Czy to jest powód gniewu i determinacji Kaczyńskiego?
Kiedy dziś mówi się coraz głośniej o restauracji zależności i konfiguracji personalnych z końcówki komunizmu, poczucie wygranej znika i wraca gniew. Bo wtedy był to rezultat realnego układu sił. A dziś rekonstrukcja następuje od góry - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski i podkreśla, że w tych okolicznościach rozumie i podziela "gniew i determinację do walki Jarosława Kaczyńskiego".
02.12.2010 | aktual.: 02.12.2010 13:01
Prace holenderskiego prawnika, Hugo Grocjusza (1583-1645) do dziś stanowią kanon tzw. naturalnego prawa publicznego. Inaczej - prawa, które dla przyzwoitego człowieka jest oczywistym i racjonalnym fundamentem sfery publicznej i politycznej. Jedno z owych praw stanowi, iż władza, która wzywa obce mocarstwo przeciwko własnemu społeczeństwu, staje się władzą nielegalną.
Pamiętam nieco surrealistyczną rozmowę z początku lat 90. z prof. Łopatką (wybitny prawnik, ale i - prominentny reżimowiec), jak można by zdelegalizować PRL. Stwierdził on, że wystarczy przywołać Grocjusza w kontekście tajnego aneksu do tzw. manifestu lipcowego (1944) pierwszego rządu komunistycznego, oddającego jurysdykcję nad obywatelami polskimi na tyłach frontu sowieckim sądom wojskowym. Łopatka ironizował, bo znał układ sił i wiedział, że do delegalizacji nie dojdzie. A my, upojeni - jak myśleliśmy - ostatecznym zwycięstwem nad komuną (było to po klęsce puczu), śmieliśmy się razem z nim. Ale kiedy dziś mówi się coraz głośniej o restauracji zależności i konfiguracji personalnych z końcówki komunizmu, poczucie wygranej znika i wraca gniew. Bo wtedy był to rezultat realnego układu sił. A dziś rekonstrukcja następuje od góry. I dopiero potem, na zasadzie domina, owe konfiguracje odtwarzają się także niżej.
Żeby czuć ów gniew trzeba pamiętać i rozpoznawać powracające schematy. I zadawać sobie pytania. Czy np. fakt, że dzisiejszy szef BOR-u był kiedyś szoferem Wałęsy (i może świadkiem jego namawiania się m.in. z politykami Kongresu Liberalno-Demokratycznego - Tuskiem? Bieleckim? - na "nocną zmianę", czyli obalenie rządu Olszewskiego) ma znaczenie w świetle braku sankcji, choćby służbowych, za złe przygotowanie (zabezpieczenie) lądowania w Smoleńsku? Czy awansowanie przez obecnego prezydenta płk. Tobiasza ma związek ze sprawą aneksu do Raportu o WSI? I czy jego konflikt z Szeremietiewem w MON nie miał w tle różnic, co do przetargu na samolot wielozadaniowy? Kto na tym skorzystał? I czemu szefem kancelarii sejmu (gdy marszałkiem był Komorowski, ale chyba i dziś) jest akurat ktoś szkolony w PRL na milicjanta (ZOMO-wca?) i to one kieruje dziś niszczeniem (legalnym, bo przecież sam zarządza kancelarią i bez żadnej kontroli) tajnych materiałów Komisji do Spraw Służb Specjalnych?
Żeby czuć gniew trzeba pamiętać lata 70. i 80. Działacze stowarzyszenia Kluzik-Rostkowskiej byli za młodzi, a potem robili tzw. kariery - często na wyrost. To też eliminuje gniew. Ale dziś nie można być tylko "konstruktywną" opozycją: walka toczy się o sens i kierunek zmian. Gdyby mnie zapytano, sama bym doradzała PiS-owi, żeby wyniósł swój konstruktywny wkład w polską prezydencję w UE. Choćby w postaci obietnicy mediacji z Brytyjczykami, którzy blokują budżet: są przecież w jednej frakcji. Ale rozumiem w pełni (i podzielam) gniew i determinację do walki Jarosława Kaczyńskiego.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski