Czy prezydent nie otarł się o przesłanki do impeachmentu?
Zdaniem lidera PO Jana Rokity, prezydent
Lech Kaczyński wsparł posła PiS Jacka Kurskiego w "prowokacji"
wobec PO - chodzi o tzw. aferę billboardową. Rokita zastanawia
się, czy prezydent nie "otarł się" w tej sprawie o konstytucyjne
przesłanki do impeachmentu, czyli usunięcia z urzędu.
24.06.2006 | aktual.: 24.06.2006 13:44
Kurski zarzucił PO, że ubiegłoroczna kampania billboardowa szefa Platformy Donalda Tuska, była pośrednio finansowana z pieniędzy PZU. Według niego, PO za minimalną opłatą przejęła billboardy na których wcześniej wisiały plakaty PZU z kampanii "Stop wariatom drogowym" - na tych tablicach miały zawisnąć plakaty Tuska.
Firmy outdoorowe organizujące kampanię Tuska oświadczyły jednak, że nie współpracowały z PZU przy kampanii "Stop...". Okazało się, że to firmy pracujące przy kampanii Lecha Kaczyńskiego pracowały przy kampanii PZU i to plakaty kandydata PiS wisiały na tablicach wykorzystywanych wcześniej przez PZU.
Rokita stwierdził, że w momencie gdy to wykazano, "do akcji" wkroczyły najważniejsze osoby w państwie: premier, szef PiS oraz prezydent, który przyznawał Kurskiemu rację.
"Prezydent, który z niskich pobudek, w swojej i w złej zarazem sprawie, wspiera prowokację, to jest zjawisko całkowicie nowe w polskiej rzeczywistości" - powiedział Rokita.
Ocenił, że takich zjawisk nie odnotowano "nawet w czasach dość niskiej jakości pod względem standardów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego".
Według Rokity, po raz pierwszy mamy do czynienia z taką sytuacją, w której głowa państwa wspierała prowokację i robiła to w złej wierze, bo - jak mówił Rokita - już po zdemaskowaniu tej prowokacji, a nie przed.
Tego rodzaju zachowanie - ze znakiem zapytania to powiedzmy, a nie z wykrzyknikiem - ociera się o ten przepis konstytucji, który powiada, iż prezydent za złamanie prawa ponosi odpowiedzialność przed odpowiednim Trybunałem. Jest taki przepis w konstytucji, a ta instytucja nazywa się impeachment - powiedział Rokita.