Czy prawybory w Nysie są reprezentatywne?
W niedzielę odbyły się prawybory w Nysie, w których zdecydowanie zwyciężyła koalicja SLD-UP. Socjologowie i dziennikarze ostrzegają jednak, że nie należy traktować tych wyników jako reprezentatywnych dla całej Polski.
23.04.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Prawybory powinny być traktowane jako wydarzenie medialne, a nie jako prawybory sensu stricto. Bo nie ma u nas Polski w pigułce, znacząca grupa wyborców decyduje się, kogo poprzeć, tuż przed wyborami, a na wyniki wpływa też kampania wyborcza w telewizji - komentuje wyniki prawyborów w Nysie Mirosława Grabowska, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Podobnego zdania jest prof. Paweł Śpiewak z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. Nysa nie odpowiada średniej ogólnopolskiej, więc prawybory to promocja miasta, a nie prognozowanie wyników wyborów. Daleko jeszcze do nich, dużo więc może się zmienić. Nie wierzę w sukces ani Samoobrony, ani UPR, które w Nysie wyprzedziły UW. Jednak AWS i UW powinny wziąć pod uwagę swoje wyniki. Dotyczy to w szczególności UW. Jej komunikaty okazały się dla ludzi zupełnie nieczytelne. To byłaby olbrzymia strata dla polskiej polityki, gdyby Unia wypadła z gry i nie weszła do Sejmu, ale być może jest to nieuchronne - uważa prof. Śpiewak.
Lena Kolarska-Bobińska, dyrektor Instytutu Spraw Publicznych, twierdzi, że wyniki uzyskane w Nysie będą ważnym sygnałem dla polityków, ale jesteśmy dopiero u progu kampanii wyborczej i wiele jeszcze może ulec zmianie. Jedno jest pewne - kwestie światopoglądowe będą odgrywały w czasie obecnej kampanii wyborczej mniejszą niż poprzednio rolę. Wzrośnie natomiast znaczenie podziału na tych, co czują, że stracili w wyniku transformacji i utożsamianych z nią zjawisk oraz osoby, które postrzegają, że nowe warunki stwarzają im szansę rozwoju i awansu - pisze Kolarska-Bobińska w Rzeczpospolitej.
Janina Paradowska stwierdziła, że socjologowie zamienili się w tej chwili w komentatorów politycznych, natomiast nie dają nam faktów. Jeżeli różnice w jednym ośrodku badania opinii publicznej w ciągu dwóch tygodni wynoszą 10% to te badania stają się coraz mniej wiarygodne - podkreśliła publicystka "Polityki". Dlatego - jej zdaniem - partie polityczne szukają konfrontacji z wyborcą i miejscem tym jest Nysa.
Dziennikarz Życia pisze natomiast, że gdyby prawybory odbywały się nie w Nysie, ale w New Hampshire, to w poniedziałek przeczytalibyśmy o dymisji szefa kampanii wyborczej AWS. Szef sztabu AWS musi dzisiaj przyznać: klęska. Tak jednak nie powie dlatego, że Polska to nie Ameryka i nasze prawybory nie są prawdziwe. Po drugie dlatego, że akcję Akcji w Nysie organizował lokalny działacz "S". AWS przystępuje więc do kampanii bez sztabu i planu. Jeżeli rzęsisty deszcz z Nysy nie otrzeźwi liderów rządzącego ugrupowania, to zostanie im znów odwołać się do idei husarskiej szarży - pisze dziennikarz gazety.
(mag)