizyt, difenylochloroarsyna czy chloroacetofenon. Niewykluczone, że pojemniki z tymi substancjami mogą znajdować się w hipotetycznym pociągu, jednak jest to wciąż podejrzenie dyktowane konieczną ostrożnością - mówi WP Marcin M. Drews, redaktor naczelny kanału "Łowcy Przygód".
Eksperci wspominają również o tym, że Niemcy znali również inny gaz bojowy – tabun. Tabun, czyli dimetyloamidocyjanidofosforan etylu, jest określany jako środek paralityczno-drgawkowy. Wdychany jest w stanie porazić układ nerwowy człowieka i w konsekwencji doprowadzić do zgonu. Dawka śmiertelna dla człowieka to ok. 150 mg/m3. Wiadomo ponadto o posiadaniu przez Niemców w okresie drugiej wojny światowej innych bojowych środków trujących z grupy paralityczno-drgawkowych, w tym m.in. sarinu. Sarin był produkowany w czasie wojny, jednak nie został ani razy użyty na froncie - fluorometylofosfonian izopropylu to silnie trująca bezbarwna ciecz, która atakuje układ nerwowy – u osoby, która uległa zatruciu pojawia się skurcz oskrzeli, wymioty, biegunki, a w dalszej kolejność drgawki i paraliż mięśni całego ciała.
Wiadomo, że to właśnie sarin oraz tabun produkowane były w zakładach Anorgana w Brzegu Dolnym na Dolnym Śląsku. Pewne jest to, że w czasie drugiej wojny światowej wyprodukowano tam ok. 12 000 ton tabunu. Po zajęciu zakładów przez Armię Czerwoną w 1945 r. Niemcy, mając świadomość zagrożenia, jakie niosą znajdujące się tam środki trujące, dokonali udanego odbicia fabryki. W pierwotnym zamierzeniu cały ich zapas miał zostać przepompowany do Odry, gdzie w znacznej mierze utraciłby swoje toksyczne właściwości. Dotychczas nie wiadomo jednak, czy Niemcy części środków nie ukryli lub nie zabrali podczas ponownego wycofywania się z Anorgany.
Wśród substancji, które wymienił w rozmowie z WP Marcin Drews, niewątpliwie bardzo niebezpieczny jest iperyt siarkowy oraz difenylochloroarsyna. Oba te środki bojowe znane były już podczas pierwszej wojny światowej. Pierwszy z nich ma właściwości parzące, drugi – drażniące, jednak w dużych stężeniach może powodować porażenia dróg oddechowych. W przypadku luizytu eksperci podkreślają, że jest to substancja nieodporna na długotrwałe przechowywanie.
- Nie sądzę, by ewentualne środki trujące znajdujące się w pociągu, stanowiły zagrożenie dla Wałbrzycha i jego mieszkańców. Na utratę zdrowia, a nawet życia narażone będą jedynie osoby, które osobiście dotrą do składu – dodaje Marcin M. Drews.
Specjaliści nie wykluczają jednak, że substancje toksyczne mogą przedostać się do powietrza na skutek eksplozji. Na tę ewentualność konieczne jest przygotowanie planu ewakuacji ludności z terenu objętego potencjalnym zagrożeniem. Jeśli wojskowi chemicy znajdą broń chemiczną, konieczne będzie zawiadomienie Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. W zależności od ilości środków będą one musiały być zostać zneutralizowane laboratoryjnie lub w specjalnej terenowej instalacji.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .