Czy to święto jest antypolskie?
4 listopada Rosjanie świętują rocznicę wyrzucenia z Kremla "polskich interwentów”, czyli Dzień Jedności Narodowej. Czy to młode święto państwowe Rosji ma antypolski charakter? - To święto nie jest wymierzone w Polaków. Polak stanowi jedynie archetyp najeźdźcy, wroga z zewnątrz usiłującego narzucić rosyjskiemu ludowi obce wzorce. Tego, który chce wykorzystać słabość Rosji po to, by ustanowić niechcianą władzę – tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich.
04.11.2009 16:17
Święto zastępcze
Dzień Jedności Narodowej ustanowiono w grudniu 2004 roku z inicjatywy Władimira Putina. Dzień wybrano nieprzypadkowo – w sposób naturalny nowe święto miało zastąpić obchody rocznicy bolszewickiego przewrotu z 1917 roku, która przypadała 7 listopada. – Rosjanom potrzebna była rocznica, która "przygłuszy" poprzednie, rewolucyjne święto – tłumaczy prof. Andrzej de Lazari, politolog i rosjoznawca z Uniwersytetu Łódzkiego.
Historyczne korzenie najważniejszego święta państwowego Federacji Rosyjskiej sięgają początku XVII wieku, kiedy w Rosji miał miejsce głęboki kryzys wewnętrzny, który zapanował po wygaśnięciu rządzącej 700 lat dynastii Rurykiewiczów (tzw. wielka smuta). Cesarstwo ogarnęła anarchia i chaos, kraj najeżdżały obce wojska. Słabość Rosji wykorzystała m.in. polska magnateria, która zorganizowała zbrojne interwencje (tzw. dymitriady), osadzając na moskiewskim tronie domniemanego syna Iwana Groźnego – Dymitra Samozwańca I.
Pierwszego uzurpatora szybko zastąpił następny – Dymitr Samozwaniec II. Po nim rządy na Kremlu objęli Polacy. Ich garnizon utrzymywał się tam przez rok, a bojarzy obwołali carem syna panującego w Polsce króla Zygmunta III Wazy, Władysława. W roku 1612 panowaniu Polaków położyło kres ludowe powstanie. Polscy żołnierze podpalili Moskwę, po czym zostali wymordowani przez ludność miasta, której przewodzili kupiec Kuźma Minin, książę Dymitr Pożarski oraz Michał Romanow. Tego ostatniego sobór ziemski wybrał carem Rosji. Zapoczątkował on rządy dynastii Romanowów, która panowała aż do rewolucji październikowej.
W służbie idei silnego państwa
Zapomniane święto 1612 roku odkurzono w ramach zainicjowanej pięć lat temu przez rosyjskie władze intensywnej polityki historycznej. Zaczęto je wymieniać tuż obok najważniejszych dat w historii Rosji - rocznicy bitwy pod Borodinem, która 7 września 1812 roku zadecydowała o klęsce wyprawy Napoleona na Moskwę czy wyparcia wojsk hitlerowskich w 1943 roku. W jakim celu je ustanowiono? - Zamiarem władz było wystosowanie do społeczeństwa ideologicznego przekazu, że oto naród rosyjski był już raz w swojej historii w stanie zjednoczyć się wspólnie w walce z zagrożeniem zewnętrznym i rozkładem wewnętrznym. Opanować chaos i przywrócić silną władzę carską, która odzwierciedla rosyjskiego ducha – mówi Menkiszak. Jak dodaje, starano się je oczywiście także wykorzystywać do bieżącej propagandy: do skupienia społeczeństwa rosyjskiego wokół władzy i idei silnego państwa.
O uznaniu właśnie tego wydarzenia za nadające się na nowe święto państwowe zadecydowały nie tylko względy praktyczne, czyli bliskość w kalendarzu dawnego święta rewolucji październikowej, ale też wygoda ideologiczna. Świętowanie zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, mogło być nie po myśli Rosji, bo od dawna stara się o utrzymanie dobrych stosunków z tym państwem. Podobnie sprawa ma się z Francją i ewentualnym uczczeniem pokonania Napoleona. Wygnanie Polaków bardziej się nadawało, ponieważ nasz kraj nie jest przez Rosję uznawany za szczególnie ważnego partnera. - Relacje z Polską nie są dla Moskwy na tyle istotne, by Rosja przejmowała się ich ewentualnym pogorszeniem - mówi ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zdaniem Menkiszaka, Dzień Jedności Narodowej nigdy nie miał jednak charakteru antypolskiego. - To święto w żadnym razie nie jest wymierzone w Polaków – podkreśla. Jak mówi, podczas obchodów święta, narodowość „interwentów” nigdy nie jest w sposób szczególny akcentowana. – To wszystko jest na dalszym planie. Polak stanowi tu jedynie archetyp wroga z zewnątrz usiłującego narzucić rosyjskiemu ludowi obce wzorce. Tego, który chce wykorzystać słabość Rosji po to, by ustanowić niechcianą władzę. Chodzi o taką właśnie wymowę bardziej abstrakcyjną, a nie konkretne zdarzenia historyczne – tłumaczy ekspert. Z Menkiszakiem zgadza się prof. Andrzej de Lazari: - Gdyby Napoleona lub Hitlera przegoniono z Rosji w okolicach 7 listopada, nikt by o Polakach nawet nie wspomniał. Ani Putin, ani Miedwiediew nigdy w związku z Dniem Jedności Narodowej nie zająknął się o Polakach. Zbyt duże mamy mniemanie o sobie, gdy nam się wydaje, że stanowimy dla Rosjan jakiś poważny problem.
Michał Żebrowski jako zły polski hetman
Ustanowieniu nowego święta towarzyszyła kampania informacyjna, ilustrująca jego genezę. Powstawały liczne programy w telewizji, artykuły w gazetach, organizowano pogadanki w szkołach. Produkowano także filmy. Wypędzenie z Kremla polskiej załogi było głównym wątkiem kinowej superprodukcji „1612”. Obraz zrealizowany przez Władimira Chotinienkę, asystenta Nikity Michałkowa, miał swoją premierę 4 listopada 2007 roku. Czarnym charakterem jest w tym filmie polski hetman, grany przez Michała Żebrowskiego, który filmie przedstawiony jest jako morderca prawowitych carskich następców i porywacz rosyjskiej księżniczki Kseni Godunow.
Zrealizowany z wielkim rozmachem historyczny film przygodowy cieszył się w Rosji umiarkowaną popularnością. - W Polsce wzbudził znacznie więcej emocji. W naszym kraju organizowano protesty i prowadzono dyskusje, tam przeszedł bez większego echa – mówi Menkiszak.
Dzień Jedności Narodowej – szto eta? Rosjanie nie wiedzą
Wszystkie te zabiegi, także zaangażowanie kina w służbie propagandy, nie odniosły jednak zamierzonego przez władze efektu - święto nie zostało przyjęte przez Rosjan za własne. - Wiedza o tym święcie i jego sensie jest nadal ograniczona – mówi Wirtualnej Polsce Menkiszak. Na dowód swoich słów przytacza wyniki ostatniego sondażu Centrum Lewady. Badanie wykazało, że wciąż ponad połowa Rosjan nie wie, jakie święto jest obchodzone 4 listopada. Dwie trzecie z nich (66%) nie obchodzi tego dnia w żaden uroczysty sposób. Zaledwie 16% jest w stanie podać poprawną nazwę tego święta, a tylko kilka procent jest w stanie zidentyfikować jego genezę historyczną.
- Wysiłek propagandowy na niewiele się zdał. Rosjanie wiedzą, że mają dzień wolny, ale nie rozumieją, dlaczego. Kojarzą jedynie, że kiedyś w sąsiedztwie tej daty była rocznica rewolucji październikowej – mówi ekspert.
Święto rosyjskich nacjonalistów
Obchody Dnia Jedności coraz częściej są za to wykorzystywane przez organizacje narodowe. Tradycyjnie w tym dniu w Moskwie i innych dużych miastach nacjonaliści urządzają Marsze Rosyjskie skierowane głównie przeciw imigrantom z Azji i Kaukazu oraz "Żydom współrządzącym Rosją". – Ruchy skrajne utożsamiły się z tym świętem. Władze początkowo były zaskoczone tym fenomenem, potem zaczęły przeciwdziałać najbardziej radykalnym pochodom i demonstracjom – mówi Menkiszak.
Czy w tym roku możemy spodziewać się nasilenia nacjonalistycznych wystąpień? Zdaniem eksperta z Ośrodka Studiów Wschodnich, eskalacji nie będzie, bo władze przywiązują coraz większą wagę do swojego wizerunku w świecie. – Nie chcą, żeby media pokazywały tą złą, brzydką twarz Rosji. Dlatego nie dopuszczą do awantur – uważa Menkiszak. * Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska*