"Czy Unia będzie w stanie zapewnić pokój na Bałkanach?"
Na szczęście my nie mamy problemów etnicznych i naszym jedynym interesem, jak rozumiem, w Kosowie jest to, aby na południu Europy wreszcie zapanował pokój. Pokój na Bałkanach jest jedynym interesem Polski w tej sprawie. Dziś pytanie należałoby postawić w ten sposób: czy Unia Europejska będzie w stanie zapewnić pokój w tym regionie?. To jest dzisiaj, myślę, i powinna być troska Polski - zastanawia się Robert Tyszkiewicz, Wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i poseł Platformy Obywatelskiej w "Sygnałach Dnia".
20.02.2008 | aktual.: 20.02.2008 09:41
Sygnały Dnia: Panie pośle, sprawa uznania niepodległości Kosowa trochę chyba dzieli znowu rząd i prezydenta. Minister Sikorski zapowiadał, że tak naprawdę uznanie niepodległości nastąpi już wczoraj, jednak na prośbę prezydenta tak się nie stało. Dzisiaj spotkanie premiera Tuska z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Jak pan myśli, czy rzeczywiście powinno dojść do uznania niepodległości Kosowa przez Polskę?
Robert Tyszkiewicz: Dziś można powiedzieć, że niepodległość Kosowa jest faktem politycznym. Niepodległość tego państwa uznały największe kraje Unii Europejskiej. Warto też zdać sobie sprawę z tego, w jakich warunkach do tego doszło. Od ośmiu lat ta prowincja Serbii zamieszkała w 90% przez Albańczyków znajdowała się w sytuacji nienormalnej, nadzwyczajnej, znajdowała się pod protektoratem rządzona przez ONZ, pilnowana przez 17 tysięcy żołnierzy NATO, zamknięta dla świata, z 60% bezrobociem, z poziomem życia często poniżej progu ubóstwa. Trudno się dziwić, że społeczność międzynarodowa szukała intensywnie w ostatnich latach, a szczególnie jesienią ubiegłego roku po wyborach w Kosowie jakiegoś sposobu, aby zakończyć ten nienormalny stan. I tak prawdę mówiąc w grudniu ubiegłego roku było już jasne, że strony pozostają przy swoich zdaniach i należy spodziewać się rychłej deklaracji niepodległości. Dziś te stanowiska płynące ze świata, płynące od sąsiadów Kosowa w zasadzie są stanowiskami powtarzającymi
argumentację z grudnia ubiegłego roku.
Panie pośle, ale ogłoszenie niepodległości przez Kosowo to jest jedna sprawa, a zupełnie inna jest jakby, jak to wpływa na naszą politykę, na polską politykę. Minister Sikorski wcześniej już powiedział, że Polska uzna niepodległość Kosowa, ale zrobił to bez konsultacji z prezydentem. Czy Pałac Prezydencki ma słuszne pretensje, że nie skonsultował się minister?
- Niesłuszne pretensje. Jak widać, rząd zdecydował się w tej sprawie przyjąć strategię, którą premier i minister spraw zagranicznych określili jako wpisywanie się w główny nurt polityki europejskiej, to znaczy że Polska nie będzie ani hamować procesu uznania niepodległości Kosowa, ani też szczególnie przyspieszać czy stawać w pierwszym rzędzie państw, które tę decyzję o uznaniu niepodległości Kosowa podejmują. W ten sposób rząd zyskał możliwość konsultacji nie tylko z prezydentem, co w tej sprawie wydaje się absolutnie naturalne, ale także z szefem dyplomacji unijnej, który dzisiaj jest w Warszawie, z panem Javierem Solaną. To jest niesłychanie istotne, abyśmy właśnie wpisując się w ten główny nurt polityki europejskiej rozmawiali też z osobami, które w Unii odpowiadają za praktyczną dyplomację w tej sprawie, bo swoje podróże Solana dzisiaj odbywa pomiędzy stolicami europejskimi a Prisztiną.
Ale na pewno się pan ze mną też zgodzi, że nie możemy zapominać o naszych sojusznikach na wschodzie i takie argumenty też wysuwa prezydent, że uznanie niepodległości Kosowa może być bardzo niewygodne na przykład dla Gruzji i Ukrainy, które same mają problemy z separatystycznymi prowincjami, Gruzja z Abchazją i południową Osetią, a z kolei Ukraina z Krymem.
- Tu bardzo bym polemizował z tą opinią. Oczywiście, zawsze narodziny nowego państwa będą powodowały rozmaitego rodzaju napięcia, komentarze, ale tak jak powiedział wczoraj premier Tusk, Polska nie będzie reprezentowała niczyich interesów w sprawie Kosowa. Na szczęście my nie mamy problemów etnicznych i naszym jedynym interesem, jak rozumiem, w Kosowie jest to, aby na południu Europy wreszcie zapanował pokój. Pokój na Bałkanach jest jedynym interesem Polski w tej sprawie. I dziś pytanie należałoby postawić w ten sposób: czy Unia Europejska, która przyjęła odpowiedzialność za proces pokojowego rozwiązania sprawy Kosowa i idąc tropem planu wypracowanego nie przez kogo innego, jak przez wysłannika ONZ Marrtii’egoAhtisaariego, który to powiedział, że jedynym sposobem jest uznanie niepodległości Kosowa pod międzynarodowym nadzorem i zapewnienie Serbom kosowskim autonomii, że Unia realizując ten projekt, będzie w stanie zapewnić pokój w tym regionie. To jest dzisiaj, myślę, i powinna być troska Polski.